Sieć handlowa E.Leclerc zamknie dwa sklepy na terenie Polski. Francuski gigant podejmuje taki krok z powodu problemów finansowych. Firma wyprzedaje asortyment i szykuje zwolnienia grupowe.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z czterdziestu sklepów marki E.Leclerc do końca czerwca w naszym kraju znikną dwa, jak informuje portal dlahandlu.pl. W obu wprowadzono wyprzedaże i szykowane są masowe zwolnienia.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
E.Leclerc zamyka sklepy w Polsce
Zamknięte zostaną sklepy w Kędzierzynie-Koźlu (przy ul. Jana Pawła II) i Malborku (przy ul. Sikorskiego). Tylko w tym pierwszym pracę straci 50 osób, a w obu od początku maja asortyment sprzedawany jest po korzystnych cenach.
– Od początku maja kontynuujemy wyprzedaże, aby umożliwić naszym klientom skorzystanie z atrakcyjnych ofert – przyznała w rozmowie z regionalnym portalem lokalna24.pl Barbara Warabida-Justyńska, wiceprezes marketu E.Leclerc w Kędzierzynie-Koźlu.
Oficjalnym powodem zamknięcia sklepów mają być niekorzystne warunki czynszowe, tymczasem portal dlahandlu.pl ustalił, że sklepy miały problemy finansowe. W 2022 roku operator obiektu w Kędzierzynie-Koźlu, spółka Kedzierzyndis odnotował stratę rzędu 890 090,77 zł netto. W sklepie w Malborku miała ona wynosić z kolei 870 215,79 zł netto za ten sam okres. Urząd pracy w Malborku otrzymał zgłoszenie o planowanych zwolnieniach grupowych.
Każdy ze sklepów sieci E.Leclerc jest zarządzany przez inną osobę prawną z centralą w spółce GALEC Sp. z o.o. Pierwszy francuski sklep w Polsce został otworzony w 1995 roku na Warszawskim Mokotowie, przez Michela Édouarda Leclerca, syna założyciela całej marki - Edouarda Leclerca
Apteki znikają w Polsce
Jak pisaliśmy na INNPoland, w Polsce wyraźnie rośnie liczba zamykanych aptek. Według Marka Tomkowa prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej jednym z głównych powodów zamknięcia aptek jest brak możliwości zatrudnienia farmaceutów na warunkach spełniających oczekiwania kandydatów. Od wybuchu pandemii COVID-19zniknęło niemal 1300 aptek, co prowadzi do obecnej liczby około 12,5 tysiąca działających placówek na rynku.
Na tych co zostają często widzimy ogłoszenie "zatrudnię farmaceutę". Najnowszy raport zatytułowany "Rynek pracy w branży farmaceutycznej. Perspektywa 2024" ukazał niepokojące tendencje dotyczące wynagrodzeń w tej dziedzinie.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Zgodnie z raportem, ponad połowa magistrów farmacji zarabia powyżej 5700 złotych netto (na rękę), podczas gdy prawie 60 proc. techników farmaceutycznych otrzymuje wynagrodzenie przekraczające 3600 złotych. Co więcej, prawie jedna trzecia ankietowanych nie otrzymuje premii.
Wykwalifikowani polscy pracownicy uciekają jednak za granicę, gdzie mogą liczyć na lepsze wynagrodzenie. Korzyści finansowe, możliwość rozwoju zawodowego oraz lepsze warunki pracy za granicą często przyciągają polskich farmaceutów, co prowadzi do deficytu kadrowego w kraju.