INNPoland_avatar

Oni cieszą się z wyższego VAT-u na paliwa. Dzięki niemu płacą za tankowanie o wiele mniej

Konrad Bagiński

05 stycznia 2023, 06:01 · 4 minuty czytania
Z jednej strony podwyżka VAT-u na paliwa pokazała, jak bardzo kierowcy byli przez ostatnie tygodnie lub miesiące dojeni z pieniędzy. Z drugiej znacznie obniżyła ceny paliwa dla przedsiębiorców i paradoksalnie może wpłynąć na hamowanie tempa inflacji. W Polsce 70 proc. aut kupowanych jest "na firmę".


Oni cieszą się z wyższego VAT-u na paliwa. Dzięki niemu płacą za tankowanie o wiele mniej

Konrad Bagiński
05 stycznia 2023, 06:01 • 1 minuta czytania
Z jednej strony podwyżka VAT-u na paliwa pokazała, jak bardzo kierowcy byli przez ostatnie tygodnie lub miesiące dojeni z pieniędzy. Z drugiej znacznie obniżyła ceny paliwa dla przedsiębiorców i paradoksalnie może wpłynąć na hamowanie tempa inflacji. W Polsce 70 proc. aut kupowanych jest "na firmę".
Dla firm tankowanie z podwyższonym VAT-em jest... tańsze niż wcześniej Krzysztof Hepner / Unsplash.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Podwyżka VAT-u na paliwa z 8 do 23 proc. zbiegła się z obniżką cen paliw
  • Efekt jest taki, że większość kierowców nie czuje różnicy w kosztach tankowania
  • Czują ją za to przedsiębiorcy oni płacą o wiele mniej
  • W Polsce 70 proc. nowych aut kupują firmy, a nie klienci prywatni

Wszystko dlatego, że dla przedsiębiorców cena paliwa jest inna, niż na paragonie czy fakturze. Owszem, płacą VAT, ale potem go odzyskują. Firmy dysponujące autami ciężarowymi i osobowymi przeznaczonymi wyłącznie do działalności gospodarczej odliczają podatek w 100 procentach, auta osobowe użytkowane także prywatnie pozwalają na odliczenie połowy VAT.

W pewnym uproszczeniu można więc powiedzieć, że przedsiębiorców interesuje cena paliwa bez VAT-u. A ta właśnie spadła i to znacznie.

W grudniu 2022 roku ta sama benzyna była o 80 groszy droższa. To nie żart – w ostatnim miesiącu jej cena była zmieniana... 21 razy. Startowała z poziomu 5,776 zł, potem spadała do 5,717 zł, by od 14 grudnia nieustannie rosnąć do poziomu 5,939 zł i w ciągu trzech dni spaść do 5,106 zł. A więc o ponad 83 grosze!

Spadek ceny wyniósł prawie 14 procent. Nic dziwnego, że podwyżka VAT o 15 punktów z 8 do 23 procent nie wpłynęła na ceny na stacjach.

Przy okazji wyszło na jaw, że Orlen mógł ceny paliw obniżyć już wcześniej. Przez ostatnie miesiące koncern i jego prezes chwalili się, że ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie. Ale analitycy alarmowali, że ich poziom i tak jest bardzo wysoki a marże Orlenu ogromne.

Polacy przepłacali przy dystrybutorach

Obniżka pokazała więc skalę tego, jak bardzo przepłacaliśmy przy dystrybutorach. Warto pamiętać, że Orlen jest praktycznym monopolistą na rynku hurtowym. Większość stacji wszystkich koncernów kupuje paliwo właśnie od płockiego koncernu.

Obniżka cen paliw połączona z podwyżką VAT-u wpłynęła za to na rachunki przedsiębiorców. Ich interesuje cena bez VAT-u. Okazuje się, że na niejasnych ruchach Orlenu wyszli świetnie. Płacą kilkadziesiąt groszy mniej za każdy litr paliwa. Szczególnie duże znaczenie ma to w przypadku dużych firm transportowych.

