Oskarżenie wobec Google padło pod zarzutem umyślnego wprowadzania użytkowników w błąd. Chociaż tryb incognito w popularnych przeglądarkach internetowych miał zapewniać prywatność, narzędzia reklamowe i analityczne Google dalej gromadziły dane na temat aktywności internautów. Wprowadziło ich to w "fałszywe poczucie bezpieczeństwa". Grupa poszkodowanych złożyła proces, a teraz jak podaje agencja Reuters, możliwe jest porozumienie.
Technologiczny gigant zgodził się na ugodę 28 grudnia 2023 roku. Do jej finalizacji potrzebne jest przedstawienie ostatecznego porozumienia sędziemu Yvonne Gonzales Rogersowi do 24 lutego 2024 roku.
Szacunkowo miało być milion poszkodowanych użytkowników Google w stanie Kalifornia, od 1 czerwca 2016 roku. Zażądano 5000 dolarów odszkodowania na osobę. Dane o aktywności użytkowników trafiały do spółki macierzystej, Alphabet. Używano w tym celu narzędzi Google Analytics, Google Ad Manager, wtyczek do witryn internetowych i innych aplikacji (także mobilnych). Oskarżenie wniosła kancelaria prawnna Boies Schiller & Flexner.
Google usprawiedliwiało się tym, że przecież podczas otwierania karty incognito, zawsze informowano internautów, iż witryny mogą być w stanie zbierać dane o ich aktywności podczas sesji. Wymienione były nawet przypadki, w których tryb incognito nie zapewniał anonimowości - nie rejestrował np. historii przeglądania ani ciasteczek, ale już logowanie się i lokalizację tak.
Sąd nie zgodził się na odrzucenie zbiorowego pozwu, ponieważ dane były gromadzone nie tylko w zakładkach incognito Google Chrome, ale i innych wersjach trybów służących do prywatnego surfowania w sieci, przy użyciu niepodlegających już firmie przeglądarek.
Sąd stwierdza, że firma Google nie powiadomiła użytkowników, że Google zajmuje się domniemanym gromadzeniem danych, gdy użytkownik jest w trybie przeglądania prywatnego
Badanie wykonane przez DuckDuckGo, na które powołuje się blog zaufanatrzeciastrona.pl, wykazuje, że ani tryb incognito ani wylogowanie się z usług Google nie odcina giganta od danych i zjawiska tzw. bańki filtrującej (selekcjonowanie informacji pod gusta użytkownika).
Uczestnicy badania z trzech różnych miejscowości w Stanach Zjednoczonych mieli za zadanie wyszukać w przeglądarce Google kontrowersyjne dla tamtejszego społeczeństwa treści: szczepionki, imigrację oraz kontrola broni. Dokonywali tego zarówno w trybie incognito, jak i uprzednio wylogowawszy się z konta Google.
Okazało się, że badani otrzymywali wyniki wyszukiwania różniące się od siebie głównie kolejnością wyświetlania. Choć na pierwszy rzut oka nie wydaje się to niczym poważnym, w istocie jest. Bo to właśnie pierwszy rzut oka, czyli pierwszy w kolejności wynik wyszukiwania, jest tym, w który klikamy najczęściej - ma on dwa razy więcej wejść, niż poniższy. Google zaprzecza doniesieniom z badania.
– Przez lata wykształcił się mit, że wyszukiwarka Google personalizuje tak bardzo, że na te same zapytania różni ludzie otrzymują zupełnie inne wyniki. To nie tak. Wyniki mogą się różnić, ale zwykle nie są spowodowane personalizacją – tłumaczył Danny Sullivan, jeden z przedstawicieli koncernu.
Jak sprawdzić, co wie o nas Google? W witrynie firmy można znaleźć podobną opcję, co na Facebooku – umożliwia ona pobranie naszych danych. Jest tam wszystko, co zgromadzilli na nasz temat. Szczegółowy poradnik opisaliśmy na INNPoland.
Czytaj także: https://innpoland.pl/142627,google-prywatnosc