Były prezes PKP zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego: "Osobiście zarabiał pan na haniebnym procederze prywatyzacji". Jakub Karnowski przypomniał szefowi rządu kilka transakcji, za które obecnie krytykuje Tuska i Platformę Obywatelską.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Panie Premierze, dlaczego nie mówi Pan Polakom, że osobiście Pan zarabiał na 'haniebnym procederze prywatyzacji'. Pański 'zagraniczny' bank doradzał PKPS.A. w prywatyzacji PKP Energetyka oraz PKP Cargo" – napisał na Twitterze Jakub Karnowski, były prezes PKP S.A.
"Dostał Pan, jako prezes 'obcego' banku, zapłatę za tę usługę, która w części sfinansowała Pana wielomilionowe wówczas zarobki, a w części – jako dywidenda – została wytransferowana z Polski do Pańskich ówczesnych mocodawców na wyspach brytyjskich. Nie głupio Panu?" – dodał.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Na tym jednak Karnowski nie poprzestaje. A jako były prezes PKP S.A. (w latach 2013-2015) miał wgląd we wszystkie sprawy związane z umowami państwowej spółki.
"Przychody ze sprzedaży w 2015 r. spółki PKP Energetyka – z czym Donald Tusk nie miał nic wspólnego – posłużyły na zakup pociągów od polskich producentów dla PKP Intercity i na całkowitą spłatę historycznego długu PKP (już nieaktualne – zadłużeni są pod korek)" – napisał b. prezes PKP S.A.
Jak dodał, transakcja była "ultra transparentna", opublikowano jej szczegóły, a rząd cały czas kontrolował spółkę poprzez Urząd Transportu Kolejowego i Urząd Regulacji Energetyki.
"Prywatny właściciel świetnie nią zarządał, nie tak jak nominaci PiS – PKP Cargo (utrata połowy rynku i 90 proc. wartości od 2015 r.) i PKP Intercity (spóźnia się dużo bardziej niż Koleje Ukraińskie w czasie wojny). Dlaczego – tak jak w przypadku sprzedaży części Lotosu – rząd ukrywa przed Polakami szczegóły nacjonalizacji PKP Energetyka?" – zapytał retorycznie Karnowski.
Przypomniał też, że w latach 2013/14 PKP S.A. sprzedało na GPW większość akcji PKP Cargo po średniej cenie 70 zł oraz to, że Jarosław Kaczyński na specjalnej konferencji mówił: "Nie jestem przeciwnikiem prywatyzacji. W naszej strategii z 2007 roku też to było przewidziane. Chodzi o cenę".
"W 2015 kurs akcji wzrósł do 95 zł. Od 2015 r. PKP Cargo zarządają nominaci PiS. Dziś kurs akcji to 15,50 zł przy ponad 50 proc. inflacji w tym okresie. Spółka straciła 50 proc. rynku głównie na rzecz niemieckiego Deutsche Bahn (w Polsce!)" – napisał Karnowski.
"Wyparowały 4 miliardy złotych. PKP Cargo nie skorzystało z okazji zarobienia na przewiezieniu przez Polskę ukrainskiego zboża, które wskutek tego zostało w Polsce. Zarobili pisowscy nominaci" – podsumował.
Jak informowało money.pl, rzeczywiście doradcą w kilku transakcjach prywatyzacyjnych, które doszły do skutku, był bank BZ WBK, na którego czele stał wówczas Mateusz Morawiecki.
"Tak było choćby ze sprzedażą 30-procentowego pakietu spółki Ciech przez Skarb Państwa. Bank doradzał także Skarbowi Państwa przy prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej (prywatyzacja nie doszła do skutku, ale bank otrzymał zapłatę za doradzanie), Zakładów Azotowych Puławy i Zakładów Chemicznych Police" – napisał Damian Szymański.
Dodał, że do prywatyzacji PKP Cargo i PKP Energetyka przygotowywali specjaliści Obszaru Rynków Kapitałowych w BZ WBK.
"Czy premier kiedykolwiek się wytłumaczył z pomocy Platformie Obywatelskiej w kilku procesach prywatyzacyjnych? To pytanie retoryczne" – napisał Szymański.
Pytanie brzmi: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego w tej chwili 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".
– Kolejne pytanie referendalne z cyklu: czy chcesz być młody, piękny i bogaty. Tym razem: "Czy chcesz podniesienia weku emerytalnego?". Ewidentnie PiS idzie ku hasłu 4xNIE. Już widzę jak opozycja zmieni to na 2xNIE – nie dla referendum i nie dla PiS – stwierdził analityk DI XelionPiotr Kuczyński.
Choć formalnie referendum nie zostało jeszcze ogłoszone, nie przeszkadza to rządzącym już prezentować pytań, które się w nim pojawią.
– To właśnie Polacy zdecydują w powszechnym referendum o tym, czy będą mieli godne i cywilizowane warunki swojej zasłużonej emerytury – stwierdził wiceminister finansów Artur Soboń.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Sprawę skomentował też dr Marcin Wojewódka, radca prawny i ekspert w Instytucie Emerytalnym. Do drugiego pytania referendalnego odniósł się z przekąsem.
– No tak, skoro obecny rząd zobowiązał się w KPO do podniesienia efektywnego wieku emerytalnego, to drugie pytanie w referendum ma nareszcie zalegalizować to działanie premiera. Sprytne – skwitował.
Na jego wpis zareagował też prezes Instytutu Emerytalnego dr Antoni Kolek. – To pytanie w istocie skierowane jest do dzisiejszych 30-, 40-latków i w rzeczywistości brzmi: "czy chcesz mieć w przyszłości minimalną emeryturę" – bo dokładnie taka będzie konsekwencja zachowania wieku emerytalnego 60/65 lat – napisał.