Inflacja i kryzys niosą ze sobą coś pozytywnego. Być może w końcu przestaniemy marnować tony dobrego jedzenia. Jako społeczeństwo na tle innych krajów ciągle wyrzucamy za dużo żywności. Tegoroczne święta mają być "biedniejsze" niż poprzednie. Ale czy gorsze? Przecież nie ilość jedzenia jest wyznacznikiem jego jakości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
60 proc. - czyli 3 mln ton - wyrzucają konsumenci i gospodarstwa domowe
Niemal połowa Polaków wyrzuca chleb, niewiele mniej z nas marnuje owoce
Aż 45 proc. Polaków wyrzuca wędliny
Olbrzymią rolę odgrywają nawyki, przez które marnujemy mnóstwo jedzenia
Poznaj sposoby na oszczędzanie żywności i pieniędzy
Mamy święta Bożego Narodzenia, w piątek i w sobotę przed piekarniami ustawiały się długie kolejki, a mnóstwo osób nakupiło pieczywa na zapas. Jakby jutra miało nie być, jakby sklepy zamykały się na tydzień. Tak naprawdę zamkną się na jeden dzień dłużej niż w zwykłym tygodniu. Można więc ewentualnie kupić kilka bułek więcej.
O ile naprawdę w święta będziemy raczyli się pieczywem, a nie sałatką i serniczkiem. Każde święta albo dłuższy weekend to popis niegospodarności Polaków, którzy zapełniają potem żywnością śmietniki.
Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, tylko w UE w ciągu roku wyrzucanych jest 88 mln ton żywności wartej 143 mld euro. To oznacza, że około 20 proc. żywności produkowanej w UE jest marnowane. Odpady żywnościowe mają ogromny wpływ na środowisko, odpowiadając za około 6 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE i niepotrzebnie obciążają ograniczone zasoby naturalne, takie jak ziemia i woda.
Co wyrzucają Polacy?
Zgodnie z szacunkami Programu Racjonalizacji i Ograniczenia Marnotrawstwa Żywności (PROM), marnujemy rocznie prawie 5 mln ton żywności, z czego 3 mln przypada na konsumentów i gospodarstwa domowe. W postawie Polaków widać jednak dobrą zmianę. W ciągu ostatnich 2 lat aż 79 proc. respondentów (83 proc. kobiet i 75 proc. mężczyzn) zmieniło swoje nawyki i marnuje zdecydowanie mniej żywności niż dotychczas.
Te wielkie liczby biorą się z małych błędów. Jak wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności, niemal połowie (49 proc.) Polaków zdarza się wyrzucać chleb. Owoce marnuje 46 proc. z nas, warzywa wyrzuca 37 proc. Polaków. Wysoko w tym zestawieniu są również wędliny (45 proc.) i jogurty (27 proc.).
Czemu kupujemy za dużo pieczywa? FPBŻ tłumaczy, że wiele osób woli mieć je na zapas. Kupujemy też pieczywo kiepskiej jakości, które szybko się psuje. W przypadku owoców i warzyw jest trochę inaczej: lubimy takie, które nie mają żadnych skaz, np. bruzd czy nietypowego kształtu. Wydaje się nam, że skoro są ładne, to mogą poleżeć dłużej. Nie mogą.
Co ciekawe – ze względu na większą zawartość suchej masy lepiej się przechowują i dłużej zachowują świeżość ekologiczne warzywa i owoce, które często nie grzeszą pięknym wyglądem.
Jak wyrzucać mniej jedzenia?
Po pierwsze – planowanie. Wszyscy eksperci mówiący o niemarnowaniu żywności zaczynają od jednej kluczowej rzeczy: listy zakupów. To absolutna podstawa. Jeśli robisz zakupy powiedzmy na 5 dni, zaplanuj sobie mniej więcej co ty i twoja rodzina będziecie w tym czasie jeść.
Zrób przegląd zapasów, inaczej zostaniesz z trzema otwartymi paczkami makaronu w szafce. Często okazuje się, że część potrzebnych wiktuałów leży w kuchennych szafkach bądź spiżarniach. Należy najpierw skorzystać z zapasów ze zbliżającym się terminem przydatności do spożycia.
Lista zakupów musi obejmować to, czego potrzebujesz i to, czego nie masz. To prosta czynność, zajmuje kilka minut, a oszczędza czas, pieniądze i miejsce w mieszkaniu. A jak już masz listę zakupów, to ułóż ją sobie według tego, jak będziesz chodzić po sklepie.
Większość z nas robi przecież zakupy w tych samych sklepach w regularnych odstępach czasu. Ułożenie sobie listy oszczędza nam snucia się między regałami i łapania się na kolejne niesamowite promocje.
