INNPoland_avatar

Ile prądu zużywają domowe sprzęty? Sprawdziliśmy na czym można i warto oszczędzić

Konrad Bagiński

25 lutego 2023, 08:19 · 4 minuty czytania
Wiele osób zastanawia się jak oszczędzić na prądzie. Specjalnie dla was sprawdziliśmy, ile prądu pożerają domowe sprzęty i gdzie można poszukać oszczędności. Nasze pomiary okazały się w kilku punktach zaskakujące, ale dzięki nim wiemy, jak urwać parę złotych z rachunków od elektrowni.


Ile prądu zużywają domowe sprzęty? Sprawdziliśmy na czym można i warto oszczędzić

Konrad Bagiński
25 lutego 2023, 08:19 • 1 minuta czytania
Wiele osób zastanawia się jak oszczędzić na prądzie. Specjalnie dla was sprawdziliśmy, ile prądu pożerają domowe sprzęty i gdzie można poszukać oszczędności. Nasze pomiary okazały się w kilku punktach zaskakujące, ale dzięki nim wiemy, jak urwać parę złotych z rachunków od elektrowni.
Sprawdziliśmy, ile prądu zużywają domowe i biurowe sprzęty. Od smartfona po lodówkę INNPoland.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • W INNPoland.pl zmierzyliśmy, ile prądu pożerają nasze domowe i biurowe urządzenia.
  • Okazało się, że zużycie prądu przez smartfony i laptopy jest zaskakująco małe.
  • Codzienne ładowanie smartfona to mniej niż 7 zł rocznie.
  • Bardzo dużo prądu zużywają sprzęty, które coś podgrzewają grzejniki, pralki, piekarniki.
  • Sprawdźcie, na czym można oszczędzić.

Faktyczne koszty prądu trudno jest wyliczyć. Niby znana jest stawka za zużycie 1 kW/h w taryfie G11, ale do tego dochodzą jeszcze opłaty handlowe. Różni sprzedawcy życzą sobie różnych kwot, na ogół jest to kilkanaście złotych miesięcznie. Tego nie policzymy "na piechotę", skupmy się więc na popularnej taryfie G11.

Zgodnie z nią 1 kW/h prądu kosztuje nas 0,414 zł, ale jeśli przekroczymy limit 2000 kW/h miesięcznie, to stawka za każdą kolejną kilowatogodzinę rośnie do 0,698 zł. Dlatego tak wiele rodzin stara się, by nie przekroczyć limitu i nie musieć przez to płacić wyższej stawki.

Uwaga: wspomniane 41 groszy za kilowatogodzinę to stawka teoretyczna. W praktyce przez różne opłaty, dopłaty i prowizje wynosi ona ponad dwa razy więcej. W naszych wyliczeniach oprzemy się na kalkulacji serwisu OptimalEnergy.pl. Oszacował on, że w 2023 roku średnia cena prądu w Polsce wyniesie 93 grosze za kilowatogodzinę. Po przekroczeniu limitu 2000 kWh średnia stawka rośnie do 1,44 zł.

Jak ograniczyć zużycie prądu?

Postanowiliśmy to sprawdzić. Kupiliśmy prosty miernik zużycia prądu i zbadaliśmy, co jest największym pożeraczem prądu w przeciętnym gospodarstwie domowym.

Zaczęliśmy od sprzętów, które trzeba ładować często. Smartfona używamy codziennie i praktycznie każdego dnia trzeba go karmić prądem. Czy to drogie? Zaskakująco tanie. Z testu wyszło nam, że naładowanie baterii (4800 mAh) od 50 proc. do pełna zużywa średnio mniej niż 0,01 kW/h.

Można więc przyjąć, że naładowanie smartfona o przeciętnej pojemności baterii kosztuje nas grosze. To wydatek energetyczny rzędu 0,015 - 0,02 kilowatogodziny. Ile to kosztuje? Od 1,4 do 1,9 grosza. To niespełna 56 groszy miesięcznie i niecałe 7 złotych rocznie.

Co zaskakujące: okazało się, że nasz miernik nie pokazuje zużycia prądu przez ładowarkę, do której nie jest podpięty telefon. Jest po prostu zbyt mało czuły. Z teoretycznych wyliczeń wynika, że zużycie prądu w takim przypadku jest minimalne, jego koszt szacuje się na 2 złote w skali roku.

Laptop niewiele droższy od telefonu

Z przeprowadzanych kilka razy testów wyszło nam, że naładowanie baterii laptopa od 30 do 100 proc. pochłonęło 0,08 kWh. Niewiele. Trzeba jednak zauważyć, że laptop o wiele szybciej zużywa energię niż smartfon. Bardzo trudno określić, jak długo dziennie przeciętny użytkownik ładuje baterię. Bardzo często odłączamy je od prądu, zostawiamy wyłączone na jakiś czas.

Skalę pomiaru może też zaburzać fakt, że mój smartfon ma mocniejszą ładowarkę, niż mój laptop (89 W vs. 65 W). W każdym razie dłuższy test wykazał, że 8 godzin pracy na laptopie oznacza zużycie do 0,3 kWh prądu. Dzień roboczy kosztuje więc niecałe 30 groszy. W skali miesiąca, przy założeniu, że pracujemy 20 dni, zużywamy więc prąd za niecałe 6 złotych.

Oczywiście musimy pamiętać, że komputer stacjonarny jest nieco bardziej energochłonny, o tych gamingowych nie wspominając.

