Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Krzysztof Tchórzewski w rozmowie "Super Expressem" skomentował obecne problemy z dostępnością węgla w Polsce.
- W niedzielę byłem w rodzinnej wiosce. Praktycznie jest przekonanie, że każdy gospodarz, jak jest solidny, to już się zaopatrzył i praktycznie nie widać problemów — powiedział poseł PiS. Przypomnijmy — Tchórzewski to były minister energii w rządzie PiS. Stracił stanowisko po tym, jak okazało się, że na budowie kolejnego węglowego bloku w ostrołęckiej elektrowni Polska straci miliardy. Nie było to zaskoczeniem, bo Tchórzewski już przed wbiciem pierwszej łopaty przyznał, że budowa bloku to inwestycja, na której nie da się zarobić. Już zbudowane elementy elektrowni trzeba było rozebrać. Straciliśmy 1,35 mld złotych.
Teraz Tchórzewski, po dymisji Piotra Naimskiego, znów zaczyna się rozpychać. Jest ponoć przymierzany do teki wiceministra w resorcie Jacka Sasina. Tchórzewski wziął się też za udzielanie dobrych rad i ocenianie osób, które nie mają jeszcze węgla na zimę.
- Nie spotkałem osoby, której albo pozostało sporo węgla z ubiegłego roku, albo kupiła, jak tylko na wiosnę zaczął drożeć. Był po 950 zł, potem skoczył na 1050 zł, zaczęły chodzić już plotki, że będzie po 1300 zł, ludzie się rzucili i w swoim zakresie zaczęli się wtedy jeszcze zaopatrywać. Marzec był takim miesiącem, gdzie dużo ludzi kupiło — dodał poseł PiS w rozmowie z "SE".
- Reszta uzupełnia, robiąc przycinki, przeczyszczenia, obcinając gałęzie w swoich lasach, bo rolnicy jednak posiadają swoje lasy. W tej części wschodniej Polski, z której pochodzę, ja nie widzę jakiegoś wielkiego strachu, że ludzie nie będą mieli czym zimą się ogrzewać — podsumował Tchórzewski.
Warto jednak zauważyć, że Tchórzewski wpisuje się w aktualną narrację partii władzy. Brzmi ona: "jakie problemy z węglem, nic złego się nie dzieje". Kilka dni temu podczas posiedzenia Sejmu premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że ceny pelletu spadły do około 1600-1800 zł. Przegląd ofert w sklepach internetowych i stacjonarnych, a także w serwisach ogłoszeniowych wskazuje, że szef rządu znów mija się z prawdą. Najtańsza z nich to 2000 zł za tonę.
W sukurs Morawieckiemu przyszedł sam prezes Kaczyński. W weekend mówił, że zakup węgla wbrew pozorom nie jest prostą sprawą, ale — zapewnił — spółki działają i węgiel jest kupowany w dużych ilościach.
- Nie chcę operować danymi sprzed dni, bo to się w każdym dniu zmienia, ale to co najmniej było, w momencie kiedy wybuchły te dyskusje, 6,5 miliona ton — mówił, przekonując, że węgla będzie jeszcze więcej.
- W tej chwili tych zamówień, w różnych miejscach na świecie, jest tyle, że tego węgla wystarczy — mówił Kaczyński. A winę za ewentualne problemy zrzucił na PO. Mówił, że przy zakupie węgla jest "wąskie gardło", którym są porty.
- Ich moc przeładunkowa jest duża i ciągle rośnie, ale ogromna część nabrzeży tych portów została sprzedana. Kto je sprzedał? Myśmy je sprzedali? Nie! Sprzedała je Platforma Obywatelska — wskazywał szef PiS.