Choć inflacja przyspieszyła już w czasach pandemii, to do drastycznego wzrostu cen doszło po wybuchu wojny w Ukrainie. Jeszcze w lutym 2022 r. zmagaliśmy z inflacją w wysokości 6,7 proc. rdr., a już miesiąc później wskaźnik wystrzelił do poziomu 11 proc. rdr.
W kolejnych miesiącach było tylko gorzej. Z najnowszych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że w sierpniu 2022 r. inflacja wynosiła 16,1 proc. rdr. To najbardziej dynamiczny wzrost cen od marca 1997 r., kiedy urząd informował o inflacji w wysokości 16,6 proc.
Jednak zdaniem Polaków rzeczywista inflacja jest znacznie wyższa, niż wskazuje GUS. Wskazują na to wyniki sondażu przeprowadzonego przez United Surveys na zlecenie RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej".
Zdaniem ankietowanych ceny towarów i usług wzrosły w ciągu roku średnio o 39 proc. To o ponad dwa razy więcej niż podaje GUS w najnowszej analizie.
Poza tym najnowszy sondaż ujawnia, że nastroje pogorszyły się w porównaniu do początku roku. Jeszcze w styczniu, gdy Polakom zadano to samo pytanie, wskazywali, że inflacja wynosi w rzeczywistości 27,3 proc.
Kogo najbardziej dotyka inflacja? Z nowego badania wynika, że wzrost cen najbardziej odczuły osoby w wieku 30-39 lat. Ich zdaniem towary i usługi podrożały aż o 52 proc. w ciągu roku. Równie mocno wzrost cen uderza w obywateli z grupy wiekowej 40-49 lat (44 proc.).
Co ciekawe, można dostrzec dość dużą rozbieżność co do szacunków rzeczywistej inflacji, gdy pod uwagę weźmiemy wyborców różnych partii. Dla zwolenników opozycji i wyborców niezdecydowanych ceny urosły o 40 proc. Z kolei wyborcy PiS uważają, że wzrost cen oscyluje wokół 29 proc.
Badanie przeprowadzono metodą CAWI (ankieta w formie elektronicznej) w dniach 27-28 sierpnia. Na pytania odpowiadało 1000 osób.
Sierpniowy odczyt inflacji zaskoczył ekonomistów, którzy oczekiwali, że GUS zaraportuje podobne wyniki, jak w lipcu (15,5-15,6 proc.). Dość wyraźny wzrost sprawił, że wśród obywateli pojawiły się obawy o kolejne miesiące.
Niepokojące prognozy przedstawił członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Ludwik Kotecki. - Inflacja na początku roku może nam szybko wystrzelić — przekonywał na antenie TVN24. Jego zdaniem wzrost cen może osiągnąć poziom "nawet 20 procent".
Znacznie bardziej optymistyczną wizję snuje prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Paweł Borys. - Wydaje mi się, że inflacja nie przekroczy 20 proc. - stwierdził na antenie RMF FM. Jego zdaniem wzrost cen "najprawdopodobniej będzie spadać do końca tego roku". Jednak z projekcji szefa PFR wynika, że na hamowanie inflacji trzeba będzie poczekać do "trzeciego, czwartego kwartału przyszłego roku".
Dość obiecująco wyglądają także przewidywania Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). Zdaniem ekspertów w grudniu inflacja spadnie do poziomu około 14,5 proc. rdr. "To efekt tańszych cen paliw" - czytamy w analizie. Jednak PIE wskazuje, że rosnące koszty energii elektrycznej sprawią, że w pierwszym kwartale wzrost cen wróci od rekordowych poziomów, a do 10 proc. spadnie dopiero w czerwcu 2023 r.