Tauron potwierdza, że nie działa najnowszy blok węglowy w elektrowni w Jaworznie. "Blok energetyczny o mocy 910 megawatów w Jaworznie został czasowo odstawiony w związku z koniecznością przeprowadzenia pełnego procesu oczyszczenia kotła oraz odżużlacza" – podała firma w komunikacie.
Wokół tej wartej ponad 6 miliardów złotych inwestycji rodzi się jednak coraz więcej pytań. O uruchomionym w listopadzie 2020 roku bloku węglowym w elektrowni Jaworzno mówi się "nowy" albo "pechowy". Pół roku po starcie na wiele miesięcy unieruchomiła go potężna awaria, której wiarygodnych przyczyn nie znamy do dziś.
Teraz blok stanął — dokładnie tak, jak zapowiadała to wcześniej firma Rafako. To ona go wybudowała i się nim opiekuje. Rafako twierdzi, że to awaria odżużlacza. I dokładnie to kilka dni temu zapowiadała, twierdząc, że Tauron dostarcza do bloku węgiel tak złej jakości, że palenie nim w piecu grozi katastrofą.
Onet zapoznał się ze zdjęciami tego, co systemy awaryjne wychwyciły na taśmach transportujących węgiel do bloku elektrowni. Widać na nich kamienie, mnóstwo stalowych prętów, śrub, gwoździ, żwiru, a nawet części gumowych opon. Rafako twierdzi też, że węgiel nie trzyma parametrów jakościowych.
Blok o mocy 910 MW jest zasilany węglem z kopalń Tauronu: Sobieski i Janina oraz kopalni Ziemowit, należącej do Polskiej Grupy Górniczej. Dostawy są nieregularne, bo w tych kopalniach prowadzone są różne zaplanowane wcześniej prace. Sytuacja ma wrócić do normy po wakacjach.
Z kolei Tauron twierdzi, że wszystko jest w porządku, przestoje są planowane, zaś węgiel jest świetnej jakości. "W związku z koniecznością przeprowadzenia pełnego procesu oczyszczenia kotła oraz odżużlacza, blok o mocy 910 MW został odstawiony. Ze względu na konieczność uprzedniego wychłodzenia kotła — aby ekipy mogły przeprowadzić konieczne prace wewnątrz — kluczowe prace prowadzone są etapowo" - czytamy w oświadczeniu Tauronu.
Tauron pisze też, że ze względu na okres letni i temperaturę otoczenia, proces odżużlania trwa odpowiednio dłużej.
"Proces ten nie powoduje konieczności długiego postoju bloku, ponowna synchronizacja jednostki z siecią elektroenergetyczną jest zaplanowana jeszcze na ten tydzień" - zapewnia spółka.
Przyznaje jednocześnie, że w nowym bloku nie pali polskim węglem, ale sprowadzonym z Indonezji. "Węgiel zakupiony z Indonezji z przeznaczeniem dla tego bloku, spełnia wymogi kontraktowe. Aktualnie trwają dodatkowe badania węgla prowadzone przez niezależne laboratorium celem potwierdzenia otrzymanych już wyników oraz dodatkowych parametrów" - pisze Tauron.
Firma próbuje też tonować nastroje i uspokajać.
"Jednocześnie protestujemy przeciwko formie, polegającej na straszeniu odbiorców krzykliwą treścią oraz tytułem w tematach tak ważnych, jak bezpieczeństwo energetyczne kraju" - zaapelował Tauron.