W tym roku gospodarstwa domowe są objęte tzw. tarczą solidarnościową. Dzięki niej ceny prądu są takie same jak w roku 2022. Oczywiście nie do końca, bo obowiązują też limity zużycia. Gospodarstwa domowe w taryfie G11 (płaska stawka przez całą dobę) płacą 0,414 zł/kWh do zużycia 2 kWh rocznie.
Limit jest podwyższony dla osób z niepełnosprawnościami (2,6 kWh) i dużych rodzin (3 kWh). Powyżej limitu stawka rośnie do 0,693 zł za kilowatogodzinę.
Oczywiście nie znaczy to, że właśnie tyle płacimy za prąd. Niby znana jest stawka za zużycie 1 kW/h w taryfie G11, ale do tego dochodzą jeszcze opłaty handlowe. Różni sprzedawcy życzą sobie różnych kwot, na ogół jest to kilkanaście złotych miesięcznie.
W efekcie wspomniane 41 groszy za kilowatogodzinę to stawka teoretyczna. W praktyce przez różne opłaty, dopłaty i prowizje wynosi ona ponad dwa razy więcej. Jak podaje serwis OptimalEnergy.pl, w 2023 roku średnia cena prądu w Polsce wyniesie 93 grosze za kilowatogodzinę. Po przekroczeniu limitu 2000 kWh średnia stawka rośnie do 1,44 zł.
Ceny energii są zamrożone tylko na 2023 r. Również dodatek energetyczny 1-1,5 tys. zł był wypłacany tylko w tym roku. Okazuje się zresztą, że przewidywana przez część ekspertów podwyżka cen prądu o 50 proc. może być niedoszacowana.
W 2024 roku prąd może zdrożeć nawet dwukrotnie, a wliczając dodatkowe opłaty – już trzykrotnie. Przykładowe wyliczenia wzrostu opłat za energię elektryczną w 2023 roku przy tym samym zużyciu co rok wcześniej, podaje firma Columbus Energy, cytowana przez Interię Biznes.
Jeśli zużycie wyniosło np. 4145 kWh w ciągu roku, a miesięczny rachunek wynosił 266 zł, to przez cały rok zapłaciliśmy blisko 3200 zł. W tym roku będzie to już od 4161 zł do 4529 zł - w zależności, jaki limit zużycia obowiązuje nasze gospodarstwo domowe.
Z kolei z szacunków firmy na 2024 rok wynika, że sprzedawcy energii będą skokowo podnosić swoje cenniki w zakresie kosztów energii oraz kosztów dystrybucji lub przesyłu, bo muszą wyrównać straty z poprzednich lat. Dlatego musimy spodziewać się kolejnych podwyżek.
– Spodziewany poziom całkowitych kosztów energii elektrycznej dla gospodarstwa domowego – energia, dystrybucja i opłaty dodatkowe – na najbliższe 2 lata może osiągnąć wartość 1,9-2,4 zł za kWh. To oznacza prawie trzykrotny wzrost w stosunku do obecnych cen - powiedział portalowi Damian Różycki, prezes Columbus Obrót.
Pewnym paradoksem są przewidywania, iż w 2024 roku ceny prądu spadną o ok. 20 proc. względem 2023. Mówimy jednak o cenach rynkowych. Teraz i tak ich nie płacimy, bo mamy tarcze. Jeśli tarcze nie zostaną przedłużone, cena prądu spadnie, ale nasze rachunki i tak wzrosną.
Czytaj także: https://innpoland.pl/191237,ile-pradu-zuzywaja-domowe-sprzety