Kolejna obietnica Tuska spełniona: branża beauty zapłaci niższy VAT. Ale właściwie dlaczego właśnie kosmetyczki i specjalistki od poprawiania urody mają płacić niższe podatki? To pytanie zadaje sobie wielu przedsiębiorców, którzy na takie preferencje nie mają co liczyć. Powodów jest kilka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– 1 kwietnia 2024 r. wejdzie decyzja ws. obniżonego podatku VAT dla tzw. branży beauty – zapowiedział premier Donald Tusk. Szef rządu przypomniał, że obniżenie podatku VAT na usługi branży kosmetycznej było jego zobowiązaniem w kampanii wyborczej.
Dlaczego Donald Tusk tak troskliwie pochylił się właśnie nad branżą beauty? Przecież sektorów gospodarki, które ucieszyłby niższy VAT, jest całkiem sporo. Nie siedzimy w głowie premiera, ale jest przynajmniej kilka przyczyn obniżki podatku dla branży beauty. Zostawiamy teorie spiskowe, które głoszą, że premier Tusk ma grupę zaprzyjaźnionych przedsiębiorczyń zajmujących się kosmetyką.
Po pierwsze: ta branża naprawdę mocno oberwała w pandemii. I już wtedy apelowała o obniżkę podatku i pakiety pomocowe. Nie doczekała się ich.
– Kryzys z 2020 roku dosłownie przejechał branżę beauty jak walec. Bezpośrednio po pierwszym lockdownie zadłużenie sektora lawinowo wzrosło o ponad 20 proc. To był realny koszt globalnych obostrzeń i siedmiotygodniowego przestoju – mówił w 2021 roku Michał Łenczyński, lider branżowego zrzeszenia Beauty Razem.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Po drugie: to faktycznie jest jakiś błąd w matriksie. W PKD (Polskiej Klasyfikacji Działalności) usługi fryzjerskie i kosmetyczne sklasyfikowane są jako jedna grupa – "Fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne".
W grupie tej mamy takie usługi:
mycie, obcinanie i układanie, czesanie, suszenie, farbowanie, prostowanie włosów, wykonywanie trwałej ondulacji oraz podobne czynności świadczone dla mężczyzn i kobiet,
golenie i przycinanie brody,
masaż twarzy, manicure i pedicure, robienie makijażu itp.,
pozostałe zabiegi kosmetyczne, gdzie indziej niesklasyfikowane.
Jednak zgodnie z treścią załącznika do rozporządzenia Ministra Finansów (w sprawie towarów i usług o obniżonej stawce VAT), jedynie usługi fryzjerskie damskie oraz usługi fryzjerskie męskie znajdują się na liście wyjątków, dla których stawkę VAT obniża się do 8 proc.
Podatek VAT na usługi kosmetyczne nie podlega takiej obniżce i wynosi 23 proc. Nie ma to większego sensu, nie wiadomo skąd się wzięło. Jeśli ktoś pójdzie do salonu piękności i zażyczy sobie zrobienia ładnej fryzury i pięknych paznokci, to za pierwszą usługę zapłaci 8 proc. VAT-u, za drugą zaś 23 proc.
Zakładając, że obie usługi będą kosztowały 100 złotych netto, to za pierwszą klient czy klientka zapłaci 108 złotych, za drugą 123 złote.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
– Jak wiadomo ta branża bardzo się rozwinęła w Polsce. Ludzie mieli poczucie nieuzasadnionej krzywdy, bo byli obarczeni podatkiem VAT wyższym niż dość podobna branża fryzjerska – podkreślił Donald Tusk.
Wyciągnąć branżę z szarej strefy
Nie jest też tajemnicą, że w okresie pandemii i tuż po niej, wiele biznesów zeszło do podziemia. Kosmetyczki, manikiurzystki i inne specjalistki od urody zamknęły gabinety i zaczęły przyjmować klientki i klientów w swoich domach i mieszkaniach.
Obniżenie VAT-u może przynajmniej część z nich skłonić do powrotu na legalny rynek. Obecnie wiele z nich pracuje po prostu na czarno.
Z jednej strony pewnie im się to opłaca, z drugiej zaś nie są w stanie skalować swojego biznesu. Nie powiększą gabinetu czy salonu, nie zatrudnią kogoś, nie mogą się reklamować. No bo jak reklamować nielegalny de facto biznes?
Nie płacą nie tylko podatków, ale i składek ZUS. Pracy na czarno nie zaliczą więc do emerytury. Lepiej więc, żeby płaciły stosunkowo niski podatek, niż nie płaciły żadnego.
Premier przypomniał, że branża beauty to ok. 30 tys. firm, w których zatrudnionych jest blisko 100 tys. osób, głównie pań.