Pracownicy Wód Polskich są ofiara nagonki na żywo i sieci. Podczas czwartkowego sztabu kryzysowego w ich obronie stanęła Joanna Kopczyńska, tłumacząc, że są bohaterami. O opanowanie apeluje również premier Donald Tusk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kryzysowa sytuacja powodziowa jest źródłem tragedii i skrajnych emocji. Czwórka ludzi znalazła się pod bombardowaniem zarzutów i, jak ujęła to prezes Wód Polskich, "gróźb karalnych" – chodzi o pracowników zarządu zlewni Nysa. Podobne groźby kierowane są też do pracowników Wód Polskich w innych miastach, a nękanie odbywa się w sieci, na żywo i telefonicznie.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Ataki na pracowników Wód Polskich
Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska podkreśliła podczas czwartkowego sztabu kryzysowego, że w przypadku Nysy atakowani są ludzie, którzy sami spędzili cztery doby bez przerwy i utracili w powodzi dobytek. Ze względu na karalną naturę gróźb pod ich adresem, prezes skierowała sprawę do odpowiednich służb, a pracownicy otrzymali ochronę.
– To są ludzie, którzy są bohaterami Nysy. Oni nie ratowali własnych domów, stracili własne samochody. Jest to czwórka ludzi, którzy obecnie w internecie oraz na łamach miejscowej prasy podlegają nagonce. Dlatego chciałabym to podkreślić. Dla nas, dla wszystkich z branży gospodarki wodnej, wiemy, że to są ludzie, którzy jako ostatni, kiedy mieli pewność, że już nic nie grozi Nysie, zeszli z posterunku, byli cztery dni w pracy – mówiła Joanna Kopczyńska.
Pod adresem pracowników kierowane są m.in. zarzuty, że nie byli odpowiednio kwalifikowani. Prezes zaprzeczyła temu i podkreśliła, że mają oni za sobą wiele lat praktyki samodzielnego kierowania obiektem hydrotechnicznym Prosi również, aby ludzie przestali spekulować, co można zrobić inaczej. W Nysie w nocy z poniedziałku na wtorek trwała intensywna akcja ratunkowa. Mieszkańcy, strażacy i inne służby zabezpieczali wały, łatając uszkodzenia.
"Mieszane uczucia budziły filmy pokazujące, jak helikoptery zrzucają niewielkie worki z piaskiem w podmywany wał. Ale jednak się udało, również dzięki korzystnemu zbiegowi okoliczności. Zrzut wody z wyżej położonych zbiorników nie musiał zostać zwiększony, więc mieszkańcy nie musieli się ewakuować, ale razem ze strażakami i innymi służbami przez całą noc łatali wał. Udało się, jedna potencjalna wyrwa (na Nysie Kłodzkiej przy ul. Wyspiańskiego) została załatana. Teraz strażacy walczą z drugą, na Jeziorze Nyskim" – tak akcję opisał Konrad Bagiński, redaktor naTemat.
Podczas spotkania sztabu kryzysowego dowiedzieliśmy się również, że podobne groźby karalne kierowane są do innych pracowników Wód Polskich, m.in. w warszawskiej centrali. Pracownicy mają odbierać wiele telefonów z pogróżkami – numery są zgłaszane odpowiednim służbom, a rozmowy odnotowywane.
– Są to groźby karalne z artykułu 190 kodeksu karnego i jako takie zagrożone są karą do 3 lat pozbawienia wolności – dodała prezes Kopczyńska.
O wstrzymaniu się z rzucaniem oskarżeń przestrzega również resort infrastruktury. Minister Dariusz Klimczak przekazał na antenie TVN24, że pracownicy Wód Polskich to wyszkoleni specjaliści, którzy wiedzą co powinni robić.
Solidarność z pracownikami Wód Polskich wyraził premier Donald Tusk. Zaapelował o studzenie emocji i wzajemny szacunek.
– Opamiętajmy się wszyscy. Ja rozumiem emocje, ludzie tracą swoje mieszkania, tracą samochody, nie wiedzą, gdzie mieszkać, ale pomagajmy sobie nawzajem – powiedział Donald Tusk.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Premier zapewnił, że rząd będzie działał w sposób zdecydowany tam, gdzie będzie do czynienia z groźbami karalnymi.