INNPoland_avatar

Nikt nie obieca ci tyle, co politycy. Policzyli, ile kosztuje w tym roku "kiełbasa wyborcza"

Konrad Bagiński

05 września 2023, 12:25 · 3 minuty czytania
Rozkręcająca się kampania wyborcza przynosi nam nowe zaskoczenia. Również w sferze finansów. Gdyby polska gospodarka była człowiekiem, na widok niektórych obietnic wyborczych rwałaby sobie włosy z głowy. Kto przysparza jej najwięcej zmartwień? Sprawdźmy, która partia obiecuje najwięcej.


Nikt nie obieca ci tyle, co politycy. Policzyli, ile kosztuje w tym roku "kiełbasa wyborcza"

Konrad Bagiński
05 września 2023, 12:25 • 1 minuta czytania
Rozkręcająca się kampania wyborcza przynosi nam nowe zaskoczenia. Również w sferze finansów. Gdyby polska gospodarka była człowiekiem, na widok niektórych obietnic wyborczych rwałaby sobie włosy z głowy. Kto przysparza jej najwięcej zmartwień? Sprawdźmy, która partia obiecuje najwięcej.
Najdroższe obietnice wyborcze złożyła do tej pory Lewica Adam Burakowski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zmagająca się ze spadkiem PKB i wysoką inflacją polska gospodarka może nie wytrzymać niektórych wyborczych obietnic. Wszystkie partie obiecują nam złote góry, ale która z nich najwyższe i dodatkowo obsypane szafirami? Portal money.pl wraz z Forum Obywatelskiego Rozwoju podliczył dotychczasowe obietnice polityków. Kwoty robią wrażenie.


Licznik wyborczych obietnic stanął na razie na kwocie 739,1 miliarda złotych. To łączna suma obietnic największych partii i koalicji. Kto daje najwięcej? Wbrew pozorom, nie jest to PiS i Zjednoczona Prawica, której przewodzi.

Nikt nie obieca tyle, co Lewica

Jak wyliczyli eksperci, program Lewicy kosztowałby Polskę 227,4 mld zł. Jesteście zdziwieni? Lewica wszakże nie szafuje obietnicami transferów bezpośrednich, chociaż wiadomo, że musi mieć prospołeczny program. Eksperci wskazują, że lwią część obietnic Lewicy (112,2 mld zł) pochłonęłyby wydatki na służbę zdrowia. Bo ta planuje zwiększyć je aż do 8 proc. PKB.

Kolejne 63,6 miliarda pochłonęłyby obiecane przez polityków Lewicy inwestycje. Ale to miałoby pozwolić na szybszy rozwój Polski. Można przewrotnie zauważyć, że Lewica obiecuje to samo, co premier Morawiecki. Ten od dawna zapowiada zwiększenie stopy inwestycji, ale za jego rządów pozostaje ona na wyjątkowo niskim poziomie.

Pewnym zaskoczeniem może być wyjątkowo wysoki koszt obietnic wyborczych Konfederacji. Ta partia zapowiada z kolei obniżenie wielu podatków i danin, co jest niezwykle kosztowne dla budżetu. Ale te pieniądze teoretycznie zostałyby w kieszeniach obywateli. Koszt obietnic Konfederacji szacowany jest na 189,5 miliarda złotych.

Składają się na niego m.in. liniowy PIT 12 proc. (60,5 mld zł) i wprowadzenie dwóch stawek VAT (47 mld zł). Do tego dochodzi podniesienie kwoty wolnej (33,1 mld zł) i program "tanie paliwo" wart 36,4 mld zł.

Na 125,6 mld złotych oszacowano wartość programy tzw. trzeciej drogi, czyli Polski 2050 wespół z PSL-em. Najdroższa obietnica to wzrost nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB (46,5 mld zł), z kolei przeznaczenie 6 proc. PKB na edukację kosztowałoby 30,2 mld zł.

Kto daje najmniej? PiS i PO

W tym towarzystwie PiS i Zjednoczona Prawica jawią się niemal jako strażnicy budżetu. Obietnice PiS to "jedynie" 115,6 miliarda złotych. Z tej sumy 45 miliardów miałoby iść na powiększenie armii, 46 miliardów na Program Inwestycji i Fundusz Inwestycji Lokalnych, niecałe 10 mld na przedłużenie tarczy antyinflacyjnej.

Najmniej obiecała do tej pory Koalicja Obywatelska. Koszt jej "kiełbasy wyborczej" to 80,9 miliarda złotych. Najwięcej pochłonęłoby podwojenie kwoty wolnej od podatku (43,8 mld zł). 20 proc. podwyżki dla budżetówki kosztowałoby nas 12,1 mld zł, dopłata 600 zł do czynszu niemal 8 miliardów. Tzw. babciowe to koszt 6,5 mld zł.

Czy budżet to wytrzyma?

Przypomnijmy, że wedle rządowych założeń wydatki budżetu sięgną w przyszłym roku 850 mld zł. Budżet na 2024 rok ma skupiać się na trzech filarach: bezpieczeństwie (w tym finansowaniu armii i rekordowych zakupach broni), programach społecznych oraz ochronie zdrowia.

Wydatki ponad stan i niższe czternastki

Rząd prognozuje, że waloryzacja świadczeń w przyszłym roku wyniesie 12,3 proc. Emerytury i renty zostaną podniesione wyłącznie o ten wskaźnik, wzrost wynagrodzeń zostanie pominięty, bo te ostatnio rosną tylko nominalnie, nie realnie.

Jak pisze "Fakt", na tej podstawie można już policzyć, jakich trzynastek i czternastek mogą spodziewać się seniorzy.

"Obecnie minimalna emerytura wynosi 1588 zł 44 gr brutto. Jeśli rządowe prognozy się sprawdzą, waloryzacja podniesie najniższe świadczenie do kwoty 1783 zł 82 gr brutto. Tyle samo wyniesie zatem trzynastka i czternastka" – czytamy.

Oznacza to czternastki o blisko tysiąc złotych niższe niż te, które zostaną wypłacone tuż przed wyborami.

Jak wskazał premier, deficyt budżetowy na 2024 r. został zaplanowany na ok. 4,5 proc. PKB, co oznacza, że będziemy pod kreską jeszcze bardziej niż w tym roku.

Deficyt ma wynieść 164,4 mld zł, przy wzroście gospodarczym na poziomie 3 proc. PKB oraz inflacji rzędu 6,6 proc. Dochody budżetu w 2024 r. wyniosą 683,6 mld zł, a to oznacza, że wydatki sięgną już 848 mld zł.