Akcje Deutsche Banku mocno tanieją, bo wzrasta ryzyko jego niewypłacalności. Koszty ryzyka kredytowego, czyli ubezpieczenie posiadaczy obligacji, poszły ostro w górę. To był historycznie największy jednodniowy wzrost tych kosztów.
Reklama.
Reklama.
Akcje Deutsche Banku mocno tanieją. Jeszcze w trakcie pre-marketu, czyli przed oficjalnym rozpoczęciem giełdowej sesji 24 marca o godz. 9:00, akcje banku spadły aż o 3,4 proc.
Jak podaje Reuters, ma to związek z tym, że w czwartek 23 marca pod koniec dnia gwałtownie wzrosły koszty ubezpieczenia Deutsche Banku od ryzyka niewypłacalności. To z kolei tylko podsyciło obawy o stabilność europejskich banków.
Akcje samego DB tylko w tym miesiącu straciły jedną piątą swojej wartości. W czwartek wycena jego akcji zamknęła się na spadku o 3,2 proc.
Z kolei, jak wynika z danych S&P Market Intelligence, tzw. swapy ryzyka kredytowego banku (forma ubezpieczenia posiadaczy obligacji) wzrosły do 173 punktów bazowych – ze 142 punktów bazowych dzień wcześniej. To największy jednodniowy wzrost w historii Deutsche Banku.
Kryzys bankowy
Od upadku amerykańskiego średniej wielkości banku Silicon Valley (SVB) z 10 marca 2023 roku tkwimy w niepewności, co do bezpieczeństwa systemu bankowego. Wielu ekspertów zastanawia się, czy to początek większego kryzysu, inni uspokajają, że właściwie nic złego się nie dzieje.
Administracja USA i strefy euro próbuje studzić emocje i przekonuje, że wszystko jest pod kontrolą. Jednak co tydzień, to nowa wiadomość o problemach kolejnego podmiotu. A to tylko pogłębia niepewność, może też prowadzić do samospełniającej się przepowiedni.
To uświadomiło inwestorom ryzyko dotyczące mniejszych i średniej wielkości banków w USA, które podobnie jak SVB mają dużo obligacji skarbowych. Zamieszanie na rynku bankowym pogłębiło problemy szwajcarskiego Credit Suisse. Stanął na skraju bankructwa i został przejęty przez największą grupę bankową Szwajcarii i konkurenta – UBS.
– Myślę, że wnioskiem wyciągniętym z sytuacji w USA dla banków w Polsce jest to, że należy zapewnić, aby sektor ten był postrzegany jako bezpieczny i stabilny i wzmacniany, a nie osłabiany, przez różne działania ustawodawcze – podkreślił w Business Insiderowi Maciej Meder, dyrektor zarządzający firmy doradczej Zeb.
Amerykański Fed, Europejski Bank Centralny (EBC), Bank Anglii, Bank Kanady, Bank Japonii oraz SNB zapowiedziały skoordynowane działania na rzecz zapewnienia płynności na globalnym rynku finansowym. Od teraz dokonywane będą codziennie operacje zasilające w płynność dolarową. W połączeniu z siecią powiązań między tymi bankami zapewni dostęp do płynności w każdej z sześciu walut, za które odpowiadają.
W doniesieniach prasy zza oceanu możemy czytać o trybie "emergency" banków centralnych, czyli trybieawaryjnym, w razie nagłego wypadku.
Chodzi przede wszystkim o to, by zabezpieczyć sektor bankowy przed falą upadłości, gdy mowa o mniejszych i średnich podmiotach, z których w takich sytuacjach odpływ kapitału do bardziej stabilnych banków jest naturalny. Istotne jest też, by kryzys nie rozlał się po innych gałęziach gospodarki.