Okazuje się, że nawet najlepsze serwery nie są odporne na zjawiska losowe. Do kuriozalnego wypadku mogło dojść w USA, gdy na cztery godziny komputery w centrum medycznym przerwały pracę. Przez to wyparowały cenne dane.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Awaria wyjęła cztery godziny z pracy komputerowego systemu Centrum Medycznego Weteranów w Kansas City, Missouri. Jak poinformował portal The Register, winnym może być kot, któremu przypisuje się usunięcie serwera. Czy zwierzak rzeczywiście okazał się bardziej destruktywny niż armia hackerów, czy to tylko wygodna wymówka?
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Kot usunął dane w szpitalu
13 września w szpitalu technik przeglądał klaster serwerów, zajmując się ich konfiguracją. Wedle źródła, mającego podchodzić z rozmowy z głównym informatykiem Departamentu Weteranów Stanów Zjednoczonych, kot zaskoczył specjalistę i wskoczył na klawiaturę. Być może był czarny, bo wyjątkowo nieszczęśliwie usunął cały serwer z danymi medycznymi pacjentów, które były własnością rządu (oczywiście kolor sierści nie ma nic do rzeczy do charakterów prawdziwych kotów).
Informacja pochodzi z jednej z regularnych rozmów, jakie przeprowadza rząd USA z działem IT o technicznych problemach. Wedle źródła The Register, w czasie raportu o incydencie podczas rozmowy miało paść jeszcze zdanie "to dlatego mam psa".
Rząd do kota się nie przyznaje
Departament rządu Stanów Zjednoczonych potwierdził, że awaria miała miejsce, choć wstrzymał się od komentarza, czy rzeczywiście kot był winowajcą. Inne portale niż The Register próbowały dowiedzieć się tej informacji, ale wszystkie dostawały podobną wiadomość zwrotną. Rzecznik prasowy Departamentu Weteranów również odmawiał udzielenia odpowiedzi, pytany o czworonoga.
Po czterech godzinach system został przywrócony. Dane nie zostały utracone bezpowrotnie, wydarzenie ma nie wywołać żadnych bezpośrednich skutków dla weteranów. Tymczasem ta historia zatacza kolejne kręgi, a o tym pechowym kocie niczym u Schrödingera (eksperyment, w którym kot jednocześnie jest żywy i martwy) informacji nadal brak.
Czy koty często chodzą po klawiaturach?
Twierdząco podpisze się pod tym pytaniem chyba niemal każdy, kto ma w domu te zwierzaki i komputer. Sam mam dwie kotki i chociaż udało mi się wychować je tak, by nie próbowały same pisać, zdarza im się urozmaicać mi pracę zdalną.
W chłodniejsze dni na zmianę pakują mi się na kolana, a jedna ma w zwyczaju jeszcze się prężyć i ocierać głową o to, czym ja akurat się zajmuje - czyli w pracy zwykle właśnie klawiaturą. Czy skasowała mi przez to jakiś artykuł? Owszem, a nawet dwa.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Historia z kotem i serwerem, prawdziwa czy nie, przypomina, że usterki mogą mieć bardzo prozaiczne przyczyny. Warto jednak mieć uwadze jedno - awarie wywołane przez dzikie zwierzęta to realne zagrożenie. Kierowcy z pewnością są uwrażliwieni w sezonie zimowym na np. kuny szalejące pod maską, zaś gryzonie czasem nie pogardzą światłowodem.
A czasem winny jest zwyczajnie czynnik ludzki i pospolity błąd. Dotyczy to także sprzętu naukowego, a w tym konkretnym przypadku badania naukowe miał zaprzepaścić sfrustrowany woźny.