Z poszatkowanego trzema (jak twierdzą Szwedzi) eksplozjami gazociągów Nord Stream 1 i 2 wyciekła już połowa gazu. Służby zidentyfikowały w czwartek czwarte miejsce, z którego ulatuje cenne paliwo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szwedzkie służby odkryły czwarty już wyciek gazu z Nord Stream
Sejsmolog znalazł też zapis trzeciej eksplozji gazociągu
Teza o zamachu jest już w zasadzie potwierdzona
Z gazociągów uleciała już połowa gazu, zostaną zalane do końca do niedzieli
Dania, Szwecja, Norwegia i Niemcy wzmacniają ochronę swojej infrastruktury
Szwedzkie służby odkryły kolejny, czwarty już wyciek gazu z Nord Stream na Morzu Bałtyckim. Znajduje się on pomiędzy dwoma wcześniejszymi dziurami w nitce Nord Stream 1. Co więcej, szwedzki sejsmolog Björn Lund odnalazł w zapisie sejsmografów dowód na trzy, a nie dwie eksplozje.
Gazociągi Nordstream 1 i 2 mają po dwie nitki — czyli w sumie 4 rury, którymi może płynąć gaz. W wyniku wybuchów zostały trwale zniszczone trzy rury gazociągów. Tylko jedna z nich (w ramach Nord Stream 2), mogłaby teoretycznie przesyłać surowiec. Niewykluczone, że to już definitywny koniec transportu gazu przez Nord Stream 1.
Pierwsze trzy wycieki z Nord Stream 1 i Nord Stream 2 wykryto w poniedziałek. Jeden znajduje się na Nord Stream 2 w duńskiej strefie ekonomicznej u wybrzeża wyspy Bornoholm. Kolejne dwa znaleziono Nord Stream 1 na wysokości Simrishamn w odległości nieco ponad 6 km od siebie. Jeden z nich jest w duńskiej strefie ekonomicznej, drugi w szwedzkiej. Najnowszy wykryto pomiędzy dwoma wcześniejszymi na NS1.
Szwedzkie służby ratownictwa morskiego Sjöfartsverket informują, że jest on mniejszy niż dwa wcześniejsze, dlatego nie wykryto go wcześniej. Jak przypomina RMF FM, już we wtorek sejsmolog Björn Lund z uniwersytetu w Uppsali poinformował, że w pobliżu Nord Stream doszło do dwóch wybuchów.
Pierwszy nastąpił o 2:03 w nocy z niedzieli na poniedziałek. Eksplozja miała miejsce przy Nord Stream 2, na południowy-wschód od Bornholmu. Drugi wybuch nastąpił o 19:04 w poniedziałek w pobliżu Nord Stream 1 na wysokości Simrishamn i był pięciokrotnie silniejszy niż pierwsza eksplozja. Lund w sejsmografach odkrył ślady po trzecim wybuchu, miałoby dojść 10 sekund po drugiej eksplozji, kilka kilometrów dalej.
Wszystko to coraz mocniej potwierdza tezę o celowym wysadzeniu nitek gazociągu. Zdaniem służb szwedzkich i duńskich, w gazociągach pozostała jeszcze połowa gazu, która wydostanie się do atmosfery najpóźniej do niedzieli. Gaz sam w sobie nie jest groźny dla ludzi, ale jego wpływ na środowisko będzie zauważalny.
– Istnieje wiele niewiadomych, ale jeśli te rurociągi ulegną awarii, wpływ na klimat będzie katastrofalny, a nawet bezprecedensowy – powiedział chemik atmosfery David McCabe, a jego wypowiedź cytuje agencja Reutera.
Jak zaznaczył specjalista, oba rurociągi Nord Stream zawierały głównie metan, więc "potencjał masowej i wysoce szkodliwej emisji jest bardzo niepokojący"
Kto i po co wysadził gazociągi?
Wiele wskazuje na to, że za zniszczeniem leżących na dnie Bałtyku gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 stoją kremlowscy sabotażyści. Powszechna jest opinia, iż wśród państw, które militarnie byłyby zdolne do takiej akcji, tylko Rosja miała w niej jakikolwiek interes.
– Obserwowane rozszczelnienie gazociągu Nord Stream wpisuje się w schemat działalności Federacji Rosyjskiej w sektorze energetycznym, konsekwentnie dążącej do eskalacji w sytuacji konfliktu. Rosja w przeszłości wielokrotnie wykorzystywała eksport gazu do politycznego nacisku. Zawodniony gaz w gazociągu jamalskim, przedłużające się naprawy gazociągu Nord Stream w środku kryzysu energetycznego czy spontaniczne zmniejszanie przepustowości w tych gazociągach – wskazuje w rozmowie z INNPoland.pl Kamil Lipiński, starszy analityk zespołu klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Norwegia, Szwecja i Dania oraz Niemcy od razu rzuciły wojsko i służby do ochrony morskiej infrastruktury przesyłowej. W Niemczech zadecydowano też o wzmocnieniu obrony samej RFN. Według doniesień dziennika "Bild" niemieckie służby "uruchomiły wszystko, co może pływać na Morzu Północnym i Bałtyku".
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser potwierdziła natomiast, że prawdopodobne są ataki dywersyjne nie tylko daleko w głębi morza, ale i na niemieckiej ziemi. – Musimy przygotować się na scenariusze, które do niedawna były nie do pomyślenia – stwierdziła.
Agenci GRU zbierali informacje przydatne do ataków m.in. na punkty o strategicznym znaczeniu w berlińskich dzielnicach Tegel i Wilmersdorf oraz położonej niedaleko granicy z Polską miejscowości Markersdorf.