"Główne przyczyny inflacji to agresja rosyjska w Ukrainie oraz pandemia i jej skutki", a "obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla", – baner z takimi hasłami zawisł w połowie kwietnia na siedzibie Narodowego Banku Polskiego (NBP) przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie.
Dołączono też wykres, który wskazuje, jak wygląda inflacja w Polsce na tle innych państw naszego regionu. To nieco przestarzałe dane, bo pochodzące z marca. Z najnowszych statystyk Eurostatu wynika, że Polska przebiła już Estonię i plasuje się na czwartym miejscu w naszym regionie.
Jednak jak się okazuje comiesięczne wystąpienia pełne kwiecistych porównań i ogromny afisz na budynku NBP to jeszcze za mało do Adama Glapińskiego. Teraz kampania została wzbogacona o furgonetkę, która jeździ po ulicach Warszawy i prezentuje te same dane, co baner na siedzibie NBP.
Do nowej kampanii odniósł się współprzewodniczący Lewicy Robert Biedroń. Jego zdaniem furgonetka jeżdżąca po stolicy (którą nazwał "Glapobus") to dowód na to, że "NBP bawi, bo już na pewno nie uczy".
Internauci nie zostawili suchej nitki na nowej kampanii. "Mówią o pędzącej inflacji, a ona tak powolutku jedzie" – napisał na Twitterze Szymon Machalica ze "Strefy Inwestorów", który dołączył nagranie z przejazdu furgonetki.
"Czyli jednak może być coś bardziej żenującego, niż wystąpienia Prezesa na konferencji" – ubolewa w komentarzu pod nagraniem jedna z osób. "Kolejny dowód na to, że żyjemy w symulacji" – dodaje kolejna. "Doskonale zainwestowane pieniądze podatnika" – drwi inny użytkownik.
Głos w tej sprawie zabrało już biuro prasowe NBP. "Kampania ma na celu utrwalenie poprawnego zrozumienia źródeł inflacji, w obliczu rozpowszechnianych, nieprawdziwych informacji, które mogą być kreowane jako element propagandy wspierającej cele obcego mocarstwa w naszym kraju" – czytamy w komunikacie, który cytuje TVN24.
Wśród komentarzy pojawiło się także pytanie, czy "NBP to fundusz wyborczy PiS". Jeszcze nie do niedawna takie postawienie sprawy mało komu mieściłoby się w głowie, ponieważ bank centralny to co do zasady instytucja w pełni niezależna politycznie. Jednak Glapiński uchodzi za osobę związaną z rządem Zjednoczonej Prawicy.
Nowe światło na tę sprawę rzuca także nowa ankieta, którą "Obserwator Finansowy" (medium NBP) przeprowadził wśród 100 ekonomistów. Wynika z niej, że prawie 50 proc. analityków spodziewa się pierwszej obniżki stóp procentowych na jesieni 2023 r.
Dokładnie w tym czasie odbędą się wybory parlamentarne, w których PiS zawalczy o trzecią kadencję z rzędu u sterów władzy. Niektórzy wskazują, że taka decyzja byłaby błędem i nie byłaby podyktowana czynnikami gospodarczymi.
– Jak popatrzymy sobie na dyskusje ekonomistów analizujących profesjonalnie politykę pieniężną oraz na raporty analityczne banków, w tym dużych zagranicznych – to niestety wyłania się obraz, w którym nasilają się oczekiwania, że ta decyzja RPP [o obniżce stóp – przyp. red.] będzie podyktowana czynnikami politycznymi przed wyborami. Ten pogląd zaczyna się przebijać – stwierdził dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole, w "Studiu Biznes" portalu gazeta.pl.