Dziś niewiele osób zadaje sobie pytanie o cenę prądu w 2024 roku. A to błąd, bo może się okazać, że nasze rachunki wzrosną o połowę. Powtórzmy jak w reklamie: o połowę. Rząd milczy na temat ewentualnego przedłużenia tarczy solidarnościowej. Jeśli jej zabraknie, wielu odbiorców prądu zapłacze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rządowe tarcze na ceny prądu formalnie obowiązują tylko w tym roku
Ograniczają one nasze rachunki mniej więcej do poziomu z 2022 roku
W przyszłym roku realne ceny prądu mogą spaść nawet o 20 proc., ale bez tarcz rachunki i tak ostro pójdą w górę
W tym roku gospodarstwa domowe są objęte tzw. tarczą solidarnościową. Dzięki niej ceny prądu są takie same jak w roku 2022. Oczywiście nie do końca, bo obowiązują też limity zużycia. Gospodarstwa domowe w taryfie G11 (płaska stawka przez całą dobę) płacą 0,414 zł/kWh do zużycia 2 kWh rocznie.
Limit jest podwyższony dla osób z niepełnosprawnościami (2,6 kWh) i dużych rodzin (3 kWh). Powyżej limitu stawka rośnie do 0,693 zł za kilowatogodzinę.
Oczywiście nie znaczy to, że właśnie tyle płacimy za prąd. Niby znana jest stawka za zużycie 1 kW/h w taryfie G11, ale do tego dochodzą jeszcze opłaty handlowe. Różni sprzedawcy życzą sobie różnych kwot, na ogół jest to kilkanaście złotych miesięcznie.
W efekcie wspomniane 41 groszy za kilowatogodzinę to stawka teoretyczna. W praktyce przez różne opłaty, dopłaty i prowizje wynosi ona ponad dwa razy więcej. Jak podaje serwis OptimalEnergy.pl, w 2023 roku średnia cena prądu w Polsce wyniesie 93 grosze za kilowatogodzinę. Po przekroczeniu limitu 2000 kWh średnia stawka rośnie do 1,44 zł.
Co będzie za kilka miesięcy?
Ceny energii są zamrożone tylko na 2023 r. Również dodatek energetyczny 1-1,5 tys. zł był wypłacany tylko w tym roku. Okazuje się zresztą, że przewidywana przez część ekspertów podwyżka cen prądu o 50 proc. może być niedoszacowana.
W 2024 roku prąd może zdrożeć nawet dwukrotnie, a wliczając dodatkowe opłaty – już trzykrotnie. Przykładowe wyliczenia wzrostu opłat za energię elektryczną w 2023 roku przy tym samym zużyciu co rok wcześniej, podaje firma Columbus Energy, cytowana przez Interię Biznes.
Jeśli zużycie wyniosło np. 4145 kWh w ciągu roku, a miesięczny rachunek wynosił 266 zł, to przez cały rok zapłaciliśmy blisko 3200 zł. W tym roku będzie to już od 4161 zł do 4529 zł - w zależności, jaki limit zużycia obowiązuje nasze gospodarstwo domowe.
Z kolei z szacunków firmy na 2024 rok wynika, że sprzedawcy energii będą skokowo podnosić swoje cenniki w zakresie kosztów energii oraz kosztów dystrybucji lub przesyłu, bo muszą wyrównać straty z poprzednich lat. Dlatego musimy spodziewać się kolejnych podwyżek.
– Spodziewany poziom całkowitych kosztów energii elektrycznej dla gospodarstwa domowego – energia, dystrybucja i opłaty dodatkowe – na najbliższe 2 lata może osiągnąć wartość 1,9-2,4 zł za kWh. To oznacza prawie trzykrotny wzrost w stosunku do obecnych cen - powiedział portalowi Damian Różycki, prezes Columbus Obrót.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Ceny spadną, a więc wzrosną?
Pewnym paradoksem są przewidywania, iż w 2024 roku ceny prądu spadną o ok. 20 proc. względem 2023. Mówimy jednak o cenach rynkowych. Teraz i tak ich nie płacimy, bo mamy tarcze. Jeśli tarcze nie zostaną przedłużone, cena prądu spadnie, ale nasze rachunki i tak wzrosną.