Nowy podatek zacznie obowiązywać kierowców już od 2024 roku. Dodatkowa opłata dosięgnie każdą osobę, która posiada pojazd z silnikiem spalinowym. Danina dotyczy zarówno właścicieli aut z silnikiem disla, jak i tych tankujących do baku benzynę. Zapłacą też osoby korzystające na co dzień.
Reklama.
Reklama.
Nowa dodatkowa opłata za korzystanie z pojazdów silnikowych napędzanych ropą lub benzyną, ma na celu skutecznie zniechęcić obecnych właścicieli aut spalinowych, jak i tych planujących zakup takiego pojazdu, do dalszego ich utrzymywania i wprowadzania na rynek jednostek z konwencjonalnym silnikiem.
Nowy podatek dla kierowców – kiedy, kto i ile zapłaci
Kierowcy na co dzień korzystający z samochodów napędzanych silnikami spalinowymi, zapłacą nowy podatek. Opłata będzie pobierana już pod koniec 2024 roku. Na początku będzie to jednorazowa opłata, ale docelowo już od 2026 roku będzie pobierana regularnie, co rok.
Nie sposób z góry założyć, ile pieniędzy zapłaci konkretny kierowca, właściciel danego samochodu spalinowego. Wysokość nowego podatku dla kierowców będzie uzależniona od kilku podstawowych czynników. Podstawowa opłata pobrana w 2024 roku będzie uzależniona w szczególności od normy Euro danego pojazdu.
Jak policzyć ile zapłacę podatku samochodowego?
Stawka podatku nie będzie taka sama w każdym przypadku. Jako że Polska stoi na samym szczycie podium w rankingu państw posiadających najstarszą flotę pojazdów spalinowych, jest jednym z pierwszych krajów, gdzie nowa danina zacznie obowiązywać już w 2024 roku. Podobne regulacje zostaną wprowadzone również w innych państwach.
Obecnie wiadomo, że na dokonanie wyceny podatku, który zapłaci kierowca, wpłyną szczególnie takie czynniki jak wiek pojazdu, jego norma spalania, norma Emisji spalin – dwutlenku węgla CO2 oraz tlenków azotu NOx. Z podatku będą zwolnione pojazdy wojskowe, czyli te należące do rządu oraz prawidłowo zarejestrowane pojazdy zabytkowe.
Czytaj także:
Rząd obiecał, że ominie podatek, ale zapomniał o KPO
Rząd Zjednoczonej Pracy obiecywał, że opisywany podatek nie będzie egzekwowany w Polsce. Sytuacja ta uległa diametralnej zmianie w chwili, gdy Polska podpisała tzw. kamienie milowe, czyli tym samym zobowiązała się do spełnienia założeń wskazanych przez Komisję Europejską. Stało się to dokładnie 25 listopada 2022 roku i od tej chwili rząd Mateusza Morawieckiego niechętnie mówi o nowym podatku, który uderzy w kieszenie Polaków. Ich realizacja jest obligatoryjna w chwili, gdy Polska stara się o wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Przypomnijmy, że w puli KPO przeznaczonego dla Polski jest 58,8 miliarda euro i są to pieniądze, które nadal nie trafiły do Polski. KE uzależnia wypłatę tych pieniędzy od wypełnienia nie kilku, a wszystkich kamieni milowych, w tym tych najważniejszych – przywrócenia w Polsce praworządności.