Wiecie skąd biorą się pieniądze na 13. i 14. emerytury? Rząd regularnie podbiera je z Funduszu Solidarnościowego, którego zadaniem jest pomoc osobom z niepełnosprawnościami. Ale to i tak za mało, rząd podbiera też pieniądze przeznaczone dla przyszłych emerytów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Morawiecki ukradł nam 22 miliardy złotych – alarmują osoby z niepełnosprawnościami.
To prawda. Większość pieniędzy z Funduszu Solidarnościowego, przeznaczonego dla nich, idzie na wypłatę 13. i 14. emerytur.
Doszło do tego, że Fundusz Solidarnościowy został z pustą kasą, więc rząd podbiera teraz pieniądze przyszłym emerytom.
Trzynaste i czternaste emerytury stanowią dla państwa coraz poważniejsze obciążenie. Jest ono tak duże, że rząd nie jest w stanie sfinansować tej wypłaty z bieżących dochodów kraju. Podbiera je z innych źródeł, de facto okradając różne inne grupy społeczne. Jak to możliwe?
W 2019 roku Sejm uchwalił ustawę umożliwiającą finansowanie tzw. trzynastych emerytur i rent socjalnych z Funduszu Solidarnościowego. Przy okazji zmieniono nazwę tego funduszu – wcześniej był to Solidarnościowy Fundusz Wsparcia dla Osób Niepełnosprawnych.
Co to jest Fundusz Solidarnościowy?
Nie służy on do wypłaty emerytur. Fundusz Solidarnościowy ma na celu m.in. wsparcie społeczne, zawodowe, zdrowotne oraz finansowe osób z niepełnosprawnościami.
Tymczasem, jak wylicza portal Demagog.org.pl, w 2021 roku największa część środków Funduszu Solidarnościowego została przeznaczona na wypłaty trzynastych emerytur. Poszło na to 72,4 proc. wszystkich środków Funduszu, czyli 22,2 mld zł.
Dla osób z niepełnosprawnościami poszło jedynie 3,6 mld zł, czyli 12,2 proc. wszystkich środków tego funduszu. Najwięcej z tego przeznaczono na świadczenie uzupełniające dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji w kwocie 3,3 mld zł.
Rząd podbiera też z Funduszu Rezerwy Demograficznej
W 2019 roku ustalono, że minister finansów wpłaci do Funduszu Rezerwy Demograficznej pieniądze z budżetu państwa, zablokowane w części dotyczącej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Posłowie zdecydowali, że Funduszowi z kolei zostanie udzielona nieoprocentowana pożyczka w kwocie do 9 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Celem budowy tej piramidy było jedno – wypłacenie 13 emerytur bez wykazywania tego w budżecie. Potem PiS przestał już aż tak kombinować i dodatkowe emerytury wypłacane są również z tzw. funduszu covidowego. Czyli również nie widać ich budżecie, parlament nie ma nad nimi kontroli. A na dodatek napędzane są długiem.
Konstrukcja się wali
– My w tym roku robimy rekordową waloryzację, co najmniej 250 złotych. I będzie też trzynastka i będzie czternastka – zapewniał premier Mateusz Morawiecki w połowie marca.
Zaledwie dwa dni później okazało się, że wypłata trzynastek wcale nie będzie taka prosta – w tym roku na ten cel potrzeba kilkanaście miliardów złotych. Państwowa kasa nie jest jednak z gumy i rząd musi sięgnąć po pożyczkę. Skąd weźmie pieniądze? Z Funduszu Rezerwy Demograficznej, bo w Funduszu Solidarnościowym już zabrakło pieniędzy.
Co to jest Fundusz Rezerwy Demograficznej?
Został stworzony, aby zabezpieczyć emerytury w przyszłości, jeśli okazałoby się, że wpływy ze składek nie wystarczą na ich pokrycie. Pożyczkę, która popłynie z tego źródła do Funduszu Solidarnościowego, trzeba będzie spłacić dopiero w 2037 r.
