Zgodnie z informacjami przekazanymi przez wiceministra, zarząd PŻB postanowił przeprowadzić szeroko zakrojoną akcję zmiany umów o pracę w spółce. W jej wyniku ujawniono, że zarząd powołany przez PiS zagwarantował sobie wypłatę dodatkowych aż 15 pensji w sytuacji zwolnienia z zajmowanych stanowisk.
Reklama.
Reklama.
Polska Żegluga Bałtycka (PŻB), firma działająca w sektorze morskiego transportu znalazła się w centrum uwagi ze względu na kontrowersyjną decyzję zarządu w sprawie własnych pensji i odpraw.
Wprowadzenie dodatkowych 15 pensji dla członków zarządu w przypadku ich zwolnienia wyszło na światło dzienne podczas prowadzonego audytu. Decyzję tę ogłosił wiceminister infrastruktury, Arkadiusz Marchewka, podkreślając, że została ona podjęta w okresie poprzedzającym wybory.
Horrendalnie wysokie uposażenia zarządu PŻB
Kadra kierownicza oraz wybrani pracownicy mieli być zapewnieni, że w przypadku ewentualnego zwolnienia otrzymają dodatkowe apanaże, równowartość nawet piętnastu miesięcznych pensji.
Co bardziej niepokojące, wśród tych, którym zmieniono warunki zatrudnienia, znajduje się żona prominentnego polityka związana z partią rządzącą – Prawo i Sprawiedliwość (PiS).
Na fali tych doniesień przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie pozostawił wątpliwości, że operacja finansowego zabezpieczenia swoich, miała ścisły związek z widmem przegranych wyborów parlamentarnych. Żona wspomnianego polityka PiS, która została objęta korzystnymi dla siebie zmianami w umowie, obecnie wspólnie z mężem startuje w najbliższych wyborach samorządowych.
Skandal ten wywołał lawinę reakcji wśród polityków. W atmosferze narastającego niezadowolenia społecznego wielu domaga się rzetelnego wyjaśnienia sprawy oraz odpowiedzialności osób zaangażowanych w ten proceder.
Polityczny łup
Marchewka, znany z aktywności na platformie X (dawniej Twitter) oraz cytowany przez "Rzeczpospolitą", wskazuje na zatrważające trendy, które pojawiły się w kontekście kontroli nad państwowymi spółkami morskimi. Z każdego sprawdzanego miejsca wyłaniają się dowody na nadużycia.
Nepotyzm, czyli preferowanie krewnych i znajomych, połączony z wyciąganiem dużych sum pieniędzy dla osób związanych z poprzednią administracją, oraz szastanie publicznymi funduszami, stają się elementem tego niechlubnego obrazu – mówił w rozmowie z dziennikiem "Rz".
– Wstępne wyniki prowadzonych audytów pokazały, że państwowe spółki gospodarki morskiej stały się politycznym łupem dla działaczy poprzedniej władzy. Z każdego sprawdzanego przez nas miejsca wyłaniają się dowody: po pierwsze nepotyzmu, po drugie wyciągania dużej kasy dla ludzi związanych z poprzednią władzą, a także szastania publicznymi pieniędzmi – powiedział Marchewka cytowany przez gazetę.