Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie pozostał obojętny na apele klientów sklepów, narzekających od pewnego czasu na formę, w jakiej prezentowane są ceny. Każdy, kto robi zakupy np. w dyskontach, mierzy się z tym problemem - na karteczce widać podkreśloną kwotę promocyjną "przy zakupie 2" a do tego masę innych cyferek, z których coraz ciężej ocenić, ile właściwe płacimy za produkt.
"Sieci handlowe często wybijają dużą czcionką na etykiecie cenę promocyjną, natomiast mniejszym drukiem informują, że niższa stawka obowiązuje tylko wtedy, gdy klient kupi dwie czy trzy sztuki towaru. Również cena jednostkowa, za pojedynczą sztukę, jest znacznie mniej widoczna dla konsumenta" – informuje UOKiK w piśmie przekazanym Polskiej Agencji Prasowej.
Urząd prowadzi postępowania wyjaśniające, wszczęte "na podstawie własnej obserwacji rynku, a także sygnałów od konsumentów". Na celownik UOKiK trafiają następujące sieci sklepów: Biedronka, Lidl, Kaufland, Żabka, Dino, Netto, Carrefour i Auchan.
Zdaniem urzędu kluczową ceną ma być cena za jedną sztukę, która powinna być podstawą do decyzji o zakupie danego produktu. Powinna być czytelna, w innym wypadku może wprowadzać klienta w błąd. Tego samego zdania był ekonomista Rafał Mundry, który nagłaśniał problem na mediach społecznościowych i dzielił się swoim oficjalnym pismem do UOKiK.
Od początku 2023 rok pojawiła się nowelizacja ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług (efekt unijnej dyrektywy Omnibus), zobowiązującej przedsiębiorców m.in. do odpowiedniego informowania konsumentów o obniżonych cenach, w tym informowaniu o najniższej cenie danego towaru i usługi w okresie co ostatnich 30 dni.. Po prawie roku od wprowadzenia tej dyrektywy, mierzymy się z tym, co widzimy na cenach w sklepach. Bo takie zagrywki, jak stosują dyskonty, okazały się legalne.
– Istnieją pewne metody, jak indywidualnie przyznawane rabaty czy rabaty koszykowe, które pozwalają uniknąć informowania o najniższej cenie z 30 dni. Korzystanie z programów partnerskich oferujących cashback to kolejny sposób. Promocje typu "dwa produkty w cenie niższej niż łączna cena osobno" też nie wymagają informowania o najniższej cenie – w rozmowie z INNPoland informuje radca prawny Piotr Kantorowski z portalu "Prawo dla biznesu".
– Często sprzedawcy podają nie tylko najniższą cenę z 30 dni przed obniżką, ale też np. cenę regularną, referencyjną itp., które są od ceny najniższej po prostu wyższe i tworzą poczucie, że promocja jest korzystniejsza niż w rzeczywistości jest – dodaje ekspert.
O swoich doświadczeniach z tym procederem pisał na INNPoland Konrad Bagiński w swoim felietonie.
Czytaj także: https://innpoland.pl/202856,legalnie-ale-brzydko-proceder-biedronki-zasluguje-na-potepienie-opinia