Paragony grozy tym razem zajrzą do sklepów. Przedświąteczne zakupy będą jeszcze droższe niż obecne. Mimo że wzrost cen żywności i napojów już przekroczył 20 proc., w grudniu będzie jeszcze gorzej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
NBP publikuje też prognozy inflacyjne – nie jest dobrze. Dwucyfrowa inflacja zostanie z nami co najmniej do IV kwartału 2023 roku, ale uspokojenia wzrostów cen zaznamy dopiero w 2024 roku. Z kolei szczyt drożyzny obejmującej żywność i napoje ma przypaść na grudzień, tuż przed świętami.
Z projekcji inflacji NBP wynika, że IV kwartał tego roku to będzie uśredniony wzrost cen żywności na poziomie 22,1 proc. rdr. A ceny energii rok do roku wzrosną w czwartym kwartale aż o 32,1 proc. To będą dwa główne czynniki rozpędzonej inflacji.
To sprawia, że tegoroczne święta to kolejny wzrost cen na sklepowych półkach. Ostatnie miesiące mocno dały nam po kieszeni, wyhamował także wzrost cen płac. Złoty traci, a przy słabej walucie traci się na oszczędnościach. Co więcej, za to samo 100 zł możemy kupić znacznie mniej niż choćby przed rokiem.
Dlatego Wigilia i BożeNarodzenie w 2022 roku będą należały raczej do skromnych, albo bardzo drogich.
Drożyzna do końca 2023 roku
Zgodnie z prognozą NBP, wzrost cen wyhamuje dopiero pod koniec 2023 roku, gdzie w IV kwartale przewidywany jest powrótjednocyfrowej inflacji (średnio 8 proc.). Jednak to dopiero 2024 rok ma przynieść wytchnienie od drożyzny.
Ceny żywności w styczniu 2023 roku – zgodnie z danymi NBP – utrzymają się na wysokim poziomie, bo wzrost rok do roku wyniesie 21,5 proc. Jeszcze gorzej będzie z cenami energii, te wzrosną aż o 39 proc.
Wolniejszy wzrost cen, bo nie ich spadki, spodziewany jest dopiero od kwietnia 2023 roku. Inflacja w II kwartale przyszłego roku ma wynosić 14,2 proc. Wciąż bardzo wysoko, ale wcześniej, bo od stycznia do marca, ma niebezpiecznie zbliżyć się do 20 proc. (19,6 proc. zgodnie z projekcją NBP).
"W horyzoncie projekcji, wraz ze spadkiem cen surowców energetycznych oraz ograniczeniem skali zaburzeń wynikających z rosyjskiej agresji, ceny produktów rolnych na rynkach światowych powinny się stopniowo obniżać" – czytamy w raporcie NBP.
"Raport o inflacji"
Dokument Narodowego Banku Polskiego poznaliśmy w poniedziałek 14 listopada. Jak informowaliśmy wcześniej w INNPoland.pl, wynika z niego, że
Na wstępie raportu bank centralny zaznaczył, że obecnie wzrost cen w Polsce kształtuje się na wysokim poziomie. Przypomniał, że we wrześniu inflacja wyniosła 17,2 proc., a według wstępnego szacunku GUS – w październiku przyspieszyła do 17,9 proc. rdr.
Skąd te wzrosty? NBP tłumaczy, że wynika to ze "stopniowego przekładania się wysokich cen surowców, związanych głównie z rosyjską agresją zbrojną przeciw Ukrainie, na ceny dóbr konsumpcyjnych". W raporcie czytamy, że wzrost cen surowców wywindował ceny energii i żywności.
"Jednocześnie zwiększały one także koszty funkcjonowania przedsiębiorstw, co – w warunkach nadal relatywnie wysokiego popytu – skłaniało firmy do podnoszenia cen dóbr konsumpcyjnych i przyczyniało się do zwiększenia inflacji bazowej" – czytamy w raporcie.
Jak wynika z dokumentu, większość członków Rady Polityki Pieniężnej (RPP) ma uważać, że "szybkie sprowadzenie inflacji do celu może wiązać się z istotnymi kosztami dla stabilności makroekonomicznej". To właśnie ten argument miał przesądzić o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie zarówno w październiku, jak i w listopadzie 2022 r.
Z centralnej ścieżki projekcji NBP wynika, że w 2022 r. inflacja CPI wyniesie 14,5 proc., a w 2023 r. – 13,1 proc. Dopiero za dwa lata wzrost cen będzie jednocyfrowy (w 2024 r. – 5,9 proc.). Z kolei do celu inflacyjnego NBP (czyli 2,5 proc.) zbliży się w 2025 r.
Zakładając, że stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie, NBP wskazuje, że roczna dynamika cen z 50-proc. prawdopodobieństwem będzie wynosiła:
14,4–14,5 proc. – w 2022 r. (w lipcu NBP prognozował: 13,2–15,4 proc.),
11,1–15,3 proc. – w 2023 r. (w lipcu NBP prognozował: 9,8–15,1 proc.),
4,1–7,6 proc. – w 2024 r. (w lipcu NBP prognozował: 2,2–6 proc.),