Choć rząd wprowadził maksymalne ceny węgla, to niektórzy sprzedawcy i tak żądają dużo większych pieniędzy. Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że zdaje sobie sprawę z tej sytuacji, a "w składach węgla nie ma woli współpracy". Jego zdaniem czekają nas trudne tygodnie i miesiące.
Węgiel stał się kulą u nogi PiS. Opału brakuje, a jak już jest, to jego ceny są astronomiczne. Tej sytuacji mają dość nawet wyborcy Jarosława Kaczyńskiego.
Maksymalne ceny węgla to mit? Morawiecki: "rzeczywiście jest problem"
Węgiel był jednym z tematów, o którym premier Mateusz Morawiecki wspomniał w trakcie sobotniego spotkania w Turowie (woj. zachodniopomorskie). Mieszkańcy mogli zadawać mu pytania.
TVN24 podaje, że jeden z nich zapytał premiera o możliwość zakupu węgla po cenie określonej przez rząd. Zwrócił uwagę, że w powiecie szczecineckim są trzy składy węgla, ale działa tylko jeden i oferuje ekogroszek za 2,9 tys. zł za tonę.
To zdecydowanie więcej niż zezwala ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców niektórych paliw stałych. Dokument, podpisany przez prezydenta Andrzeja Dudę 12 lipca, wskazuje, że maksymalna cena za tonę węgla sprzedawanego gospodarstwom domowym lub wspólnotom i spółdzielniom mieszkaniowym nie może być wyższa niż 996,60 zł.
- Rzeczywiście jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem, rynkiem składów węgla, które musiałyby w odpowiedni sposób zareagować — stwierdził Morawiecki.
Szef rząd przyznał, że z tym problemem zmagają się także mieszkańcy innych części Polski. - W składach węgla nie ma tej woli współpracy, jaką zakładaliśmy na początku — ocenił.
To będą trudne tygodnie i miesiące. Morawiecki: "w ogóle nie ma węgla"
Jednak przekonywał, że rozważa wprowadzenie "dodatkowych uwarunkowań" i "innych elementów tego systemu". Wszystko po to, aby zwiększyć dostępność węgla w najbliższym czasie.
- Dziś największym problemem jest to, że w ogóle nie ma węgla, ekogroszku w wystarczającej ilości — wskazał. Jak tłumaczył, niedobory wynikają z faktu, że "węgiel do pieców ściągaliśmy przez ostatnie lata z Rosji".
Próbował uspokajać obywateli, że "spółki skarbu państwa zostały poproszone o to, by zamawiały ten węgiel z Kolumbii, Indonezji, na całym świecie". Jednak jego zdaniem Polska będzie miała "w najbliższych tygodniach i miesiącach dużo problemów" z dostępnością węgla.
Pierwsze decyzje, które mają zminimalizować problemy, zapadły w ubiegłą środę. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, premier polecił spółkom PGE Paliwa i Węglokoks zakup 4,5 mln ton węgla. Wiele osób zarzuca politykom partii rządzącej, że to polecenie zostało wydane za późno.
Jednak rzecznik rządu Piotr Müller bronił decyzji rządu. Jak przekonywał, że "nie dało się przewidzieć wszystkich konsekwencji wojny w Ukrainie". Teraz na tym braku planowania tracą zwykli obywatele, dla których węgiel jest jedyną możliwością ogrzania domu w zimę. A zarówno z Polski, jak i z Unii Europejskiej dobiegają głosy, że najbliższa zima będzie wyjątkowo trudna.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl