INNPoland_avatar

KRRiT uparcie pomaga TVP uniknąć kontroli. "Hulaj dusza, piekła nie ma"

Adam Bysiek

24 października 2023, 17:11 · 4 minuty czytania
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uparcie broni Telewizji Polskiej przed kontrolą jej niezależności i bezstronności. Jego najnowsza oficjalna odpowiedź na pytanie członka Rady Programowej TVP stawia na głowie dotychczasowy porządek i sposób liczenia czasu antenowego przez rządowego nadawcę.


KRRiT uparcie pomaga TVP uniknąć kontroli. "Hulaj dusza, piekła nie ma"

Adam Bysiek
24 października 2023, 17:11 • 1 minuta czytania
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uparcie broni Telewizji Polskiej przed kontrolą jej niezależności i bezstronności. Jego najnowsza oficjalna odpowiedź na pytanie członka Rady Programowej TVP stawia na głowie dotychczasowy porządek i sposób liczenia czasu antenowego przez rządowego nadawcę.
Jak Maciej Świrski w imieniu KRRiT pomaga uniknąć kontroli w TVP Katarzyna Pierzchala/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Z najnowszych wyliczeń Krzysztofa Lufta, członka Rady Programowej TVP wynika, że aż 80 proc. czasu antenowego rządowa telewizja oddaje politykom Zjednoczonej Prawicy, a 20 proc. wszystkim innym partiom opozycyjnym, spoza sojuszy Jarosława Kaczyńskiego.


"TVP zawsze ma rację"

Pomimo wykonania szczegółowych obliczeń przez Krzysztofa Lufta, Maciej Świrski nadal twierdzi, iż różnica pomiędzy czasem antenowym w rządowych mediach przeznaczonym na wypowiedzi polityków opozycji, a parlamentarzystów spod znaku PiS jest niewielka. Zdaniem przewodniczącego KRRiT racje w tej materii ma TVP, która twierdzi, że na jej antenie jest „60 proc. dla PiS i aż 40 proc. czasu dla opozycji”.

Zdaniem Macieja Świrskiego są to wiarygodne obliczenia, pomimo że ma świadomość, iż rządowy nadawca w swojej kalkulacji nie obejmuje publicznych wystąpień najważniejszych polityków polskiego rządu, w tym: premiera, wszystkich ministrów, wiceministrów i prezydenta.

Wszystkie wyżej wymienione osoby, jeszcze piastujące najważniejsze stanowiska w państwie, są ściśle powiązane z obozem politycznym Jarosława Kaczyńskiego. Świrski równolegle twierdzi, że nie powinno to budzić niczyich zastrzeżeń, ponieważ jego zdaniem pozwala na to rozporządzenie KRRiT, które weszło w życie 24 kwietnia 2003 roku.

Członek Rady Programowej TVP punktuje Świrskiego

O opinie na temat odpowiedzi przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji spytaliśmy Krzysztofa Lufta, członka Rady Programowej TVP, który jest autorem pytań przesłanych do Świrskiego.

– Przed 2016 rokiem to nie układało się w ten sposób. Pan przewodniczący twierdzi, że przedstawiciele władzy muszą mieć więcej czasu, bo mają więcej do powiedzenia – to kpiny Przed 2016 proporcje były inne – wyrównane – mówi w rozmowie z INNPoland Krzysztof Luft.

Nasz rozmówca zaznaczył, że to sytuacja bezprecedensowa, a działania rządowej stacji nazywa wprost zawłaszczeniem.

Teraz, jeśli się policzy czasy wystąpień przedstawicieli władzy i opozycji, to proporcja jest po prostu dramatyczna. To jest 80 proc. do 20 proc. Oni uznali, że TVP to po prostu ich własność – hulaj dusza piekła nie maKrzysztof Luft Członek Rady Programowej TVP

Skontaktowaliśmy się z Andrzejem Krajewskim, byłym ekspertem KRRiT do spraw wolności słowa, który nieprzerwanie od 8 lat śledzi to co dzieje się na antenie rządowej stacji. Jego czujność wielokrotnie powodowała, że opinia publiczna zwracała uwagę na kuriozalne słowa, która padły z ust prowadzących wiadomości.

Dziś w rozmowie INNPoland wprost ocenia i komentuje tezy stawiane przez Macieja Świrskiego.

– Ważniejsze od tego ile się mówi, jest to, jak się mówi. Nasze badanie "Wiadomości" pokazało, że Tuska wymienili 2500 razy, a Jarosława Kaczyńskiego niespełna kilkaset. To był hejt na Tuska i absolutna apoteoza Kaczyńskiego. Dlatego licznie czasów antenowych jest złudne. Jeżeli mierzysz przekleństwa i modlitwy i mówisz, że modlitwy było więcej od przekleństw, to czy cokolwiek mówi to o tym przekazie? – zadaje pytanie Andrzej Krajewski.

KRRiT kiedyś liczyła sama, ale teraz "nie może"

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wskazał w swojej odpowiedzi, że rada jako organ nie ma możliwości zweryfikowania danych podawanych przez rządowego nadawcę i nie może sama policzyć czasów antenowych poświęcanych opozycji i partii rządzącej.

Z tak postawioną tezą nie zgadza się Krzysztof Luft, który wskazuje, że takich kalkulacji dokonywano już wcześniej, również w trakcie rządów partii Jarosława Kaczyńskiego.

– Art. 23 Ustawy, na który się Pan Przewodniczący powołuje, nie zawiera bowiem najmniejszej nawet sugestii, która mogłaby stanowić przeszkodę dla KRRiT, aby dokonywać ścisłych ustaleń, podsumowań i porównań, w jaki sposób nadawcy realizują swój obowiązek, nałożony na nich tym artykułem. Byłyby ona zresztą całkiem nielogiczna - kto, jeśli nie KRRiT, miałby być uprawniony, a nawet zobowiązany, do kontrolowania, w jaki sposób nadawcy realizują obowiązek nałożony na nich w Ustawie i w Rozporządzeniu KRRiT właśnie? Trzeba tylko chcieć to zrobić – pisze w swojej odpowiedzi na słowa Macieja Świrskiego, członek Rady Programowej TVP.

Andrzej Krajewski, były szef KRRiT do spraw wolności słowa przypomina, w rozmowie z nami, że wcześniej sam proces liczenia czasu antenowego dla konkretnych opcji politycznej wyglądał transparentnie i uczciwie.

– Wypowiedzi polityków rządu były wyodrębniane. Bardzo często czas był liczony łącznie, szczególnie podczas kampanii wyborczej, gdy te osoby z rządu mówiły partyjnym przekazem. To było wtedy oczywiste i jednoznaczne.

Wszystkie te stanowiska (w KRRiT – przyp. red.) są obsadzone tymi samymi ludźmi, z tej samej partii. Szczególnie w okresie wyborczej nie było najmniejszych różnic w tonie ich wypowiedzi i tym o czym mówili politycy i oni. Pan Świrski może sobie tak twierdzić, a inni twierdzili inaczej i to oni mieli rację. Można powiedzieć, że faktycznie odpowiedź przewodniczącego jest "do luftu". Andrzej Krajewski były szef KRRiT do spraw wolności słowa, pisarz, wykładowca akademicki

Krzysztof Luft nieprzerwanie interweniuje w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Jego decyzja podyktowana jest tym, iż adresaci pytań są obligatoryjnie zobowiązani odpowiedzieć mu na wszelkie wątpliwości. Nawet te instytucje zarządzane przez ludzi z PiS muszą podać podstawy prawne dla podejmowanych przez siebie działań. To, czy obecna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji sprawuje swój mandat legalnie, okaże się w najbliższym czasie – słyszymy coraz częściej z ust polityków demokratycznej opozycji.