Jak informuje portal wiadomościdlahandlu.pl, francuska sieć sklepów E.Leclerc zamknie już łącznie cztery hipermarkety w Polsce. Wiele czynników w Polsce nie sprzyja w ich prowadzeniu, co prowadzi do ostatecznych kroków.
W Polsce mieliśmy 40 sklepów spod tego szyldu, od lipca pozostanie ich 36. Zamknięte zostaną placówki w Kędzierzynie-Koźlu, Malborku, Poznaniu i w Koninie. Zamknięcie tych dwóch pierwszych ogłoszono ponad tydzień temu. Wedle nieoficjalnych informacji, więcej sklepów nie zostanie zlikwidowanych, francuzi nie zamierzają także opuścić naszego rynku.
Zamknięcia hipermarketów to element restrukturyzacji sieci E.Leclerc w Polsce. W naszym kraju francuzom nie sprzyjają warunki czynszowe, rosnące koszty energii oraz paliwa, konkurencja czy zakaz handlu w niedzielę.
Sieć handlowa wycofuje się z placówek wynajmowanych. Firma zapowiada za to rozwój w Polsce o nowe sklepy w formacie supermarketu, aby odpowiedzieć na wyzwania konkurencji na rynku handlu detalicznego.
W 2022 roku operator obiektu w Kędzierzynie-Koźlu, spółka Kedzierzyndis odnotował stratę rzędu 890 090,77 zł netto. W sklepie w Malborku miała ona wynosić z kolei 870 215,79 zł netto za ten sam okres, a rozwój tej placówki utrudniał również brak parkingu.
Tymczasem pracę utraci ponad sto osób, jak ustaliła redakcja TVN24. W samym obiekcie w Kędzierzynie-Koźlu zwolnionych ma być 50 osób.
Każdy ze sklepów sieci E.Leclerc jest zarządzany przez inną osobę prawną z centralą w spółce GALEC Sp. z o.o. Pierwszy francuski sklep w Polsce został otworzony w 1995 roku na Warszawskim Mokotowie, przez Michela Édouarda Leclerca, syna założyciela całej marki - Edouarda Leclerca
– Od początku maja kontynuujemy wyprzedaże, aby umożliwić naszym klientom skorzystanie z atrakcyjnych ofert – przyznała w rozmowie z regionalnym portalem lokalna24.pl Barbara Warabida-Justyńska, wiceprezes marketu E.Leclerc w Kędzierzynie-Koźlu.
W zakładzie produkcyjnym Walcowni Rur "Andrzej" zatrudnionych jest 435 osób, z czego wypowiedzenie otrzymało już 400 pracowników. O sytuacji poinformował "Fakt".
– To był szok. Poszliśmy na spotkanie z zarządem i dowiedzieliśmy się, że zamkną zakład – mówi w rozmowie z dziennikiem Dariusz Brzęczek, przewodniczący Solidarności w Alchemia S.A. Pracownicy byli świadomi pogarszającej się sytuacji w zakładzie, ale nie przewidywali, że stracą źródło utrzymania. Niektórzy pracowali w Walcowni 35 lat. Tragedia dotknie także ich rodzin.
Hutnicy nie składają broni. Na 4 czerwca zaplanowano manifestację, która rozpocznie się pod bramą główną huty przy ul. Opolskiej.
Czytaj także: https://innpoland.pl/206408,czarny-dzien-dla-pracownikow-zwolnienia-w-walcowni-i-zamrozenie-pkp-cargo