Kilka dni temu Ministerstwo Finansów pochwaliło się dokonaną przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy oceną stanu polskiej gospodarki. "MFW zakończył przegląd polskiej gospodarki za 2022 r., w którym pozytywnie ocenia stan polskiej gospodarki oraz perspektywy jej dalszego wzrostu" – czytamy na rządowych stronach.
Dalej państwowy serwis wylicza pozytywne oceny od MFW: za wzrost PKB, poziom długu itp. BusinessInsider.com.pl sięgnął jednak głębiej, do materiału źródłowego. I znalazł tam wiele rzeczy, którymi rząd się nie pochwalił. Bo i nie ma czym.
"Ograniczenie tarczy energetycznej, koniec z wakacjami energetycznymi, czy rozważenie nowego podatku – to tylko część z zaleceń, które wydali waszyngtońscy ekonomiści" – pisze BI. Serwis dodaje, że prognoza inflacji dokonana przez MFW jest dość niepokojąca: Wysoka inflacja ma zostać z nami na dłużej i do celu ma zejść dopiero na koniec... 2027 r.
BI podkreśla, że w raporcie MFW znajduje się sporo pozytywnych informacji o stanie polskiej gospodarki. Problem w tym, że znajdują się w nim także zalecenia dla rządu i NBP, które nie napawają optymizmem. Raczej nie spodobają się w Ministerstwie Finansów, NBP, a i znaczna część społeczeństwa może mieć z nimi problem.
"W krótkim terminie władze powinny unikać dalszej ekspansji fiskalnej" – piszą eksperci MFW. A to oznacza ograniczenie nowych wydatków budżetowych, między innymi wygaszanie tarczy energetycznej oraz modernizację armii bez równoczesnego zwiększania długu publicznego.
W RPP i NBP zaczyna się mówienie o ewentualnych obniżkach stóp procentowych, ale MFW zaleca gotowość do ich podnoszenia. Fundusz pisze też o porzuceniu powracającego w przedwyborczych zapowiedziach pomysłu przedłużenia powszechnych wakacji kredytowych. A także o potrzebie wprowadzenia nowego podatku węglowego, który miałby wesprzeć dekarbonizację gospodarki.
BI dotarł też do prognozy inflacji w Polsce. Według MFW do celu NBP (2,5 proc.) dojdziemy dopiero na koniec 2027 r. Do celu z uwzględnieniem dopuszczalnego odchylenia na poziomie 1 pp. (czyli maksymalnie 3,5 proc.) spadnie w 2026 r. Na koniec 2025 r. inflacja będzie go jeszcze nieznacznie przekraczać i wynosić 3,6 proc.
Wielu Polaków ma wątpliwości, czy Glapiński robi wszystko, aby walczyć z inflacją. Z najnowszych wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że inflacja w kwietniu wyniosła 14,7 proc. rdr. "Za zubożenie Polaków" - ocenił jeden z użytkowników.
Jednak NBP stara się konsekwentnie odpierać tezę, jakoby to Glapiński i jego współpracownicy odpowiadali za dynamiczny wzrost cen. W połowie kwietnia na gmachu banku centralnego w Warszawie zawisł ogromny baner, który informuje, że "główne przyczyny inflacji to agresja rosyjska w Ukrainie oraz pandemia i jej skutki", a "obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla".
Afisz z tym samym przesłaniem ruszył na przejażdżkę po stolicy. Kilka dni temu na ulicach Warszawy można było spotkać furgonetkę, którą Robert Biedroń (współprzewodniczący Nowej Lewicy) określił jako "Glapobus".