W ostatnich tygodniach w Europie odbyła się seria protestów rolników. Demonstracje rozpoczęły się we Francji i rozprzestrzeniły się na inne kraje, w tym Polskę, Holandię, Belgię i Irlandię. Sekretarz organizacji Farmers Defence Force zapowiada stworzenie międzynarodówki zrzeszającej rolników zabiegających o realizacje wspólnych postulatów.
Reklama.
Reklama.
Sekretarz holenderskiej organizacji Farmers Defence Force, Sieta van Keimpema, ogłosiła rozpoczęcie międzynarodowego ruchu protestacyjnego obejmującego kraje od Irlandii po Polskę. To zapowiedź zrywu, który zjednoczył rolników z różnych krajów w walce o swoje prawa i interesy.
Protesty rolników w Europie
Początek demonstracji miał miejsce we Francji, gdzie rolnicy zablokowali autostrady w proteście przeciwko rosnącym kosztom produkcji i niskim cenom skupu. W Polsce traktory również pojawiły się na ulicach, a rolnicy domagali się zwiększenia wsparcia dla sektora rolniczego oraz uregulowania kwestii cen skupu produktów rolnych.
Holandia i Belgia również doświadczyły protestów rolników, którzy wyjechali na ulice, by wyrazić swój sprzeciw wobec rosnących obciążeń administracyjnych i gospodarczych. W Irlandii manifestacje skupiły się na kwestiach związanych z ochroną środowiska i wpływem regulacji na działalność rolniczą.
W minionym tygodniu odbyły się spotkania przedstawicieli organizacji rolniczych z Francji, Holandii, Belgii i Irlandii, które stały za demonstracjami przeciwko polityce rolnej ich rządów i Unii Europejskiej. Celem rozmów była próba nawiązania współpracy i koordynacji działań w walce o lepsze warunki dla rolników.
Spotkanie odbyło się po środowej demonstracji przed Parlamentem Europejskim, w której wzięło udział około 100 osób – rolników z Francji, Niderlandów i Flandrii. W pikiecie wzięli udział także politycy.
– Musimy działać razem. Współpracujemy z naszymi niemieckimi kolegami z LSV (Landwirtschaft verbindet Deutschland, niemieckiej organizacji rolniczej), z polskimi kolegami z Instytutu Gospodarki Rolnej. Zapraszamy wszystkich liderów rolników w Europie do kontaktu i wspólnego działania. Musimy przekonać ludzi, żeby w dniach 6-9 czerwca (wybory PE) głosowali bardzo uważnie. Mieszkańcy każdego kraju wiedzą najlepiej, które partie nigdy im nie pomogły, nigdy realnie nie wstawiły się za nimi. To jest najprostsze kryterium – stwierdziła organizatorka protestów Sieta van Keimpema.
Ruch od Irlandii po Polskę
Sieta van Keimpema uważa, że "rolnicy są zmuszeni zostać wojownikami". – Tzw. Zielony Ład oznacza koniec rolnictwa w Europie. Rozpoczęliśmy międzynarodowy ruch przeciwko temu od Irlandii po Polskę – stwierdziła.
– Rolnicy w całej Europie zdają sobie sprawę, że pomimo istotnych różnic w poszczególnych krajach los rolników w całej Unii jest zagrożony z powodu nadgorliwej, zielonej polityki oraz braku zainteresowania czy wręcz pogardy dla rolników i zwykłych ludzi żyjących w społecznościach wiejskich – dodała.
Czytaj także:
Protesty rolników w Polsce
Jak informowaliśmy w INNPoland, w minionym tygodniu ponad 150 miejsc w kraju stało się areną protestu rolników, którzy wyrażają zaniepokojenie, że producenci spoza UE nie podlegają takim samym kosztom i regulacjom, co europejscy rolnicy.
Pierwszym z postulatów jest "STOP dla niekontrolowanego importu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy i innych krajów pozaunijnych niestosujących norm UE". Rolnicy argumentują, że konieczne jest uregulowanie i dostosowanie przepisów, aby zrównać warunki konkurencji między producentami w UE a tymi spoza niej.
Drugim ważnym postulatem protestujących rolników była konieczność przygotowania strategii akcesyjnej Ukrainy do Unii Europejskiej, zwłaszcza w obszarze rolnictwa. Rolnicy podkreślają, że Ukraina powinna być traktowana w sposób odpowiedzialny i zorganizowany, aby uniknąć negatywnych skutków dla europejskich producentów rolnych.