Cyferki małym druczkiem
Podczas audytu zapasów zwróć uwagę na daty na opakowaniach. "Należy spożyć do" i "najlepiej spożyć przed" to dwa różne określenia. Przestrzeganie terminu wymagane jest tylko w przypadku pierwszej opcji.
Druga oznacza, że produkt może być spożywany po dacie na opakowaniu, o ile oczywiście nie zmienił zapachu, nie ma na nim pleśni czy innych sygnałów zepsucia. Do takich produktów należą przede wszystkim produkty sypkie, m.in. mąki, ryże, makarony, herbaty, ale także niektóre słodycze, a nawet jogurty, które mogą być dobre jeszcze kilka dni po dacie.
Nie wahaj się kupować w sklepie również produktów z krótkim terminem, o ile wiesz, że jesteś w stanie szybko je spożyć czy zużyć. Takie produkty są bardzo często przecenione o połowę, czasem nawet więcej.
Przechowywanie i mrożenie
Odpowiednie przechowywanie to klucz do dłuższej trwałości żywności. Po zakupie warto sprawdzić, w jaki sposób przechowywać wybrane warzywa i owoce. W lodówce powinniśmy przechowywać m.in. paprykę, pora, marchew, brokuły, śliwki, jabłka, a poza nią m.in. ogórki, pomidory, banany, awokado.
Nadwyżki wielu świeżych warzyw i owoców można mrozić, np. do zamrażarki nadają się maliny, banany, marchewki, selery, papryki.
Do zamrażania świetnie nadają się wszelkie dania gotowe: zupy, pieczenie, mięsa, pasztety. Nieźle mrożą się też sery twarde, na przykład żółte, cheddar, havarti, mozzarella, parmezan, feta. Nie należy wkładać do zamrażarki serów miękkich, jak brie, camembert oraz serów niskotłuszczowych.
A co zrobić ze starym pieczywem? Jeśli jest już wyschnięte, możemy przerobić je na tartą bułkę i mieć własną panierkę. Można też zrobić z niego tosty francuskie - namoczyć w mleku z jajkiem i usmażyć. Proste i pyszne.
Przestań patrzeć na duże opakowania
Jesteś w sklepie, widzisz ten sam produkt w dwóch opakowaniach – mniejszym i większym. Większy z reguły jest jednostkowo droższy, ale relatywnie (cena za kilogram albo litr) tańszy. Bardziej opłaca się więc wziąć większy, prawda? Czasem tak, czasem nie.
Proszek do prania opłaca brać się większy, jedzenie niekoniecznie. Jeśli kupisz za dużo, może się zepsuć a wtedy zamiast mniej, finalnie zapłacisz więcej. Wielki słoik oliwek będzie stał w lodówce, póki nie znajdzie się ktoś na tyle odważny, by go wyrzucić.
Kupujesz natkę pietruszki czy koperek?
Pewnie rzadko udaje ci się wykorzystać cały pęczek. To, co zostanie, stoi w szklance na parapecie, póki nie obwiśnie? Zrób inaczej – wykorzystaj tyle, ile potrzebujesz, resztę posiekaj i wrzuć do zamrażarki. Zioła nie tracą prawie nic ze swej świeżości.
Nie wyrzucaj też łodyżek z pietruszki czy koperku. Owszem, średnio nadają się do jedzenia, bo są twarde i łykowate. Ale możesz je wykorzystać w inny sposób: oczyść je i wrzuć do zamrażarki. Będą się idealnie nadawały do zupy. Kiedy je ugotujesz i oddadzą smak, można je wyrzucić bez wyrzutów sumienia.
Wiele osób lubi zioła w doniczce. Stoją dość długo, ale marnieją. Kiedy zbliża się kres ich żywota, zerwij liście, wysusz albo zamróź.
Jadłodzielnie i aplikacje
Niezjedzone jedzenie, ale oczywiście takie, które jest przydatne do spożycia, można oddać. Rodzinie, przyjaciołom, sąsiadom, można je też zanieść do jadłodzielni. To trend, który coraz szybciej rozwija się na miejskich osiedlach.
Jadłodzielnią najczęściej określa się specjalną lodówkę, do której każdy może zanieść i wziąć jedzenie. Trafiają do nich niesprzedane posiłki z restauracji, ale i dania z domów. To czasem zbawienie dla osób w kryzysie bezdomności czy ubogich.
Mamy też coraz więcej opcji kupowania jedzenia po niższych cenach. W wielu supermarketach produkty garmażeryjne (pieczone mięsa, zapiekanki, sałatki etc.) sprzedawane są po obniżonych cenach. Wiele punktów gastronomicznych robi podobnie. Kiedyś wiedzieli o tym nieliczni, teraz każdy może sprawdzić to w aplikacji, takiej jak Too Good To Go czy Foodsi.
