Trudno opisać w sposób parlamentarny ogłoszenie o sprzedaży mieszkania w Olsztynie, jakie pojawiło się w jednym z dużych serwisów internetowych.
Oferta prywatna .Bardzo dobra Inwestycja (pod wynajem) szybki flip w mieszkaniu na chwilę obecną mieszka dziadek 98lat ze służebnością do zamieszkiwania. DO ODWAŻNYCH ŚWIAT I RYNEK NIERUCHOMOŚCI NALEŻY.
Tak obecnie brzmi treść tego ogłoszenia. Zachowaliśmy oryginalną pisownię ze wszystkimi błędami.
Ogłoszenie w tej formie i tak budzi olbrzymie kontrowersje. Wynika z niego, że ktoś sprzedaje mieszkanie z 98-letnim mężczyzną. Sprzedawca najwyraźniej w jakiś sposób zdobył mieszkanie z lokatorem, mającym tzw. służebność mieszkania, czyli możliwość korzystania z niego. 98-latek może mieszkać w tym lokalu do końca życia, ale nie może go sprzedać.
Może to zrobić ogłoszeniodawca, razem z lokatorem. To bardzo kontrowersyjna praktyka, ale niestety legalna. Sprzedawca zaznacza, że nie ma jeszcze wpisu w księdze wieczystej, ale złożył dokumenty i czeka na zmiany.
W internecie zachowała się jednak pierwotna wersja ogłoszenia, różniąca się kilkoma szczegółami i pokazująca stosunek sprzedającego do lokatora, 98-letniego mężczyzny.
szybki flip w mieszkaniu na chwilę obecną mieszka dziadek 98lat w słabej kondycji ze służebnością do zamieszkania.Dziadek w niczym nie przeszkadza , aby zrobić remont i wynająć pokój innym ludziom . DO ODWAŻNYCH ŚWIAT I RYNEK NIERUCHOMOŚCI NALEŻY.
Wynika z niego, że sprzedający ma nadzieję na w miarę rychłe zejście lokatora, zamierza sprzedać mieszkanie z nim w środku. A ewentualnemu kupującemu radzi, że można zrobić remont w zasadzie bez wiedzy i zgody "dziadka".
Zdarza się to czasem w wyniku darowizny albo przy sprawach spadkowych. Starsze osoby często zapisują mieszkania swoim wnukom. Niestety część z nich pozbywa się lokali jeszcze przed śmiercią swoich przodków. Nie wiadomo, czy tak stało się również w tym przypadku.
Wiecie, że na rynku można bez problemu znaleźć kilkumetrowe "kawalerki"? Rekordowo mała powierzchnia, jaką udało nam się wyszukać to 2,5 metra kwadratowego, z łóżkiem nad biurkiem. Ale są i lokale 6, 7 czy 9-metrowe. Zgodnie z prawem nie można ich nazwać mieszkaniami, nie da się tam więc na przykład zameldować. Ale da się to kupić i mieszkać, można komuś wynająć. Jednocześnie zgodnie z prawem nie wolno trzymać świni w kojcu mniejszym niż 6 metrów kwadratowych. Człowieka można.
Był moment, gdy zaczęliśmy się nabijać z pomysłów patodeweloperów i patowynajmujących. Toaleta w salonie? Prysznic obok kuchenki? Powierzchnia urągająca zasadom przyzwoitości? Łóżko wiszące pod sufitem? No kto to widział – pisałem kilka tygodni temu.
A teraz? Takie ogłoszenia ciągle się pojawiają. I nikogo tak naprawdę to nie rusza. Pośmiejemy się, ponarzekamy na "landlorda", cwanego flippera i wracamy do swoich zajęć. A ogłoszenia o wynajmie pokoju na zabudowanym balkonie, pokoju bez okien albo 9-metrowej "kawalerki" wcale nie znikają. Ba, jest ich ciągle dużo. Musimy też zdawać sobie sprawę z tego, że widzimy tylko wierzchołek góry lodowej.
Śmiejemy się z tych ogłoszeń, które widzimy. Ile znika z portali, zanim ktoś je odkryje po to, by sobie porechotać? Ile z nich nie jest publicznie dostępnych? Ile takich lokali znajduje najemców, zanim zdąży się o nich dowiedzieć szersze grono? Nie wiemy.
Ile osób patrzy na ogłoszenie, z którego nabija się pół Polski i myśli sobie "Nie jest źle, mieszkałbym / mieszkałabym"? Mnóstwo. Ostatnio wyczytałem, że w piwnicy jednego z bloków na Ursynowie mieszka pan dozorca z żoną i malutką córeczką. Do tej pory się nie ujawniali, bo bali się, że ich ktoś wyrzuci. Nie w mikrokawalerce, w piwnicy. Gdzie inni trzymają ziemniaki, opony, przetwory i stare rzeczy, których żal wyrzucić.