Po powodzi wylewają emocje. Pracownicy Wód Polskich mierzą się z groźbami karalnymi.
Po powodzi wylewają emocje. Pracownicy Wód Polskich mierzą się z groźbami karalnymi. Fot. Marysia Zawada/Reporter/East News
Reklama.

Kryzysowa sytuacja powodziowa jest źródłem tragedii i skrajnych emocji. Czwórka ludzi znalazła się pod bombardowaniem zarzutów i, jak ujęła to prezes Wód Polskich, "gróźb karalnych" – chodzi o pracowników zarządu zlewni Nysa. Podobne groźby kierowane są też do pracowników Wód Polskich w innych miastach, a nękanie odbywa się w sieci, na żywo i telefonicznie.

Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.

Ataki na pracowników Wód Polskich

Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska podkreśliła podczas czwartkowego sztabu kryzysowego, że w przypadku Nysy atakowani są ludzie, którzy sami spędzili cztery doby bez przerwy i utracili w powodzi dobytek. Ze względu na karalną naturę gróźb pod ich adresem, prezes skierowała sprawę do odpowiednich służb, a pracownicy otrzymali ochronę.

Sonda

Jak oceniasz wysiłek pracowników Wód Polskich?

0 odpowiedzi

To są ludzie, którzy są bohaterami Nysy. Oni nie ratowali własnych domów, stracili własne samochody. Jest to czwórka ludzi, którzy obecnie w internecie oraz na łamach miejscowej prasy podlegają nagonce. Dlatego chciałabym to podkreślić. Dla nas, dla wszystkich z branży gospodarki wodnej, wiemy, że to są ludzie, którzy jako ostatni, kiedy mieli pewność, że już nic nie grozi Nysie, zeszli z posterunku, byli cztery dni w pracy – mówiła Joanna Kopczyńska.

Pod adresem pracowników kierowane są m.in. zarzuty, że nie byli odpowiednio kwalifikowani. Prezes zaprzeczyła temu i podkreśliła, że mają oni za sobą wiele lat praktyki samodzielnego kierowania obiektem hydrotechnicznym Prosi również, aby ludzie przestali spekulować, co można zrobić inaczej. W Nysie w nocy z poniedziałku na wtorek trwała intensywna akcja ratunkowa. Mieszkańcy, strażacy i inne służby zabezpieczali wały, łatając uszkodzenia.

"Mieszane uczucia budziły filmy pokazujące, jak helikoptery zrzucają niewielkie worki z piaskiem w podmywany wał. Ale jednak się udało, również dzięki korzystnemu zbiegowi okoliczności. Zrzut wody z wyżej położonych zbiorników nie musiał zostać zwiększony, więc mieszkańcy nie musieli się ewakuować, ale razem ze strażakami i innymi służbami przez całą noc łatali wał. Udało się, jedna potencjalna wyrwa (na Nysie Kłodzkiej przy ul. Wyspiańskiego) została załatana. Teraz strażacy walczą z drugą, na Jeziorze Nyskim" – tak akcję opisał Konrad Bagiński, redaktor naTemat.

Podczas spotkania sztabu kryzysowego dowiedzieliśmy się również, że podobne groźby karalne kierowane są do innych pracowników Wód Polskich, m.in. w warszawskiej centrali. Pracownicy mają odbierać wiele telefonów z pogróżkami – numery są zgłaszane odpowiednim służbom, a rozmowy odnotowywane.

– Są to groźby karalne z artykułu 190 kodeksu karnego i jako takie zagrożone są karą do 3 lat pozbawienia wolności – dodała prezes Kopczyńska.

O wstrzymaniu się z rzucaniem oskarżeń przestrzega również resort infrastruktury. Minister Dariusz Klimczak przekazał na antenie TVN24, że pracownicy Wód Polskich to wyszkoleni specjaliści, którzy wiedzą co powinni robić.

Solidarność z pracownikami Wód Polskich wyraził premier Donald Tusk. Zaapelował o studzenie emocji i wzajemny szacunek.

– Opamiętajmy się wszyscy. Ja rozumiem emocje, ludzie tracą swoje mieszkania, tracą samochody, nie wiedzą, gdzie mieszkać, ale pomagajmy sobie nawzajem – powiedział Donald Tusk.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

Premier zapewnił, że rząd będzie działał w sposób zdecydowany tam, gdzie będzie do czynienia z groźbami karalnymi.

Czytaj także: