Co trzeci pracownik nie zrobiłby absolutnie nic, gdyby padł ofiarą mobbingu w miejscu zatrudnienia. Najnowszy sondaż wskazuje, że powodem bezczynności jest głównie obawa przed zemstą.
Reklama.
Reklama.
Co trzeci pracownik pozostałby całkowicie bierny, gdyby doświadczył mobbingu
Co piąty nie wie, jakby zareagował
Co szósty złożyłby anonimową skargę do PIP, a co 25 poszedłby do sądu
Bierność w obliczu mobbingu. Co trzeci pracownik nie zrobiłby nic
Badanie ujawniające podejście pracowników do kwestii mobbingu zostało zrealizowane przez UCE Research i platformę ePsycholodzy.pl. Na pytania odpowiadało tysiąc Polaków zatrudnionych na umowach o pracę lub umowach cywilnoprawnych.
Wyniki sondażu są niepokojące – aż 33,1 proc. pracowników nie zrobiłoby nic, gdyby doznało mobbingu w miejscu pracy.
– Jak pokazuje praktyka, prawdziwe ofiary mobbingu zwykle bardzo późno decydują się na podjęcie kroków prawnych. Wiele osób latami wykazuje bierność, starając się jak najdłużej wytrzymać trudną sytuację. Dopiero gdy czara goryczy się przelewa i atmosfera w pracy jest już nie do zniesienia, mobbowani pracownicy zaczynają szukać rozwiązań – ocenia adwokat Bartłomiej Raczkowski.
Z czego może wynikać ta bierność? 25,1 proc. ankietowanych wskazuje na obawę przed zemstą mobbera lub przełożonych. Z kolei 16,3 proc. boi się ewentualnego procesu w sądzie, oficjalnych zeznań i konfrontacji. 11,9 proc. woli przeczekać aż mobber sam odpuści.
– Ofiara może odczuwać lęk, że w konkretnym środowisku zawodowym jej prześladowca ma nad nią przewagę. Do tego może czuć się słaba i nie mieć siły samodzielnie się obronić. Wówczas liczy na to, że sytuacja sama się rozwiąże. Ponadto dla osoby mobbowanej zniechęcająca może być konieczność zbierania dowodów. W praktyce jest to czasochłonne. Do tego postępowania sądowe są długotrwałe i obciążające dla psychiki dla poszkodowanego. Co więcej, wysokość zasądzonego zadośćuczynienia może nie zrekompensować doznanych krzywd – tłumaczy radca prawny dr Karolina Mazur.
Nie bez znaczenia jest też lęk przed utratą pracy, który w czasach szalejącej inflacji jest tym bardziej uzasadniony. Dr Mazur wskazuje, że pracownicy często "wątpią, że w firmie zostaną podjęte odpowiednie kroki w celu rzetelnego wyjaśnienia sprawy". – Do tego ofiary często nie wiedzą np. o tym, że wdrożenie procedury antymobbingowej jest obowiązkiem pracodawcy. Nie mają też pojęcia, jak ewentualnie zainicjować postępowanie – wskazuje.
Poza tym 9,1 proc. osób nie podjęłoby żadnych kroków, aby nie wyjść na donosiciela. 7,6 proc. uczestników badania argumentuje brak reakcji chęcią uniknięcia konfliktu z pracodawcą. 3,2 proc. ankietowanych nie widzi sensu, aby zgłaszać mobbing komukolwiek.
Niewiedza pracownika korzystna dla mobbera
Aż 20,1 proc. uczestników badania przyznaje, że nie wie, jakby się zachowałoby, gdy padli ofiarami mobbingu. Mec. Raczkowski ocenia, że świadczy to o niskiej znajomości prawa. Jego zdaniem konieczne jest wprowadzenie edukacji prawnej już na etapie szkoły podstawowej.
W praktyce wiele osób orientuje się zbyt późno, że doświadczyło mobbingu. – Mobbing to przede wszystkim nękanie psychiczne, a poniżenie lub ośmieszenie osoby mobbowanej ma być jedynie tego skutkiem lub celem. Zachowanie mobbera ma wywołać u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej. Może być ono ukierunkowane na izolowanie ofiary lub nawet na wyeliminowanie jej z zespołu – wyjaśnia dr Mazur.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Skargę można złożyć, ale najlepiej pod nazwiskiem
Sondaż wskazuje, że osoby, które zdecydowałyby się podjąć jakiekolwiek kroki, najczęściej złożyłyby anonimową skargę do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) - na taki ruch zdecydowałoby się 16,7 proc. badanych. Jednak wiele osób nie wie, że anonimowe zgłoszenie pozostaje bez rozpoznania.
Oficjalną skargą podpisaną imieniem i nazwiskiem odważyłoby się tylko 4,3 proc. ankietowanych. W tym kontekście warto pamiętać, że pracownik PIP nie może ujawniać, że kontrola jest następstwem zgłoszenia. W ten sposób osoby skarżące są zabezpieczane przed ewentualnymi działaniami niezadowolonych pracodawców. Ujawnienie tożsamości osoby wysyłającej zgłoszenie jest możliwe tylko za jej pisemną zgodą.
Poza tym z badania wynika, że jedynie 11,3 proc. respondentów zgłosiłoby mobbing przełożonym lub właścicielom firmy czy instytucji. Mec. Raczkowski wskazuje, że pracodawca zazwyczaj uruchamia postępowanie wyjaśniające, aby obiektywnie sprawdzić, czy faktycznie doszło do mobbingu. Jeśli skarga okaże się zasadna, to nakazuje np. przeprosiny ofiary, rozdzielenie jej z mobberem, a w radykalnych sytuacjach – zwolnienie i zadośćuczynienie na rzecz poszkodowanego.
Odejście z pracy nie rozwiązuje problemu
Zaledwie 7,1 proc. uczestników badania odważyłoby się odejść z pracy po doświadczeniu mobbingu. Jeszcze mniej, bo tylko 4 proc. osób, zgłosiłoby sprawę do sądu. - Wyniki badania pokazują brak wiary Polaków w wymiar sprawiedliwości. Wypływa to ze świadomości, że nasze sądownictwo jest niezwykle opieszałe. Ponadto widać, że przeważająca część rodaków została wychowana na ofiary, które wolą znosić upokorzenia niż walczyć o swoje prawa – podkreśla mec. Raczkowski.
Jednak samo odejście z pracy nie rozwiązuje problemu w danym zespole, ponieważ istnieje ryzyko, że mobber wybierze kolejną ofiarę. Jedyną drogą do poprawy sytuacji jest złożenie oficjalnej skargi.
Tymczasem wyliczenia Głównego Inspektoratu Pracy wskazują, że w I połowie 2022 r. złożono 1003 skargi dotyczące mobbingu, z czego 13 proc. to anonimy. W całym 2021 r. zarejestrowano ich 2116, a w 2020 r. - 1884. W tych latach anonimy stanowiły po 14 proc.