Twitter nie kwapi się z płaceniem za czynsz za wynajem biur, za co firma króla Karola III podała go właśnie do sądu. Okazuje się jednak, że Crown Estate nie jest w tej kwestii osamotnione. Przedsiębiorstwo Elona Muska zalega też z czynszem między innymi w San Francisco.
Reklama.
Reklama.
Należąca do korony brytyjskiej firma wytoczyła Twitterowi pozew za niepłacenie opłat za wynajem powierzchni biurowej w Londynie
Nie jest to pierwszy pozew sądowy za niepłacenie należności za czynsz, z jakim musi zmierzyć się firma Muska
Wcześniej media informowały, że multimiliarder przestał płacić jakiekolwiek pieniądze za wynajem biur
Odkąd na Twitterze położył swoje ręce Elon Musk, dzieją się tam bardzo dziwne rzeczy. Jedną z kontrowersji, o jakich informowały media w ostatnim czasie, było niepłacenie przez firmę opłat za wynajem powierzchni biurowej. Teraz pozew w sprawie uregulowania należności za korzystanie z lokali w Londynie wytoczyło Twitterowi Crown Estate.
Jest to niezależny podmiot, który zarządza nieruchomościami i gruntami należącymi do monarchii brytyjskiej. Do Crown Estate należą między innymi jedne z najdroższych ziem i posiadłości w centrum Londynu. Firma Elona Muska wynajmowała biuro na Piccadilly.
Sprawą zajmuje się Sąd Najwyższy w Londynie. Pozew miał tam wpłynąć w zeszłym tygodniu. Nie wiemy, jakiej kwoty dotyczy.
Nie tylko Londyn
Co więcej, biura w stolicy Wielkiej Brytanii nie są jedynym miejscem, gdzie Twitter zalega z czynszem. Wcześniej media podały do publicznej wiadomości, że po przejęciu przez Muska firma nie uiszcza opłat za wynajem biura także w głównej siedzibie w San Francisco. Stamtąd również wystosowano pozew do sądu.
Z kolei na początku bieżącego roku stacja CNN informowała, że po przejęciu przez Elona Muska Twitter nie płaci już należności za żadne z biur wynajmowanych na całym świecie.
Elon Musk chwali byłego prezydenta Rosji
Sprawa niepłacenia czynszu za korzystanie z lokali to tylko jedna z licznych kontrowersji z Twitterem w tle, jakie mają miejsce po tym, gdy marką zawładnął Elon Musk. Na naszych łamach pisaliśmy na ten temat już całkiem sporo.
Na przykład po niedługim czasie od przejęcia portalu przez Muska wybuchł skandal z firmami farmaceutycznymi. Ktoś na rzekomo zweryfikowanym koncie jednego z koncernów opublikował fałszywego tweeta i w rezultacie wiele firm straciło miliardy dolarów.
Wśród nich znalazły się powstanie Czwartej Rzeszy z Niemcami na czele, okupacja Ukrainy przez Polskę i Niemcy i zwycięstwo Muska w wyborach w USA. Amerykański biznesmen z początku pochwalił kreatywność Miedwiediewa, określając wszystkie te bzdury "epickim wątkiem". Dopiero później najwidoczniej przeczytał post w całości, bo ostatecznie go skrytykował.
Ponadto na początku stycznia informowaliśmy o wielkim wycieku danych z Twittera. Do sieci przedostało się ponad 200 milionów adresów email użytkowników Twittera. Maile opublikowano na hakerskim forum. Autentyczność wielu adresów została potwierdzona.