Rok temu 18 czerwca 2023 roku zaginęła turystyczna łódź podwodna Titan firmy OceanGate, docelowo miała zwiedzać wrak Titanica. Na pokładzie znajdował się m.in. brytyjski miliarder Hamis Harding oraz prezes firmy, Stockton Rush. Zginęło pięć osób. Teraz pojawiają się ludzie, którzy podważają, co spotkało Titana oraz tacy, co chcą powtórzyć pechowy rejs.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O łodzi podwodnej Titan pisał cały świat. W tragedii 18 czerwca 2023 roku zginęło pięcioro pasażerów, w tym prezes OceanGate, a za oficjalną przyczynę katastrofy podano implozję na skutek rozszczelnienia się pojazdu. Który, warto przypomnieć, daleko odbiegał od jakichkolwiek standardów bezpieczeństwa. Katastrofa i ujawnione po niej fakty położyły turystyczny podwodny biznes OceanGate.
Branża podwodnej turystyki jednak się nie poddaje. Pojawiły się nawet informacje, podważające ostateczny los Titana, którego szczątki odnaleziono cztery dni po zaginięciu.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Co się stało z Titanem?
O nowym odkryciu poinformował "New York Times" 10 czerwca 2024 roku. Przewodniczący amerykańskiego zespołu rządowego badającego katastrofę stwierdził, że transkrypcja ostatniej komunikacji między Titanem, a jego statkiem macierzystym, została sfałszowana. Te miały być minuta po minucie dokumentacją trwającą aż do momentu, gdy implozja zabiła pasażerów.
W nagraniu miały padać stwierdzenia o niepokoju i informacje o alarmach wewnątrz kabiny. Kierujący zespołem śledczym Jason D. Neubauer, emerytowany oficer Straży Przybrzeżnej USA, stwierdził, że zapis jest fałszywy. Reszta zespołu nie zauważyła jednak niczego, co mogłoby podważać wiarygodność transmisji.
– Ktoś zrobił to wystarczająco dobrze, by dziennik wyglądał wiarygodnie – skomentował dla dziennika Neubauer.
Rozbudziło to, oczywiście, spekulacje na mediach społecznościowych. Internauci podważają nie tylko, czy doszło do implozji, ale czy w ogóle… miała miejsce jakaś katastrofa.
Publiczne oświadczenie od komisji śledczej ma pojawić się najwcześniej dopiero za dwa miesiące.
Kolejny miliarder płynie do Titanica
Groza, jaka ogarnęła śledzących dramat załogi Titana sprawiła, że branża podwodnej turystyki straciła na popularności. Aby odczynić zły urok i udowodnić, że to bezpieczna forma rekreacji, do katastrofy do wraka Titanica chce popłynąć 74-letni miliarder Larry Connor. Planuje to zrobić w trzecią rocznicę felernego kursu OceanGate, w 2026 roku.
– Chcę pokazać ludziom na całym świecie, że chociaż ocean jest bardzo potężny, może być cudowny i dostarczyć wiele radości, wręcz odmienić twoje życie, jeśli podejdziesz do tego odpowiednio – powiedział Connor dla "The Wall Street Journal".
Do tego celu użyje łodzi podwodnej skonstruowanej przez firmę Triton Submarines, Triton 4000/2 Abyssal Explorer za 20 mln dolarów, która ma być zdolna do zejścia nawet 200 metrów głębiej, niż położony jest wrak Titanica, spoczywającego na głębokości 3800 metrów. U boku miliardera ma popłynąć współzałożyciel Triton Submarines, Patrick Lahey.
Pojazd może nie wyglądać imponująco i kojarzyć się z ekspresem do kawy, ale być może tym razem liczba ofiar Titanica nie wzrośnie. Connor ma doświadczenie w tego typu ekstremalnych podróżach i jest certyfikowanym przez NASA prywatnym astronautą.
A w przeciwieństwie do OceanGate, Triton Submarines stosuje się do regulacji i standardów branży. Łodzie Tritonów wykorzystywane już były m.in. w badaniach naukowych i produkcji filmowej, w tym przez Jamesa Camerona, który głośno krytykował katastrofę Titana.
Co zaś robiło OceanGate? Wystarczy wspomnieć, że nieszczęsny Titan był próbą stworzenia taniej łodzi podwodnej z wykorzystaniem padów od gier i stosowania zamienników w powłoce, co zmarły Stockon Rush bardzo sobie chwalił. Śledztwo po katastrofie ujawniło też, że firma budziła od dawna wiele obaw związanych z bezpieczeństwem, a sam pojazd nie był należycie serwisowany.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
W podcaście New York Timesa dziennikarz William J. Broad wyjaśniał, że OceanGate stosowała nowe rozwiązania, ale które nie były w standardach tworzenia łodzi na takie głębokości. Użyte materiały miały zmniejszyć wagę i koszty. Dziennikarz określił model ich operacji jako "tanio, tanio, tanio". A jedno miejsce w łodzi kosztowało 250 tys. dolarów (ok. 1,15 mln złotych).