Wiele osób korzystających z serwisu Google Finanse do sprawdzania kursów walut 1 stycznia doznało szoku. Wszystko przez znaczący wzrost kursu euro, który wywołał niepokój, ale okazał się błędem. Minister finansów Andrzej Domański szybko wskazał na błąd w źródle danych.
Reklama.
Reklama.
Wielu internautów korzystających z serwisu Google Finanse do sprawdzania kursów walut 1 stycznia doznało szoku, gdy zauważyli drastyczny wzrost kursu euro, franka szwajcarskiego oraz dolara w stosunku do polskiego złotego. Teoretyczne wartości kursów wystrzeliły do niespotykanych poziomów, co wywołało lawinę komentarzy i spekulacji.
Minister finansów Andrzej Domańskiw reakcji na sygnały internautów w serwisie X opublikował wieczorem najnowsze informacje i dane dotyczące poziomu cen walut.
Kurs walut zwariował? Nie, to wina błędnego źródła danych
Wszystko zaczęło się wczesnym wieczorem. Od początku nowego roku, aż do godziny 17:00 kurs europejskiej waluty plasował się na poziomie 4,35 zł. Kilka chwil później cena z 1 euro wynosiła już zawrotne 5 złotych. Internauci korzystający z serwisu finansowego Google wykonując tysiące screenów najnowszego odczytu, udostępnili je w sieci, głównie na Facebooku i platformie X.
Analogiczna sytuacja dotknęła też cen dolara i franka szwajcarskiego, których teoretyczne ceny również wystrzeliły w górę. Choć sytuacja na pozór mogła wydawać się alarmująca, to w tożsamym czasie waluty wymieniane były po faktycznie obowiązujących kursach, tzw. transakcyjnych, które z łatwością można było sprawdzić na stronach największych polskich banków.
Jak się okazało, błąd dotyczył jedynie serwisu Google Finanse. W chwili publikacji odczytu na amerykańskiej platformie, na głównej stronie Bloomberg – jednego z najważniejszych serwisów finansowych, kurs euro wynosił 4,3478 zł.
– Dzisiaj przed godziną 10:00 najlepiej radzącą sobie walutą na rynku FX jest dolar australijski oraz funt brytyjski. Pod presją notowane są natomiast frank szwajcarski oraz jen japoński. Polski złoty notuje nieznaczne spadki. Za dolara płacimy obecnie 3,9443 zł, za euro 4,3427 zł, za franka 4,6611 zł, za funta 5,0209 zł – powiedział w rozmowie z nami Mateusz Czyżkowski, analityk rynków finansowych XTB.
PiS wykorzystał błąd do kampanii dezinformacyjnej
Reakcje na ten niecodzienny ruch kursów nie pozostały bez wpływu na polityczną scenę. W mediach pojawiły się screeny wpisu posłanki PiS, Joanny Lichockiej o "efekcie Tuska".
Inny działacz PiS udostępniając błędną informację o kursie euro, pisał o rzekomym "pogromie złotówki", nawet nie zadając sobie trudu na zweryfikowanie publikowanej przez siebie informacji.
Według danych Google, na które się powpływała, euro miało kosztować wówczas 5,22 zł i "ciągle podobno drożeć". Posłanka pomimo posiadanej już wiedzy na temat czynników, które wywołały falę spekulacji w sieci, nie przyznała się do błędu, za to w zamian usiłuje dowieść, że obiektem ataku nie był Donald Tusk, Adam Glapiński – szef Narodowego Banku Polskiego.
Aktualne kursy walut w 2024 roku
Kursy walut mają ogromne znaczenie dla wielu aspektów gospodarki i codziennego życia. Wpływają one na ceny towarów i usług, a także na koszty podróży międzynarodowej. Inwestorzy monitorują kursy walut, podejmując decyzje dotyczące inwestycji w różne instrumenty finansowe.
Czytaj także:
W INNPoland wiemy, jak ważne jest dostarczanie rzetelnych i bieżących informacji o kursach walut. Dlatego każdego dnia publikujemy najnowsze notowania, umożliwiając naszym czytelnikom śledzenie, jak zmieniają się relacje między różnymi walutami.