Jeden z naszych czytelników, zawodowo zajmujący się transportem międzynarodowym, powiedział w rozmowie z INNPoland.pl, że w ostatnich kilku tygodniach bardziej opłacało mu się tankować swoje ciężarówki na Litwie.

– Różnica dochodziła do kilkudziesięciu groszy na litrze. Nasze samochody tankujemy najczęściej w Polsce, na Litwie i w Estonii. Praktycznie przez cały grudzień w tych ostatnich krajach było o wiele taniej, niż w Polsce – mówi nam Grzegorz.

Dodaje, że ostatnie tygodnie to był prawdziwy rollercoaster. Ceny paliwa w całej Europie spadały, w Polsce rosły – wbrew logice. Bo w tym samym czasie taniał dolar i ropa.

Podaje przykłady: 23 grudnia paliwo w hurcie na Litwie kosztowało 1,312 euro. W przeliczeniu na złote, tego dnia było to dokładnie 6,083 zł za litr. Orlen sprzedawał diesla w hurcie po... 6,789 zł.

Kilka dni później, 30 grudnia diesel na Litwie kosztował w hurcie 1,325 euro, co przy ówczesnym kursie dawało 6,214 zł za litr. W tym samym czasie Orlen sprzedawał diesla po 6,895 zł za litr.

Polska droższa niż większość Europy

Jego słowa potwierdzają twarde dane. Firma DKV Mobility zajmująca się wszelkimi rodzajami opłat w transporcie podaje, że średnia cena paliwa (diesel) była Polsce niższa (1,64 euro brutto) niż w Estonii (1,733 euro) czy na Litwie (1,725 euro).

Ale cena netto, która interesuje przedsiębiorców była u nas... najwyższa. To 1,45 euro netto, na Litwie płaciło się 1,426 euro, w Estonii 1,444 euro. To ceny średnie, bez rabatów dla dużych odbiorców. Nic dziwnego, że Grzegorz tankował ciężarówki kilkadziesiąt groszy taniej na litrze, niż w Polsce.

- Na dodatek paliwa w Estonii nie zawierają biododatków, więc są czystsze i bardziej wydajne – dodaje przedsiębiorca. Dodatek biopaliw nie ma większego znaczenia dla przeciętnego kierowcy. De facto może zwiększać spalanie o wartości rzędu procenta. Dla firmy robiącej setki tysięcy kilometrów rocznie ma to jednak spore znaczenie.

Warto też zauważyć, że w zestawieniu DKV diesel bez VAT-u był w Polsce jednym z najdroższych paliw w Europie. Mniej płaciło się za niego choćby w Austrii, Hiszpanii, Luksemburgu, tyle samo we Włoszech.

Wzrost VAT-u na paliwa obniży wzrost inflacji?

Czy przedsiębiorcy, płacący za paliwa mniej niż do tej pory, obniżą również ceny swoich produktów? Na razie za wcześnie, by to określić. Tym bardziej że ceny dla klientów detalicznych nie spadły, ale i znacząco nie wzrosły. Mimo wszystko coś jest na rzeczy, bo ze statystyk wynika, że od lat najwięcej nowych aut w Polsce kupują firmy, a nie osoby fizyczne.

Ostatnio proporcje rozkładają się mniej więcej 70:30. Czyli na każde 100 nowych samochodów w Polsce, 70 kupowanych jest na firmę. W rzeczywistości ten odsetek może być jeszcze wyższy, bo w tę pulę nie są wliczane jednoosobowe działalności gospodarcze. "Zmiana VAT z 8 proc. do 23 proc. w zasadzie nie przełożyła się na ceny paliw. Było to możliwe dzięki nagłemu spadkowi cen hurtowych w końcu roku" - stwierdzili ekonomiści mBanku na Twitterze.

Analitycy zadali też sobie pytanie, "co byłoby gdyby ceny hurtowe zachowały się typowo". Ich zdaniem "mielibyśmy ok. 16,9-proc. inflację w listopadzie (a nie 17,5 proc.) i być może ok. 16-proc. w grudniu".

Czytaj także: https://innpoland.pl/189049,dlaczego-paliwa-nie-stanialy-ekonomista-orlenu-tlumaczy-brak-spadku-cen