Złodzieje kradną mech z polskich lasów
Jak podaje serwis Naszemiasto.pl, Straży Leśnej w ciągu ostatnich kilkunastu latach udało się znacznie zmniejszyć ilość kradzieży drewna z lasów. Jednak przy obecnych cenach opału prawdopodobnie znowu wzrośnie zainteresowanie nielegalnym procederem.
Wśród drewna najpopularniejszy jest stroisz, czyli gałęzie jodeł. W regionie świętokrzyskim jego kradzież to prawdziwa plaga. Zwłaszcza przed 1 listopada, kiedy złodzieje sprzedają go do wyrobu wieńców.
W tym roku mamy do czynienia z nowością – kradzieżą mchu. Tak jak przy drewnie, złodzieje mają swój "ulubiony" rodzaj. Jest nim bielistka siwa. To mech chroniony, charakterystyczny dla uboższych, sosnowych lasów.
Zazwyczaj jest wywożony do Niemiec, gdzie służy do pokrywania "zielonych dachów". Najwięcej można go znaleźć w lasach iglastych. Jednak inne gatunki mchów również bez problemu powinny znaleźć nabywców. Ponownie – szczególnie te rzadkie i chronione. Złodzieje potrafią ogołocić naprawę duże powierzchnie.
Roman Wróblewski
zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Kielce dla Naszemiasto.pl
Straż Leśna prowadzi w całej Polsce akcję "Jesień 2022". Ma ona na celu między innymi walkę z kradzieżami mchu. Podczas kontroli Straż Leśna często przeszukuje bagażniki samochodów spotykanych w lesie.
To nie koniec z kradzieżami drewna
Jak pisaliśmy w innym artykule w INNPoland, kradzieże drewna z lasów wciąż trwają. W obawie przed zimą i brakiem opału oraz jego cenami złodzieje "wrócili" do polskich lasów.
Michał Gzowski
rzecznik Lasów Państwowych dla "Gazety Polskiej Codziennie"
Wyrąbywane są pojedyncze drzewa, zabiera się je z przygotowanych wcześniej stosów, a nawet próbuje zrobić z tego procederu biznes. Kary są surowe – każda kradzież drewna z lasu jest kierowana do sądu.
Nie różni się bowiem niczym od kradzieży innych przedmiotów. Złodzieja można ukarać nie tylko przez nałożenie na niego grzywny, lecz także kary pozbawienia wolności od 3 miesięcy do nawet 5 lat.
Michał Gzowski
rzecznik Lasów Państwowych w "Gazecie Polskiej Codziennie"