Życie to nie tylko praca

Zajmijmy się rozrywką. 55-calowy telewizor grający przez 7 godzin bez przerwy zużył 0,75 kWh. Kosztowało to więc 70 groszy. Nie jest to wartość przerażająca. Nawet gdyby miał chodzić codziennie przez 5 godzin, kosztowałoby to 50 groszy dziennie, a więc 15 złotych miesięcznie. Konia z rzędem temu, kto tyle wytrzyma przed ekranem...

Ile kosztuje pranie? Zmierzyliśmy, ile prądu pobierała pralka podczas kilku prań. Standardowych, bez gotowania, w niskiej temperaturze. Na jedno potrzebowała od 0,4 do 0,6 kWh. W przeliczeniu na pieniądze daje to 40-55 groszy. 3 prania w tygodniu, a zatem 12 w miesiącu oznacza koszt 5-7 złotych.

Rekordzistą w naszym zestawieniu jest jednak olejowy grzejnik. Włączony na zaledwie 1,5 godziny i ustawiony na pełną moc, zużył 3 kWh. Kosztowało to 2,79 zł. Gdyby taką akcję przeprowadzać codziennie, kosztowałoby to prawie 84 złote miesięcznie.

Kuchnia zjada sporo prądu

Zaskakująco dużo prądu pobiera nasz czajnik elektryczny. Zagotowanie ok. 1,5 litra wody pochłonęło 0,13 kWh. To koszt ponad 12 groszy! Jeśli każdego dnia będziemy robić całej rodzinie gorące napoje 3 razy dziennie, w skali miesiąca wydamy na to 11 złotych.

Mało oszczędna jest też mikrofalówka. Ustawiona na 5 minut na maksymalną moc pobiera 0,09 kWh (8 groszy). Jeśli w domu użyjemy jej w ten sposób 5 razy dziennie, zużyjemy 0,45 kWh na dobę, a więc 13,5 kWh miesięcznie. To da nam niecałe 13 złotych.

Sporo pieniędzy pochłonie też przechowywanie i przygotowywanie żywności. Lodówka potrzebuje ok. 0,07 kWh na godzinę działania. W skali miesiąca przekłada się to na 50 kWh, czyli niecałe 46,50 złotych.

Bardzo trudno oszacować, ile prądu zużyje płyta indukcyjna. Nam z obliczeń wyszło, że godzina gotowania ze średnią mocą to jakieś 2-3 kWh. Jeśli płyty będziemy używać codziennie właśnie w taki sposób, rachunek za 30 dni sięgnie 56-84 zł.

Pieczenie jest również dość drogie. To jednak czynność, której nie robi się codziennie. Przeciętny piekarnik zużywa na ogół mniej niż 1 kWh na godzinę pieczenia. Wychodzi więc kilkadziesiąt groszy.

Ile to wszystko kosztuje?

Z naszych wyliczeń wynika, że wymienione przez nas sprzęty elektroniczne i elektryczne pochłoną ok. 270 złotych miesięcznie, jeśli kompletnie nie będziemy oszczędzać na prądzie. Zużyjemy w ten sposób niecałe 290 kWh.

Czy przekroczymy roczny limit 2000 kWh? Tak, i to sporo. Dobijemy do 3445 kWh, więc de facto rachunek będzie o wiele wyższy.

Pierwsze 2000 kWh będzie nas kosztować 0,93 zł za 1 kWh, więc wydamy 1860 zł. Kolejne 1445 kWh po 1,44 zł to koszt 2080 zł. Razem 3940 zł, czyli średnio 328 zł. Kara za przekroczenie limitu to aż 60 zł miesięcznie.

To tylko wyliczenie przykładowe. Nie będziemy się przecież dogrzewać latem przy grzejniku elektrycznym. Nie gotujemy codziennie i nie pieczemy codziennie kurczaka. Pod uwagę nie wzięliśmy też kosztów oświetlenia, nie zmierzyliśmy wszystkich sprzętów. Ale widzimy skalę wydatków i przestrzeń do oszczędności.

Co z tego wynika?

Z naszych kalkulacji wynika, że najwięcej prądu zużywają urządzenia, które muszą coś podgrzewać. Grzejnik, piekarnik, pralka, czajnik. Najwięcej można więc oszczędzić na rozsądnym gospodarowaniu ciepłem. Uszczelnienie okien, szybkie wietrzenie itp. pomagają nie wychładzać mieszkania. A to oznacza, że mniej trzeba je dogrzewać.

Skrócenie czasu gotowania czy pieczenia również pozwoli oszczędzić sporo pieniędzy. Oczywiście nie namawiamy do spożywania niedogotowanych czy niedopieczonych potraw! Ale zastanówmy się, zanim powiem "a niech się jeszcze pogotuje pół godziny" albo "niech jeszcze posiedzi trochę w piekarniku". Pamiętajmy też, że tzw. termoobieg pozwala na zużycie mniejszej ilość energii przy tym samym efekcie podczas pieczenia.

Nie gotujmy też wody "na zapas". Jeśli chcemy zaparzyć jedną herbatę, wstawianie litra wody jest działaniem nieekonomicznym.

Nowoczesne proszki pozwalają prać w niższej temperaturze. Nie ma sensu nastawiać prania na 60 stopni, skoro taki sam efekt otrzymamy przy praniu w 40 stopniach. Warto też poczekać, aż będziemy mieli tyle prania, by zapełnić całą pralkę. Wrzucanie jednej pary spodni na całe pranie to marnotrawstwo.

Czytaj także: https://innpoland.pl/190334,inflacja-co-dalej-z-cenami-kuczynski-czas-potwornej-niepewnosci