Race zostały odpalone w kierunku budynku Parlamentu Europejskiego przy ul. Widok. Rolnicy obrzucili go również jajkami, a na torach tramwajowych odpalają petardy. Zapadła decyzja o rozwiązaniu zgromadzenia.
– Organizator rozwiązał zgromadzenie, ponieważ została odpalona pirotechnika. Mimo o kilkukrotnych prośb o zaprzestanie – przekazała portalowi TuWroclaw.com Aleksandra Freus z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Wedle informacji portalu, oficjalnie rozwiązano marsz o godzinie 10:20.
Rolnicy jednak nie reagują. Odpalono kolejne race i petardy, a przy ul. Widok rozstawiono worki z obornikiem. Po godzinie 10:50 pierwsze ciągniki wyjechały na ulicę Kazimierza Wielkiego.
Służby porządkowe zarządziły, że od manifestacji ma zostać oddelegowane 5 osób z postulatami. Rolnicy domagają się, by wyszedł do nich wojewoda - w odpowiedzi na wezwanie zareagowali okrzykami "nie" i odpalili kolejne race. Skandują "wyjdź do nas!".
Ich żądanie zostało spełnione o godzinie 11:10, co uciszyło protesty na chwilę. Postulaty mają zostać przekazane do rządu, ministra rolnictwa i premiera. Okrzyki "zamknąć granicę" przerwały wystąpienie wojewody. Rolnicy odmówili dalszych rozmów i swoje postulaty przekazali głośno na ulicy.
Po godzinie 11:20 podpalono obornik i opony przed biurem Parlamentu Europejskiego. Rolnicy odśpiewali hymn polski i zapowiedzieli, że nie przepuszczą straży pożarnej. Nie zamierzają kończyć protestu. Jajka poleciały w kierunku plakatu "solidarni z Ukrainą".
Rolnicy nie spotykają się z reakcją z biura Parlamentu Europejskiego, które na dzisiejszy dzień jest nieczynne.
"Przyjechaliśmy dzisiaj na strajk do Wrocławia i co się okazało? Na drzwiach Biura Parlamentu Europejskiego wisi kartka: Parlament Europejski jest dzisiaj NIECZYNNY. Klienci są obsługiwani telefonicznie. Skandal" – pisze na mediach społecznościowych uczestniczka protestu.
"Szczury się schowały" – pisze inny.
W czasie konferencji w Ministerstwie Rolnictwa z Czesławem Siekierskim organizatorzy protestu zapowiedzieli, że jeżeli granice z Ukrainą nie zostaną zamknięte do 20 lutego, rolnicy sami to zrobią. Chcą, aby zamknąć je na minimum 3 miesiące. Zapowiedzieli gwałtowną eskalację protestów, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione.
W czasie rozmowy z wojewodą padały okrzyki "co z miodem!". Na Twitterze pojawiły się posty, zarzucające obecnemu rządowych import miodu z Ukrainy, choć ten produkt od lat importujemy również z Chin. Jak informują francuskie agencje, działanie to ma na celu wywołanie niepokoju wśród protestujących hodowców.
Czytaj także: https://innpoland.pl/204485,rosyjska-propaganda-w-polsce-mozliwy-atak-dezinformacji-200-lewych-stron