Walne zgromadzenie na boisku szkolnym w Olsztynie
Problemy mieszkańców SM "Jaroty" Facebook/Łukasz Michnik

W Olsztynie zawrzało. W ubiegły piątek miało odbyć się długo wyczekiwane przez mieszkańców walne zgromadzenie Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty". Jednak władze w ostatniej chwili je odwołały, a spółdzielcy zorganizowali własne spotkanie, na którym odwołali członków zarządu. Władzom zarzucają ignorowanie problemów społeczności i inkasowanie ogromnych pieniędzy.

REKLAMA
  • Mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty" twierdzą, że są źle traktowani przez członków zarządu
  • W ostatnim czasie dowiedzieli się, że władze zarabiają 20 tys. zł miesięcznie
  • Zarząd odwołał walne zgromadzenie, więc spółdzielcy zorganizowali własne, na którym odwołali członków zarządu
  • Trudna sytuacja mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty"

    Konflikt między mieszkańcami a zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty" w Olsztynie trwa od dawna. Lokalna społeczność zarzuca władzy, że podnosi opłaty bez wyjaśnienia, z czego wynikają te podwyżki. Poza tym wskazują na brak jawności pensji członków zarządu i zbyt rozbudowaną administrację. Jak podaje portal tko.pl, mieszkańcy stracili możliwość uczestnictwa w planowaniu remontów, a spółdzielnia utrudnia im dostęp do dokumentów.

    Jednak ostatnio mieszkańcom skończyła się cierpliwość, gdy wyszło na jaw, że członkowie zarządu zarabiają prawie 20 tys. zł miesięcznie. Co więcej, w czerwcu 2021 r. przyznali sobie nagrody rzędu 120 proc. pensji.

    Walne zgromadzenie nagle odwołane. Dlaczego?

    Spółdzielcy planowali zwołać walne zgromadzenie, aby podjąć decyzję o odwołaniu władz spółdzielni. Spotkanie miało odbyć się 5 sierpnia o godz. 17:00 w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 7 przy ul. Krasickiego w Olsztynie. Jednym z głównych punktów miało być udzielenie absolutorium członkom zarządu spółdzielni za 2021 r.

    Jednak kilka godzin przed walnym zgromadzeniem zarząd postanowił je odwołać. Na stronie spółdzielnie pojawiło się wyjaśnienie tej decyzji, które budzi ogromne wątpliwości. Władze wskazują, że od roku dochodzi do "nacisków grupy osób, których celem, poprzez podawanie fałszywych informacji, było nie tylko wywołanie niepokoju i napięcia wśród członków spółdzielni, ale także świadome wprowadzenie ich w błąd".

    Poza tym oceniają, że "obradowanie w warunkach tak bardzo podgrzanej atmosfery nie dawało rękojmi prowadzenia spokojnej i merytorycznej dyskusji".

    To nie jedyny wątek tej enigmatycznej sprawy. Na stronie spółdzielni opublikowano również nagranie rozmowy z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty" Romanem Przedwojskim. W trakcie wywiadu dla programu "Rozmowy na czasie" na antenie Telewizji Olsztyn uderzył w senator Lidię Staroń i inne osoby, które są niezadowolone z działań podejmowanych przez zarządców spółdzielnię.

    Polityczka podpadła władzom, ponieważ zachęcała mieszkańców do udziału w walnym zgromadzeniu i przypominała im, że mają prawo interweniować i np. odwołać członków zarządu. Zachęcała ich do działania również w trakcie konferencji prasowej.

    Spółdzielcy odwołali członków zarządu i zapowiadają dalszą walkę

    Spółdzielcy podążyli za radą działaczki i zorganizowali walne zgromadzenie samodzielnie. Na szkolnym boisko pojawiło się 120 osób. Ostatecznie w trakcie spotkania jednogłośnie odwołano członków zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaroty".

    O sprawie poinformował na Facebooku Łukasz Michnik ze spółdzielczej opozycji. "Dzisiejszy dzień zapisze się w historii polskiej spółdzielczości" - czytamy we wpisie.

    Zapowiedział, że w dalszym ciągu będzie walczył w imię interesów poszkodowanych mieszkańców. "Przed nami długa droga sądowa, by uprawomocnić to, co dzisiaj się stało" - czytamy dalej. Do tej pory prezes spółdzielni nie skomentował tego zdarzenia.

    Czytaj także: