logo
Rząd zmienia regułę wydatkową. "Skandal, bezczelność. Gwóźdź do trumny KPO" – komentuje ekonomista dr Sławomir Dudek Fot. Wojciech Olkusnik/East News
Reklama.
  • Rząd zmienia regułę wydatkową. Dr Sławomir Dudek w rozmowie z INNPoland tłumaczy, co to oznacza
  • "Ta reguła jest trupem, tam nic już nie ma" – mówi nam ekonomista
  • Reguła wydatkowa to taki bezpiecznik, który ma uniemożliwić wydawanie przez rząd ponad stan i bez kontroli
  • Pod płaszczykiem ustawy energetycznej i walki z kryzysem energetycznym, rząd chce dać sobie superuprawnienia do wydawania publicznych pieniędzy bez żadnych limitów
  • – Rząd, w dniu, w którym przyjmuje ostateczny budżet na 2023 rok, nagle robi wrzutkę w ustawie kompletnie niezwiązanej z finansami publicznymi, czyli w ustawie energetycznej. I wprowadza gigantyczną zmianę reguły wydatkowej – mówi w rozmowie z INNPoland dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR i adiunkt SGH.

    Jak dodaje, rząd na podobny ruch zdecydował się już wcześniej w ustawie o pracownikach delegowanych. – Wtedy było pierwsze zniszczenie reguły. Teraz jest kolejne. A ta zmiana polega na tym, że rząd wyłącza z reguły wszystkie państwowe fundusze celowe – tłumaczy ekonomista.

    To m.in. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, Krajowy Fundusz Drogowy, ale też Fundusz Sprawiedliwości zarządzany przez Zbigniewa Ziobrę i wszystkie inne "rządowe" fundusze.

    – W zasadzie reguła jest już trupem. Tam już nic nie ma – oburza się dr Dudek.

    Reguła wydatkowa

    Zgodnie z prawem, reguła wydatkowa to "ograniczenie określające nieprzekraczalny limit wydatków" publicznych pieniędzy.

    – Ma zapobiegać nadmiernym obciążeniom finansów publicznych, czyli, by rząd wydawał na tyle, na ile pozwalają mu dochody i sytuacja gospodarcza. To jest taki hamulec – wyjaśnia dr Sławomir Dudek.

    Podkreśla, że reguła wydatkowa nie jest oderwana od rzeczywistości. – Oczywiście uwzględnia złe czasy i pogorszenie koniunktury. Daje większą przestrzeń, gdy  jest trudna sytuacja, ale to nie znaczy, że rząd nie ma żadnych limitów – zaznacza.

    – A rząd, poprzez tę zmianę, po prostu może wydawać, ile chce. I jeszcze robi to w skandaliczny, taki bezczelny sposób w ustawie energetycznej – dodaje ekonomista.

    "Gwóźdź do trumny KPO"

    W rozmowie z INNPoland główny ekonomista FOR zwraca uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny aspekt wprowadzanej przez rząd zmiany w regule wydatkowej. Ta właściwie zamyka Polsce drogę do unijnych pieniędzy w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

    – Co jeszcze gorsze, to jest też gwóźdź do trumny KPO. Wszyscy skupili się na praworządności, jest bardzo ważna, ale kamienie milowe dotyczą nie tylko jej - podkreśla dr Sławomir Dudek.

    Jeden z tych kamieni milowych, do którego wdrożenia polski rząd zobowiązał się przed Komisją Europejską, dotyczy reformy finansów publicznych. Głównym celem tej reformy jest przejrzystość tychże finansów.

    – Pojawiła się ustawa, na mocy której rząd dodał wszystkie państwowe fundusze celowe do reguły wydatkowej, czyli w pewien sposób ją uszczelnił. Jednak teraz wyrzuca wszystkie te fundusze z tej reguły – tłumaczy ekonomista.

    – To nie jest kamień milowy. Jeżeli Komisja Europejska chce zachować wiarygodność, to nie może uznać tego kamienia milowego, bo rząd ją w sposób bezczelny oszukał – podkreśla dr Dudek.

    Nie pierwszy raz 

    Do wyprowadzania pieniędzy poza kontrolę parlamentu wcześniej służył rządowi tzw. fundusz covidowy, czyli ten powołany do walki z pandemią. Jednak szybko trafiały tam wydatki zupełnie niezwiązane z pierwotnym celem, ale pozostały one poza kontrolą.

    Teraz podobny wytrych pojawia się przy ustawie energetycznej, by – formalnie – walczyć z kryzysem energetycznym. Jednak, jak pokazało wcześniejsze doświadczenie, wydatki związane z tą ustawą mogą wychodzić daleko poza założenia samej walki ze wspomnianym kryzysem energetycznym.

    – Tu jest jeszcze gorzej. Rząd, niszcząc regułę wydatkową, kompletnie niszczy system finansów publicznych. Po prostu otworzył sobie furtkę do wydawania wszelkich ilości pieniędzy – grzmi ostrzegając dr Sławomir Dudek. 

    Co więcej, zdaniem ekonomisty, polski rząd w ten sposób skrajnie obniża wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej. – I znamienne jest to, że robi to w momencie, gdy polski złoty jest tak słaby. Kurs dolara i franka przebija 5 zł – dodaje.

    Rząd prowadzi na manowce

    Co ta zmiana wprowadzana przez rząd w ustawie energetycznej oznacza dla Polski? Jak tłumaczy dr Dudek - wzrost inflacji, ryzyko dalszego osłabienia złotego, za tym drogą ropę, bo dolar będzie drogi, a także drogie kredyty frankowe, bo frank szwajcarski też będzie drogi. 

    – Tak, to jest przepis na katastrofę. Rząd może wydawać bez ograniczeń przed zbliżającymi się wyborami - podkreślił ekonomista.

    – Odsetki od długu będą rosły i będzie problem, żeby się sfinansować. No chyba, że rząd wraz z NBP znowu zacznie drukować pieniądze. A to już jest przepis na jeszcze większą katastrofę – podsumował rozmowę z INNPoland dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR i wykładowca SGH.

    Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl