INNPoland_avatar

Inflacja na usługach rządu. PiS cieszy się z wysokich cen

Natalia Bartnik

09 stycznia 2023, 11:47 · 3 minuty czytania
Podatnicy marzą o niższej inflacji, ale rząd niekoniecznie. Do tej pory przychody budżetu osiągały bardzo dobre wyniki, jednak przy inflacyjnym spadku mogą się pojawić finansowe kłopoty.


Inflacja na usługach rządu. PiS cieszy się z wysokich cen

Natalia Bartnik
09 stycznia 2023, 11:47 • 1 minuta czytania
Podatnicy marzą o niższej inflacji, ale rząd niekoniecznie. Do tej pory przychody budżetu osiągały bardzo dobre wyniki, jednak przy inflacyjnym spadku mogą się pojawić finansowe kłopoty.
Rząd musi dawać inflacyjne podwyżki swoim pracownikom Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Dzięki temu, że inflacja wzrasta, dochody państwowego budżetu rosną szybciej niż jego koszty
  • Pieniądze do budżetu wpływały głównie z: podatku VAT, CIT-u oraz akcyzy o podwyższonych stawkach
  • Zwiększyły się koszty obsługi długu, które będą jeszcze bardziej problematyczne przy spadku poziomu inflacji

Dlaczego rządowi nie opłaca się spadek inflacji?

Inflacyjne koszty budżetu oraz obsługa długu są sporym problemem dla rządu, ale nie aż tak odczuwalnym przy wysokiej inflacji. Sytuacja się zmieni, gdy jej poziom zacznie spadać.

Z zestawienia Business Insidera wynika, że dochody budżetu od stycznia do listopada 2022 r. wyniosły: z CIT-u: 17,8 mld zł; z VAT-u: 11,8 mld zł; z akcyzy: 4,2 mld zł. Natomiast koszty to: PIT-u: 1,9 mld zł; dotacji do FUS-u: 7 mld zł; obsługi długu: 7,3 mld zł. Koszty płac budżetówki (przy uwzględnieniu podwyżek z podanego okresu) wyniosły 22,9 mld zł.

Wniosek? Wzrost kosztów budżetu jest niższy od wzrostu dochodów podatkowych. Taka sytuacja utrzyma się jednak tylko przy inflacji rosnącej oraz zatrzymaniu przez Radę Polityki Pieniężnej podwyżek stóp procentowych. Zmiana na niekorzyść rządu nastąpi wówczas, gdy inflacja z wysokiego poziomu zacznie spadać.

W efekcie dochody budżetu nie będą rosły tak jak wcześniej, ale spotka to koszty obsługi długu i to na kolejne lata, aż do momentu, gdy wysoko oprocentowane obligacje wygasną. W 2022 r. rząd sprzedał obligacje z rentownością powyżej 7 proc. rocznie za kwotę 18 mld zł, a za 45 mld zł te z rentownością między 5 a 7 proc.

Do opłacania wyżej oprocentowanych obligacji dojdą już podwyższone pensje budżetówki, przy czym dochody podatkowe będą rosły wolniej. Powrót do stawek VAT-u sprzed tarcz antyinflacyjnych świadczy o tym, że rząd jest świadomy problemów dochodowych oraz kosztowych, jakie zapewne pojawią się w 2024 r.

Czytaj także: Rachunki wzrosną, mimo zamrożenia cen. Prof. Noga wyjaśnia: Rząd mija się z prawdą

Wzrost dochodów budżetu

Inflacyjne podwyżki, jakie dostają pracownicy, opłacają się także rządowi, podobnie jak rosnące zarobki firm. Od stycznia do listopada 2022 r. dochody państwa wzrosły o 2,9 proc, a więc o 13,1 mld zł. Nadwyżka budżetowa wyniosła 18,3 mld zł.

"Zyskowne" okazały się też wzrosty cen, a właściwie podatek VAT. Mimo obniżonych stawek na paliwa silnikowe, gaz, energię cieplną i prąd oraz zerowej stawki na część żywności oraz nawozy, wpływy z VAT-u wzrosły. I to o 11,8 mld zł, dając razem 212 mld zł. Z CIT-u zebrano 65 mld zł, a kwota z podatku akcyzowego wzrosła o 4,2 mld zł.

Budżet na 2023 r.

Podobny temat poruszyliśmy też w innym artykule w INNPoland. Decyzją Sejmu budżet na 2023 r. to: 604,7 mld zł dochodów, 672,7 mld zł wydatków i deficyt o maksymalnej wysokości 68 mld zł.

W czasie debaty nad budżetem wiele osób odniosło się do niego krytycznie. Jedną z nich był Dariusz Wieczorek z Lewicy.

– Czy to jest rzeczywiście budżet państwa, czy mamy do czynienia z iluzją? Chyba z iluzją, skoro poza budżetem wydaje się ok. 400 mld zł a budżet to w zaokrągleniu ok. 600 mld zł. Należy się zastanowić nad tym, co jest w planach budżetowych. Planujecie, że gospodarka będzie zwalniać, a wzrost PKB spadnie, jednocześnie zakładacie 23 proc. wzrost wpływów z VAT. To nielogiczne – stwierdził Wieczorek.

Czytaj także: https://innpoland.pl/189217,nik-skontrolowala-raj-wydatkowy-morawieckiego-efekt-kontroli