"Jest jak akcja giełdowa, która drożeje przy każdej złej wiadomości" – tak mówił o Donaldzie Trumpie jego nowy Sekretarz Skarbu. Scott Bessent od lat wspierał kampanie Demokratów, a swoją karierę budował u boku George’a Sorosa. Właśnie dołączył do zespołu Trumpa. Dlaczego?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Amerykańscy wyborcy podjęli w tym miesiącu decyzję, która może zaważyć nie tylko na ich następnych czterech latach życia, ale również diametralnie zmienić rolę Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Skutki tego mogą być odczuwalne na długo po tym, jak Trump opuści Biały Dom.
Zarówno wybór Republikanina na najwyższe stanowisko w kraju, jak i kluczowe zmiany, jakie może one przeprowadzić, u swych podstaw mają konkretne wyobrażenie na temat przyszłości ekonomicznej kraju.
To właśnie ekonomia była najczęstszym powodem, dla którego wyborcy oddawali swój głos na Trumpa. On sam prowadził natomiast swoją kampanię na obietnicy poprawy sytuacji ekonomicznej.
Czytaj także:
Jego kontrowersyjne propozycje, od wprowadzenia taryf na produkty importowane do kraju, aż po cięcia podatkowe, zaskarbiły sobie uznanie większości amerykańskiego społeczeństwa. Teraz wiemy, kto będzie odpowiedzialny, za wprowadzenie ich w życie.
Scott Bessent – wieloletni darczyńca partii Demokratycznej, zdeklarowany gej, który mieszka z mężem i dwójką dzieci, który swoją karierę rozwijał u boku demonizowanego przez prawicę na całym świecie George’a Sorosa – może okazać się największym zaskoczeniem w kompletowanej obecnie administracji przyszłego prezydenta.
Geniusz inwestycyjny w kręgu Sorosa
Trump kompletując swój gabinet, z pewnością przyprawił o stan przedzawałowy kilku Republikanów, którzy już niedługo będą musieli podpisać się pod jego decyzjami. Amerykanów czekają w końcu cztery lata z antyszczepionkowcem na czele Departamentu Zdrowia, nie mówiąc nawet o Elonie Musku zajmującym się "efektywnością rządu". W tej sytuacji wybór Bessenta na Sekretarza Skarbu wydaje się równie szokująca, ale z odwrotnych powodów.
Scott Bessent pochodzi z Karoliny Południowej i studiował na uniwersytecie Yale. Choć szkolił się w zakresie nauk politycznych, wówczas planował jeszcze karierę dziennikarską. Wszystko zmieniło się, kiedy trafił na staż do Jima Rogersa – bliskiego partnera biznesowego George’a Sorosa.
W latach 90. Bessent został partnerem w Soros Fund Management. Tam zyskał sławę geniusza inwestycyjnego, który zarobił dla firmy ponad miliard dolarów. Dostrzegł to również sam Soros, który w 2011 zatrudnił przyszłego Sekretarza Skarbu na stanowisko swojego dyrektora inwestycyjnego.
Czytaj także:
Swoją zdolność predykcji Bessent przekładał również na scenę polityczną. Był wieloletnim darczyńcą Demokratów, przekazując miliony dolarów na kampanię Obamy czy Clinton.
W kręgu Donalda Trumpa znalazł się natomiast przez jego brata, Roberta, który był jego wieloletnim przyjacielem. Choć Bessent nie wspierał finansowo kampanii Trumpa w 2016, w trakcie tegorocznego wyścigu został doradcą ds. polityki gospodarczej kandydata Republikanów.
Trzy na trzy Bessenta
Scott Bessent w trakcie ostatnich miesięcy forsował plan pod hasłem "3-3-3". Jego celem ma być zwiększenie wzrostu ekonomicznego Stanów o 3 proc., zmniejszenie deficytu o 3 proc. i zwiększenie krajowej produkcji ropy o 3 miliony baryłek dziennie.
Opracował również koncepcję, według której prezydent mógłby podejmować decyzje ekonomiczne w kraju niezależnie od przewodniczącego Rezerwy Federalnej. Wycofał się jednak z tego planu w obliczu krytyki.
Jeżeli Senat przyjmie jego kandydaturę, Bessent będzie odpowiedzialny za zrealizowanie najważniejszych propozycji reform przedstawianych przez Trumpa. To on będzie starał się o przyjęcie cięć podatkowych przez Kongres, czy za negocjacje handlowe z Chinami.
Czytaj także:
Równocześnie, w przeciwieństwie do większości członków przyszłej administracji, Bessent nie wydaje się ślepym lojalistą Trumpa. Zwracał uwagę na wady propozycji kandydata Republikanów. Sugerował, że ustanowienie 15 proc. stawki podatkowej dla firm produkujących dobra na terenie USA może być sprzeczne z prawem międzynarodowym. Według jego opinii taryfy proponowane przez Trumpa powinny być natomiast wprowadzane stopniowo.
Wall Street odetchnęło z ulgą
Bessent byłby pierwszym otwarcie homoseksualnym Sekretarzem Skarbu, a także pierwszym członkiem gabinetu należącym do społeczności LGBTQ w administracji republikańskiej. Tak progresywna decyzja dokonana przez kandydata prowadzącego "prorodzinną" kampanię skierowaną przeciw osobom trans może zaskakiwać.
Przez przedstawicieli rynku decyzja o obsadzeniu go w roli Sekretarza Skarbu została jednak przyjęta z ulgą. "Bessent jest racjonalnym i pragmatycznym człowiekiem" – mówi Jeffrey Sonnenfeld, prezydent Yale Chief Executive Institute.
Czytaj także:
Równocześnie Demokraci przestrzegają przed tym wyborem, który w ich oczach sprzyja jedynie najwyższej klasie w kraju.
"Wall Street może odetchnąć z ulgą po nominacji Scotta Bessenta, ale ludzie pracujący nie mogą spodziewać się żadnej pomocy. Ekspertyza pana Bessenta polega na pomaganiu bogatym inwestorom zarabiać więcej pieniędzy, a nie na obniżaniu kosztów, jakie muszą ponieść amerykańskie rodziny uciskane przez korporacyjne" – mówiła Senator Elizabeth Warren.