logo
Jak po wyborach się zmienią ceny paliw? Jacek Dominski/REPORTER
Reklama.

Orlen nie może pozwolić sobie ani na to, by przed wyborami ceny paliwa wzrosły, ani na to, by tego paliwa na stacjach zabrakło. To wyglądałoby jeszcze gorzej – mówi w rozmowie z money.pl Dawid Czopek, zarządzający w Polaris FIZ, ekspert rynku paliwowego.

– Moim zdaniem po wyborach cena paliwa pójdzie w górę, jeśli nic się nie zmieni. Oczywiście, nie będzie tak, że w poniedziałek 16 października obudzimy się rano i na dystrybutorach zobaczymy 7 zł za litr. Jednak już przy braku presji związanej z wyborami, cena będzie zmierzała w kierunku realnych cen rynkowych – ocenia.

Czopek w ten właśnie sposób tłumaczy to, co dzieje się właśnie na rynku paliw. Istotne są dwie sprawy.

Taniejące wbrew logice paliwa

Analitycy, a wśród nich także portal e-petrol.pl informowali o prognozowanych cenach paliw. Zapowiadane były podwyżki cen, ale olej napędowy i inne paliwa, potaniały.

Analitycy amerykańskiego banku Goldman Sachs wskazują, że ceny paliw na stacjach benzynowych w Polsce nie wzrosły, choć od początku lipca zwiększyły się notowania ropy. Nasz kraj to paliwowa zielona wyspa w regionie. Eksperci z USA zaobserwowali podwyżki m.in. w Czechach i na Węgrzech.

Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.

Z opublikowanego raportu cenowego Komisji Europejskiej wynika, że benzynę Pb95 taniej niż w Polsce można zatankować już tylko w Rumunii, Bułgarii i na Malcie, a olej napędowy w Bułgarii i na Malcie.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że notowań ropy nie można wprost przełożyć na ceny paliw w detalu, bowiem jeśli chodzi o polski rynek, to dochodzą kwestie relacji USD do PLN, a także logistyki – pisze e-petrol.pl.

Czy paliwa wystarczy?

Sprawa z domniemanymi brakami paliwa jest dość skomplikowana. Niepokój o jego dostawy zapanował m.in. w środowisku transportowców oraz u rolników. Te grupy zawodowe zużywają duże ilości paliw, w szczególności diesla.

Zaburzenia na rynku paliw z niepokojem obserwują członkowie związku pracodawców Transport i Logistyka Polska. Wystąpili z apelem do prezesa Rady Ministrów oraz kluczowych członków rządu o pilną interwencję.

Dostrzegają dwa kluczowe zjawiska: brak możliwości hurtowego zakupu niezakontraktowanego oleju napędowego, a także wzrost cen o ponad 60 groszy na litrze, dostępnego jeszcze na rynku hurtowym oleju napędowego.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

Konsekwencją tej sytuacji jest brak możliwości skorzystania przez przewoźników z tzw. opcji paliwowych, zawartych w kontraktach długoterminowych, gdyż odnoszą się one tylko do ceny bazowej SPOT, która jest obecnie nierynkowo zaniżona.

"Przewoźnicy stają więc przed dylematem kontynuowania świadczenia usług i generowania ujemnej marży w nadziei na poprawę sytuacji lub zerwania kontraktu i zapłaty wysokich kar umownych" – piszą w oświadczeniu.

Z kolei rolnicy alarmują, że w wielu miejscach po prostu brakuje dla nich paliwa.

Wszędzie drożeje, ale nie w Polsce

Jak pisze money.pl, przyczyną takiej sytuacji jest niska cena paliwa w Polsce. W polskich rafineriach metr sześcienny (1000 l) benzyny Pb95 kosztuje o prawie 53 zł mniej, a diesla aż o 139 zł mniej niż tydzień wcześniej.

"Takie poziomy cen w rafineriach, przy obserwowanych na rynku międzynarodowym zwyżkach powodują, że import diesla staje się nieopłacalny" – tłumaczą eksperci e-petrol.pl.

Orlen odpowiada, że popyt na paliwa w końcówce był duży, ale problemów z dostępnością nie ma.

– Z naszych analiz wynika, że nie mamy na polskim rynku problemu z brakiem paliwa, ale z brakiem taniego paliwa, czyli w cenach hurtowych Orlenu. Sytuacja jest napięta od około dwóch tygodni – podkreśla dr Jakub Bogucki z e-petrol.pl w rozmowie z money.pl.

Dodaje, że ceny paliw będą musiały wzrosnąć w najbliższych tygodniach z powodów ekonomicznych. A czemu teraz są tak niskie? Cóż – okres przedwyborczy rządzi się w Polsce specjalnymi prawami...