Mimo że nominalnie emerytury rosną każdego roku, to realnie seniorzy stają się coraz biedniejsi. Waloryzacja nie nadąża za inflacją, drożyzna zjada podwyżki i pustoszy portfele.
Gdyby nie tak potężne i mocno obciążające podatników świadczenia, jak 13. i 14. emerytura, siła nabywcza comiesięcznych świadczeń byłaby coraz niższa, a emerytom trudno byłoby przeżyć od pierwszego do pierwszego.
Stąd też rządzący przyjęli retorykę, że najbliższe czternastki będą rekompensatą za drożyznę. Wicepremier Jarosław Kaczyński w Paradyżu ogłosił, że maksymalna kwota czternastki wyniesie 2200 zł netto.
Minister rodziny Marlena Maląg dodała, że będzie to 2650 zł brutto, wsparcie (w różnych kwotach) dotrze do ok. 9 mln osób. Z budżetu państwa, czyli kieszeni nas wszystkich, pójdzie na to o 9 miliardów złotych więcej niż planowano.
To też oznacza, że koszt samych czternastek wyniesie w tym roku ponad 20 mld zł, skoro w aktualizacji programu konwergencji na 2023 r. założono koszt tzw. czternastej emerytury na poziomie 11,6 mld zł.
Zobacz także
Trzynastka i czternastka pozwala wyjść na zero. Czasami
"Gdyby nie dodatkowe świadczenia w postaci 13. i 14. emerytury, wartość pieniędzy, którymi emeryci i renciści dysponują, nie wzrastałaby realnie w ostatnich trzech latach. Nie zapewniłaby tego sama marcowa waloryzacja, pomimo iż jest ustalana na podstawie inflacji emeryckiej z poprzedniego roku" – podaje "Rzeczpospolita.
Z szacunków Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) wynika, że w ostatnich trzech latach waloryzacja albo utrzymała wartość realną emerytur i rent (w 2022 r.) lub jej się to nie udało (w 2021 r. i 2020 r.). Dopiero dodatkowe świadczenia spowodowały, iż seniorzy rzeczywiście dysponowali pieniędzmi o wyższej wartości nabywczej.
– Najwyższy wzrost był przy pierwszym świadczeniu w 2019 r.: o 4,6 proc. Zwiększył się także o 2,8 proc. w 2021 r., gdy wypłacono po raz pierwszy i 13., i 14. emeryturę. W ubiegłym roku było to jednak po wypłacie obu świadczeń – 0,3 proc. realnej zmiany – powiedział dziennikowi Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG.
Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji UW dodaje, że trzynastki i czternastki nie są odpowiedzią na problemy związane z wysoką inflacją. Jego zdaniem, lepszym rozwiązaniem byłaby częstsza waloryzacja świadczeń.
Ekspert przypomniał też, że waloryzacja ma zrekompensować straty w realnej wartości emerytur i rent z poprzedniego roku.
Waloryzacja świadczeń jest przeprowadzana w marcu i raz w roku, a specjaliści twierdzą, że to za mało w latach, w których inflacja jest wysoka.