Widać wyraźnie, że inflacja w Europie hamuje. Gdzieniegdzie nie tylko straciła pęd, ale i wrzuciła wsteczny bieg. Dla Polski taki scenariusz to na razie marzenie. U nas inflacja może minimalnie się zawahać, ale w nowym roku zaatakuje ze zdwojoną siłą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jutro poznamy tzw. szybki szacunek GUS – ekonomiści nie wróżą spadku, z pewnością nie dużego
Prawdziwa inflacja zaatakuje nas w lutym, może sięgnąć 20 proc.
Jak podał Federalny Urząd Statystyczny, inflacja w listopadzie w Niemczech wyniosła 10 proc. To mniej niż w październiku, gdy ceny rok do roku rosły w tempie 10,4 proc. Co więcej, miesiąc do miesiąca ceny spadły o 0,5 proc.
Dobre wieści dla Hiszpanów podał tamtejszy urząd statystyczny. Inflacja w tym kraju spada, i to wyraźnie, na dodatek kolejny miesiąc z rzędu. Jeszcze w wakacje wskaźnik inflacji był dwucyfrowy, w listopadzie inflacja liczona rok do roku spadła do 6,8 proc.
RMF24.pl przypomina, że wcześniej spadki odnotowywano także w Estonii czy w Czechach, choć w obu tych krajach wiązało się to z wprowadzeniem różnego rodzaju programów antyinflacyjnych, podobnych do tych, co obowiązują jeszcze w Polsce.
Polacy poznają dane GUS jutro
W środę okaże się, czy inflacja w Polsce zwolniła, czy nie. Ekonomiści publikują już swoje prognozy. Przypomnijmy – miesiąc temu (w październiku) inflacja CPI wzrosła rok do roku o 17,9 proc. (w stosunku do września br. – o 1,8 proc.). Najmocniej zdrożały ceny energii – wzrost o 41,7 proc., ale też żywności i napojów alkoholowych – wzrost o 22 proc. Mocno zdrożały także paliwa – 19,5 proc.
Jak będzie w listopadzie? Ekonomiści prognozują, że sięgnie ona 17,5-18 procent. Nie jest tak do końca istotne, czy spadnie, czy wzrośnie. Na razie nie spodziewamy się po prostu dużych wahań.
Przynajmniej nie do lutego. Niezależnie od tego, co pokażą środowe dane, a także od tego, jak zachowają się ceny w kolejnych miesiącach, ekonomiści są w zasadzie zgodni co do tego, że ostatnia szarża inflacji przypadnie na luty – pisze RP.pl.
Wtedy CPI może wzrosnąć nawet o ponad 20 proc. rok do roku, ale będzie to przede wszystkim efekt niskiej bazy odniesienia związany z wprowadzeniem rok wcześniej (w lutym br.) tzw. tarczy antyinflacyjnej.
Jak pisze RP.pl, począwszy od marca 2023 r. inflacja powinna już hamować, chociaż ekonomiści różnią się w ocenach, jak szybki będzie ten proces. Analitycy z Credit Agricole Bank Polska oczekują, że w ostatnim kwartale przyszłego roku wzrost CPI będzie wynosił średnio już tylko 5,9 proc. rok do roku. Dla porównania, projekcja NBP, czyli prognozy analityków z NBP, sugerują, że inflacja będzie wtedy nieco wyższa, w okolicy 8 proc. Nie brak też jednak przewidywań, że w 2023 r. jednocyfrowej inflacji nie zobaczymy.
RPP już nie walczy z inflacją? Tyrowicz: "Inflacja będzie wyższa"
Przypomnijmy, że ostatnio Rada Polityki Pieniężnej (RPP) postanowiła "wstrzymać" zacieśnianie polityki pieniężnej. Potwierdzeniem tej strategii jest utrzymanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie zarówno w październiku, jak i w listopadzie 2022 r.
Z kolei z najnowszego "Raportu o inflacji – listopad 2022 r." autorstwa NBP wynika, że jednocyfrową inflację zobaczymy dopiero za dwa lata. Bank centralny przewiduje, że przyszłym roku inflacja wyniesie 13,1 proc., a w 2024 r. - 5,9 proc. – Inflacja będzie wyższa, niż wskazuje najnowsza prognoza NBP – kontruje inna członkini RPP Joanna Tyrowicz.