– Na miesiąc przed wypłatę trzynastek rząd zorientował się, że brakuje 5 mld zł na pokrycie zaplanowanych wydatków. Nie wierzę, że to jest błąd – przyznaje dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego, cytowany przez "Fakt".
Zdaniem eksperta taki ruch pozwoli zabezpieczyć pieniądze również na czternastki. W budżecie państwa rząd nie zaplanował bowiem takich wydatków.
Sam Morawiecki bagatelizuje sprawę
Premier podczas wypowiedzi dla mediów Morawiecki stwierdził, że sektor finansów publicznych składa się z budżetu państwa i różnych funduszy.
– To Fundusz Rezerwy Demograficznej, Fundusz Pomocy dla Ukrainy, Fundusz przeciw COVID-19, Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. Tych funduszy mamy kilkadziesiąt – mówił, dopytywany o pożyczkę. Dodał, że "tutaj nie ma takiego rozróżnienia, że rząd coś pożycza".
– To jest tak, jakby ktoś sobie pożyczał z jednej kieszeni do drugiej kieszeni. Jest jeden sektor finansów publicznych. I oczywiście są pieniądze na wypłatę trzynastej emerytury w ramach sektora finansów publicznych. Wszystko jest zabezpieczone i nie ma tutaj żadnego problemu – opowiadał.
Ryzyko rośnie
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, to, co premier Morawiecki nazywa przerzuceniem pieniędzy z kieszeni do kieszeni, jest pożyczaniem pieniędzy przyszłych emerytów, co w obecnym kryzysie demograficznym jest bardzo ryzykowne.
– Premier próbuje tak przedstawiać tę sytuację, ale trudno powiedzieć, że zwrot: "nieoprocentowana pożyczka" to nie jest pożyczka, skoro takie słowo zostało wpisane w wykazie prac legislacyjnych. Chyba, że premier jakoś inaczej definiuje słowo "pożyczka", jednak dla mnie pożyczka jest pożyczką – oburza się Oskar Sobolewski w rozmowie z INNPoland.pl.
Jak podkreśla Sobolewski, co inne jest jednak ważniejsze. O ile 14. emerytura, która w tym roku też ma się pojawić, jest świadczeniem jednorazowym, o tyle 13. emerytura została na stałe wpisana do ustawy i będzie wypłacana co roku, jest to świadczenie cykliczne.
– To tym bardziej pokazuje, że rząd powinien tego rodzaju dodatki mieć wpisane do budżetu. Powinny one być finansowane bezpośrednio z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, skoro są bezpośrednio powiązane z osobami na emeryturze – twierdzi Sobolewski.
Osoby z niepełnosprawnościami okradzone?
Tydzień temu zakończył się w Sejmie protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Protestujący domagali się podwyższenia renty socjalnej do wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia, czyli 3490 zł brutto. Przypomnijmy, że renta socjalna co roku jest waloryzowana, a od 1 marca 2023 roku wynosi 1588,44 zł brutto.
Z kolei Iwona Hartwich, posłanka Koalicji Obywatelskiej i jedna z protestujących przekazała, że protest odbywa się w upokarzających warunkach. Na antenie radia TOK FM kobieta stwierdziła, że Straż Marszałkowska budzi dzieci nawet co godzinę, a pirotechnicy z psami służbowymi kontrolują protestujących o 4 rano.
Protest przerwano w piątek 24 marca, czyli 19 dni po jego rozpoczęciu. Powodem było omdlenie dwóch mam osób z niepełnosprawnością z powodu braku powietrza, ponieważ osłabionym protestującym nie pozwolono otwierać okien.
Posłanka zapowiedziała, że jeśli projekt ustawy nie zostanie zrealizowany, protest wróci do Sejmu. – Nie odpuścimy tego – mówiła. Korzystając z okazji, zaprosiła na pikietę poparcia w dniu procedowania ustawy.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
– Polacy złożyli się już na podniesienie renty socjalnej, wpłacając pieniądze na Fundusz Solidarnościowy. Panie Morawiecki, musi pan oddać 22 mld zł, które ukradł pan najsłabszym i przekazał na inne cele – powiedziała.