Najpierw sztuczne zawyżanie cen na Orlenie, przez co płaciliśmy za dużo, teraz kolejne wzrosty. Na stacje paliw nadciągają podwyżki. Już teraz paliwo jest droższe nawet o 20 groszy na litrze. To nie koniec rajdu cen.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ceny benzyny i diesla mocno w górę. Jednak to nie koniec wzrostów cen
Już teraz średnia cena "95" poszła w górę o 10 gr, ale są stacje, na których wzrosty sięgają 20 gr na litrze
Z kolei w lutym wchodzi kolejne embargo na rosyjski olej napędowy i produkty ropopochodne – ceny wzrosną jeszcze bardziej
Ceny paliw znowu w górę, zamrożenie cen na Orlenie (tak naprawdę sztuczne zawyżanie cen, które jest pod lupą UOKiK) nie pomogło. Zarówno benzyna, jak i diesel mocno drożeją.
"Po względnie spokojnym początku stycznia na stacjach wzrosła dynamika zmian cen benzyny. Średnio w skali całego kraju notujemy podwyżki rzędu 10 groszy, ale są stacje na których w ostatnim tygodniu ceny wzrosły blisko 20 groszy na litr" – podają analitycy Reflex w najnowszym komentarzu paliwowym.
"Te zmiany to konsekwencja podwyżek cen hurtowych, które od początku roku sukcesywnie rosły i dzisiaj są o ponad 30 groszy na litrze wyższe niż na początku stycznia. Rosły też ceny diesla w hurcie, ale tu zmiana ceny w analizowanym okresie to 12 groszy na litrze" – czytamy.
Jak wynika z analizy Reflex, obecnie średnie ceny na stacjach wynoszą odpowiednio:
benzyny bezołowiowej 95 – 6,64 zł/l (+10 gr/l);
bezołowiowej 98 – 7,36 zł/l (+9 gr/l);
oleju napędowego – 7,65 zł/l (+2 gr/l);
autogazu – 3,20 zł/l (+5 gr/l).
Analitycy podkreślają, że podwyżki cen benzyn z rynku hurtowego w znacznym stopniu przeniosły się już na stacje paliw, ale dalej jest miejsce na podwyżki do 10 groszy na litrze w kolejnym tygodniu.
Co ciekawe, kolejny tydzień najpewniej oznaczał będzie kolejne wzrostycenautogazu. Ten od początku roku zdrożał już o 8 proc., czyli średnio 23 gr/l.
Embargo na Rosję
5 lutego wchodzi w życie embargo na rosyjski olej napędowy i produkty ropopochodne – przypomina "Fakt". To oznacza, że dla rosyjskiego diesla zamkną się wrota całej Unii Europejskiej.
To z kolei sprawia, że kraje Wspólnoty muszą szukać alternatywnych źródeł dostaw. Efekt będzie taki, że ceny wzrosną jeszcze bardziej. Z obecnym poziomem cen diesla należy się zatem pożegnać.
– Wpływ embarga jest jak na razie trudny do oszacowania, jednak można uznać, że strukturalna zmiana, jaką będzie odejście od zaopatrywania się w diesla z Rosji przez całą Europę może przez jakiś czas jeszcze wiązać się z wyższymi cenami tego paliwa – twierdzi dr Jakub Bogucki, ekspert paliwowy z e-petrol.
Jak dodaje, między 30 stycznia a 5 lutego zmiany cen na polskich stacjach będą odczuwalne dla portfeli tankujących.
– W przypadku cen benzyny 98-oktanowej spodziewamy się poziomu 7,31-7,44 zł/l. Przy Pb95 będziemy zapewne widzieć przedział 6,60-6,74 zł/l. Wyraźna zmiana na plus dotyczyć może także oleju napędowego, który może kosztować 7,64-7,79 zł/l – prognozuje dr Bogucki.
Orlen pod lupą UOKiK
Kierowcy nie mają ostatnio łatwego życia, z ich portfeli ubywa sporo pieniędzy. Dodatkowym ciosem było sztuczne zawyżanie cen przez Orlen, by – jak przekonywał Daniel Obajtek – nie sparaliżować stacji długimi kolejkami po tanie paliwo i nie wywołać szoku po wzroście stawki VAT. Nazwano to "cudem na Orlenie".
Jak informowaliśmy wcześniej w INNPoland, praktyki zastosowane przez Orlen są badane przez UOKiK. Kontrolerzy NIK też chcieli sprawdzić, czy nie doszło do złamania prawa, ale urzędnikom zabroniono działać i... wezwano ich do prokuratury.
Postępowania się toczą, ale jak wskazują eksperci od prawa konsumenckiego, jeśli UOKiK wskaże, że doszło do sztucznego zawyżania cen, to w praktyce każdy obywatel może założyć sprawę w sądzie przeciwko PKN Orlen i domagać się odszkodowania za zawyżone ceny.
To oczywiście proces długotrwały i kosztowny, i nie ma pewności, że sąd się przychyli. Niemniej, już zgłaszają się firmy i samorządy, które takich odszkodowań będą się domagały.
Póki co, kierowcy muszą szykować się na kolejną falę drożyzny. Tym razem już taką opartą o zachowania rynkowe, a nie centralne sterowanie gospodarką przez pańtwową spółkę, nad którą pieczę sprawuje rząd.