Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
"Z programu korzysta już ponad 2,37 miliona osób, a ich liczba wciąż rośnie. Tylko w maju do PPK przystąpiło 20 tysięcy kolejnych pracowników, a w największych firmach już ponad 55 proc. zatrudnionych oszczędza w programie" – chwali się spółka PFR Portal PPK na swojej stronie internetowej. W Pracowniczych Planach Kapitałowych oszczędza ponad jedna trzecia uprawnionych osób.
Rosnący udział Polaków w PPK to jedno. Druga sprawa to wykorzystywanie rachunków oszczędnościowych z programu jako skarbonki na ciężkie czasy. Takie, jak teraz. Jak podaje money.pl, aż 50 tys. oszczędzających w programie nie czeka bowiem z wypłatą pieniędzy z PPK do emerytury. Inflacja zmusza ich do wyciągania środków na bieżące potrzeby. Kilka tysięcy z nich robi to regularnie.
"Atak Rosji na Ukrainę wstrząsnął rynkami finansowymi na całym świecie, odbił się też na Pracowniczych Planach Kapitałowych. Przynajmniej dwukrotnie od początku wojny uczestnicy PPK mogli zobaczyć na swoich kontach straty" – pisał w kwietniu dziennikarz INNPoland.pl, Konrad Bagiński.
Spadki na giełdach w dalszym ciągu odbijają się na PPK. A dokładnie na wynikach spółek zarządzających kapitałami zgromadzonymi w Pracowniczych Planach Kapitałowych. To wzbrania Polaków przed oszczędzaniem pieniędzy w ramach PPK, mimo dużej stopy zwrotu.
Z tego powodu przygotowano propozycje zmian w ustawie.
Robert Zapotoczny, prezes spółki PFR Portal PPK oraz współtwórca ustawy o PPK odradzał w rozmowie z money.pl rezygnację z oszczędzania w programie emerytalnym w tym trudnym dla wszystkich momencie.
– Uważam, że lepiej mieć coś niż nic. Odkładając niewielką część wynagrodzenia, pracodawca dorzuca nam drugie tyle, a zarządzający inwestuje te pieniądze. Nie rezygnujmy z tego dlatego, że na naszym rachunku być może jest mniej pieniędzy, niż faktycznie tam wpłaciliśmy. Gospodarka jest cykliczna. Noc, podobnie jak dzień, nie trwają wiecznie - apelował Zapotoczny.
Niedługo ma mieć miejsce obowiązkowy przegląd ustawy. Zapotoczny zaproponuje zmiany pułapów wpłat na PPK. – Chciałbym wprowadzić udogodnienia dla najmniejszych firm, które zatrudniają do dziewięciu pracowników - np. obniżyć im obowiązkową wpłatę z 1,5 do 1 proc. wynagrodzenia pracownika – mówił. Z drugiej strony Zapotoczny będzie apelował o podniesienie pułapu dobrowolnych wpłat pracownika do 10 proc.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, eksperci – m.in. z Instytutu Emerytalnego – zauważają, że mimo pewnych zawirowań PPK i tak są najbardziej sensowną formą oszczędzania na przyszłość. Pomimo niewielkich strat na kontach uczestników PPK wciąż jest więcej pieniędzy niż sami wpłacili.
Powszechne Plany Kapitałowe miały być flagowym programem rządu wspomagającym oszczędzanie na emeryturę po kompletnym demontażu OFE. Okazały się porażką, bo mniej więcej 70 proc. uprawnionych odmówiło partycypacji w tym programie. Co więcej – takie osoby nie tylko "nie zapisały" się do PPK, one musiały u pracodawcy złożyć specjalne pismo z odmową przeznaczania części pensji na emerytalne oszczędności. Wszystko to przy zapewnieniach ekspertów, że PPK jest bezpieczne a na dodatek korzystne finansowo.
Według wyliczeń Instytutu Emerytalnego (niezależnego think tanku) przeciętnie uczestnik PPK, który przystąpił do programu w grudniu 2019 r., w ciągu 2 lat uzyskał zwrot 92,8 proc. (-9,2 p.p. w kwartale). Co to oznacza? Na jego koncie jest średnio o 2 946 zł więcej niż sam wyłożył z własnej kieszeni - tj. 3 175 zł. Nawet osoba, która po roku oszczędzania w PPK zdecydowałaby się na zwrot wszystkich środków miałaby od razu w kieszeni po opłaceniu podatków o 49,5 proc. [-4,1 p.p.] więcej pieniędzy (o 1 571 zł) niż sama wyłożyła oraz dodatkowo jej konto podstawowe w FUS zwiększyłoby się o 716 zł (zwiększając przyszłą emeryturę).