Jak to działa? Kiedy piekarz, właściciel sklepu czy restaurator zostaje wieczorem z niesprzedanym jedzeniem, informuje o tym w aplikacji. Jej użytkownicy wiedzą więc, gdzie mogą kupić przecenione, ale dobrej jakości produkty.
– Foodsi adresuje problem marnowania żywności, staramy się sprawić, żeby jedzenie przestało marnować się w tak dużej skali. Ale też staramy się również wpływać na świadomość naszych odbiorców, edukować ich, pokazując wagę problemu i to, jak mu zapobiegać – mówi Mateusz Kowalczyk, współzałożyciel i prezes Foodsi.
To ważny aspekt, bo z wyliczeń NIK wynika, że nie tylko konsumenci winni są marnowania żywności. Nieco ponad 31 proc. marnowanej w Polsce żywności pochodzi z przetwórstwa i produkcji rolniczej, 7 proc. – ze sklepów i sektora handlu, a blisko 1,3 proc. – z gastronomii.
I choć procentowo wydaje się to relatywnie niewiele, to z badań przeprowadzonych w ramach PROM wynika, że w samym tylko sektorze handlu co roku marnuje się 337 tys. ton jedzenia.
Tylko niewielką jego część udaje się zagospodarować: w 2020 roku w ramach ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności organizacje pozarządowe dostały od sprzedawców w sumie nieco ponad 18,5 tys. t produktów spożywczych, które niemal w całości przekazały potrzebującym (dane GIOŚ). To zaledwie ok. 5,5 proc. żywności marnowanej w handlu i ok. 0,4 proc. całej żywności marnowanej w Polsce.
Biedne święta?
Przez lata słuchaliśmy premiera Morawieckiego, który jak katarynka mówił o tym, że konsumpcja napędza nasz wzrost gospodarczy. Przez to zaniedbaliśmy inwestycje (jako kraj) i nie nauczyliśmy się choćby rozsądnego robienia zakupów (jako konsumenci). Wiele osób nie widziało po prostu takiej potrzeby. Teraz sytuację mamy zgoła odmienną.
Z jedzeniem powinniśmy postępować tak samo, jak z energią. Najlepsza to ta, którą oszczędzimy. I Polacy – jak podkreślają eksperci – starają się oszczędzać jedzenie i rozsądnie gospodarować żywnością.
– Im mniej żywności czy zasobów zmarnujemy, tym więcej będziemy mieli do wykorzystania. Misją Banków Żywności jest ratowanie żywności przed zmarnowaniem i przekazywanie jej najbardziej potrzebującym. Wypełniamy ją już od prawie 30 lat. W tym czasie zmierzyliśmy się z wieloma kryzysami. Mimo to rok 2022 był dla nas szczególnie trudny. Dostrzegamy jednak światełko w tunelu. Polacy są coraz bardziej świadomi i zainteresowani dobrem planety i swojego najbliższego otoczenia. Przed nami jednak jeszcze dużo pracy – mówi Beata Ciepła, prezes Zarządu Federacji Polskich Banków Żywności.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Może te święta będą dla wielu osób przełomem. Bo mniej jedzenia na stole nie oznacza gorszej celebracji. A mniej będzie, co widać po twardych danych. W listopadowym badaniu Kantar Public dla Too Good To Go 49 proc. respondentów rozważało rezygnację z przygotowania jednej lub więcej świątecznych potraw, 47 proc. zapowiadało, że będzie szukać promocji, a 33 proc. – że wybierze tańsze zamienniki produktów.
Natomiast 29 proc. badanych ma zamiar przeznaczyć niższe kwoty na prezenty.
Według sondażu Quality Watch dla BIG InfoMonitor już średnio co drugi Polak, który posiada oszczędności, musiał po nie sięgnąć w ostatnich sześciu miesiącach w celu sfinansowania swoich podstawowych potrzeb. Obecnie już blisko połowa rodaków deklaruje, że ma kłopoty finansowe, a na przestrzeni ostatniego roku ten odsetek zwiększył się o 5 pkt proc.
Z sondażu wynika, że w tej sytuacji co trzeci konsument zaczął wydawać mniej pieniędzy na restauracje, odzież i obuwie, wypady do kina czy zakup książek. Co czwarty ograniczył zaś wydatki na zdrowe odżywianie i produkty żywnościowe lepszej jakości.
Podobne wnioski płyną również z badania zleconego przez markę Barbora, które pokazuje, że tylko 1,3 proc. polskiego społeczeństwa nie odczuło znaczącego wzrostu cen żywności. Natomiast prawie połowa (44,3 proc.) w realiach wysokiej inflacji zwraca uwagę na ceny, chętniej korzysta też z promocji albo szuka tańszych zamienników.