logo
Spółdzielnia Pracy Cukry Nyskie może nie podnieść się po powodzi bez pomocy. Fot. Cukry Nyskie
Reklama.

Andrzej Chomyszczak, prezes spółdzielni Cukry Nyskie, opisał trudną sytuację zakładu w rozmowie z money.pl. W firmie zatrudnionych jest blisko 200 osób i czeka ją ogromne wyzwanie, jeśli ma wznowić produkcję. Prezes zamierza wypłacać pracownikom 100 proc. tzw. postojowego.

Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.

Cukry Nyskie mogą nie wznowić produkcji

– Nie wiem, czy będziemy w stanie przetrwać bez pomocy państwa, ponieważ nie posiadamy wystarczającego zaplecza finansowego – mówi dla money.pl Andrzej Chomyszczak, prezes spółdzielni Cukry Nyskie. 

Obecnie zakład nie ma możliwości produkcji. Woda uszkodziła dwa piece o łącznej mocy ponad 1000 kW i powiązaną infrastrukturę. Nad wskrzeszeniem systemu energetycznego pracuje grupa elektryków na dwie zmiany. Uszkodzeniu uległy także urządzenia do produkcji kartonów. 

Oględziny rzeczoznawcy trwają. Wstępnie straty oszacowano już na 4 mln złotych. Do tego potrzeba około 2 mln zł, aby dofinansować wynagrodzenie pracowników. Zgodnie z regulaminem firmy należy im się 100 proc. płatne postojowe.

– Oczekujemy od państwa pomocy w formie bezzwrotnej pożyczki na opłacenie jednomiesięcznego postoju dla pracowników oraz umorzenia składek ZUS. Energię i prąd jesteśmy w stanie opłacić z własnych funduszy – czytamy na money.pl apel prezesa Chomyszczaka. Brak produkcji przez miesiąc wpłynie krytycznie na płynność finansową przedsiębiorstwa.

Otrzymali już wsparcie z różnych źródeł, od okolicznych firm, a nawet ze stolicy. 

Prezes spółdzielni dodaje, że w jego zakładzie pracują rodziny, a 22 pracowników zostało bezpośrednio dotkniętych przez żywioł.

Spółdzielnia Pracy Cukry Nyskie działa na rynku od 1949 roku. Firma specjalizuje się w produkcji herbatników i wafli, które znajdziemy w wielu sieciach handlowych w kraju. Na początku tego roku obchodziła 75-lecie swojej działalności i niedługo miała otwierać sklep online.

Przypominamy, że w Nysie woda płynęła ulicami. Sama hala fabryki zakładu została zalana na 10 centymetrów, ale woda w piwnicach osiągała nawet 2 metry. Do tego oprócz napraw sprzętu dochodzi odkażanie i odgrzybianie po powodzi.

"Najgorzej jest prawdopodobnie w Nysie, gdzie woda płynie po prostu ulicami. Przyczyną jest zrzucanie wody z Jeziora Nyskiego do Nysy Kłodzkiej. A to konieczne, bo w Stroniu Śląskim puściły wały obok tamy. W Nysie trzeba było ewakuować szpital, bo woda zaczęła płynąć przez oddział ratunkowy. Pontonami i łodziami ewakuowano 33 pacjentów, w tym dzieci, kobiety w ciąży, osoby z interny i chirurgii. W Prudniku woda zalewa mosty, odcięto więc możliwość przejazdu krajową 40-tką. W poniedziałek rano ruch został przywrócony" – czytamy relację z dramatycznych wydarzeń w naTemat.

Rząd wychodzi naprzeciw powodzianom

Rząd ruszył już z programem pomocy dla powodzian. Przygotowano szczególne wsparcie dla poszkodowanych spłacających kredyt mieszkaniowy. W ramach tzw. specustawy powodziowej z 2011 roku państwo polskie weźmie na siebie obowiązek spłaty zobowiązań wobec banku.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

Z pieniędzy podatników będą regulowane raty, w tym raty kapitałowo-odsetkowe. Pomoc jest bezzwrotna. Więcej o tym przeczytacie na INNPoland.

Czytaj także: