Gra w strzelankę została brutalnie przerwana przez policję. Dlaczego? Mężczyzna przypadkowo zadzwonił pod numer alarmowy, a funkcjonariusze usłyszeli fragment rozmowy, w której gracz chwalił się, że "zabił dwie osoby". Tempo reakcji policji było ekspresowe.
Reklama.
Reklama.
Mężczyzna grał w strzelankę i przez przypadek zadzwonił na policję
Funkcjonariusze usłyszeli, że ktoś "zabił dwie osoby" i natychmiast pojechali pod dom gracza
Internauci krytykują policję za niezdolność do oceny, czy zgłoszenie faktycznie stanowi zagrożenie
Przez przypadek zadzwonił na policję w trakcie gry. Reakcja w 2 minuty
O niecodziennej sytuacji, do której doszło w USA, poinformował na Twitterze użytkownik prowadzący konto "GUARD Hunter". Mężczyzna grał w Rainbow 6 Siege. To taktyczna strzelanka, w której walczą dwie drużyny (atakujący i obrońcy). Gra nawiązuje do technothrillera Toma Clancy’ego.
W trakcie gry mężczyzna przez przypadek zadzwonił na policję. Funkcjonariusze usłyszeli fragment rozmowy z gry, w której mężczyzna chwalił się, że "zabił 2 osoby".
Na reakcję służb nie trzeba było czekać zbyt długo. Na Twitterze pojawiło się nagranie, na którym widać radiowóz policyjny pod domem gracza. – Grałem w grę wideo – krzyczał mężczyzna do oddalonych od kilkanaście metrów funkcjonariuszy. Następnie podszedł do radiowozu i tłumaczył się zamieszania, które spowodował.
O szczegółach tego zajścia opowiedział przyjaciel gracza. "Jego pies zaczął szczekać, więc wyszedł na dwór. Na zewnątrz zobaczył policjantów. Po tym incydencie trząsł się przez 4 godziny, podczas gdy służby przeszukiwały jego dom. Był przerażony, gdy po raz pierwszy wycelowano w niego broń" – czytamy w relacji, udostępnionej na Twitterze.
Jak się okazało, policja przyjechała pod dom gracza zaledwie 2 minuty po rozmowie.
Jak do tego doszło? Internauci spekulują i krytykują policję
W komentarzach pojawiło się wiele wątpliwości. Internauci zastanawiają się, jak to możliwe, że gracz wykręcił numer policji przez przypadek. Właściciel konta, na którym pojawiło się to nagranie, tłumaczy, że być może gracz omyłkowo nacisnął przycisk, który uruchamia połączenie ze służbami ratunkowymi, nawet gdy telefon jest zablokowany.
Inny użytkownik pyta, skąd policja znała adres, skoro mężczyzna nie rozmawiał z funkcjonariuszami. "Smartfony mają lokalizator GPS" – tłumaczy kolejna osoba. "Prawie każdy telefon można namierzyć" – dodaje inny internauta.
Nie brakuje także komentarzy krytykujących służby. "To, że policja nie potrafi odróżnić niebezpiecznego zagrożenia od potencjalnie bezpiecznego zdarzenia, jest niedorzeczne" – przekonuje użytkownik.
Pojawiły się też wpisy wycelowane w samego gracza. "Niech lepiej się nauczy słowa "wyeliminować" – podkreśla komentujący.
Historię gracza udostępnił także serwis niebezpiecznik.pl, a komentujący pokusili się o bezpośrednie nawiązania do polskich służb. "U nas przyjechaliby po czterech godzinach albo wcale" – twierdzi jeden z internautów.