Donald Trump podpisał rozporządzenie o nałożeniu 10-procentowym cłem wszystkich towarów z Chin. Państwo Środka nie pozostało dłużne. Odpowiedziało m.in. 15-procentowym cłem na niektóre rodzaje węgla i 10-procentowym na ropę naftową z USA. Giełda zareagowała natychmiast.
Gra o cła
Dużo się dzieje na arenie handlu międzynarodowego. Meksyk i Kanada wypracowały odroczenie taryf o miesiąc. Premier Kanady Justin Turdeau powtórzył grudniowe obietnice o zwiększeniu ochrony granic i współpracy z USA wobec zwalczania przemytu fentanylu. Dla Donalda Trumpa przemyt narkotyków był jednym z argumentów, które powtarzał podczas zapowiedzi taryf.
Chiny odpowiedziały natomiast cłami odwetowymi – 15 proc. na skroplony gaz ziemny węgiel, a do tego 10 proc. na ropę naftową i na amerykański sprzęt naftowy i rolniczy. Wszczęto też dochodzenie wobec praktyk Google, pod kątem naruszenia przepisów antymonopolowych.
Chińskie taryfy wejdą w życie 10 lutego.
Chińskie Ministerstwo Finansów wprost przekazało, że to odpowiedź na "jednostronne" taryfy Donalda Trumpa, a w dodatku naruszające zasady Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Zobacz także
Spadek cen ropy
Efekt stał się zauważalny natychmiast na giełdzie paliw w Nowym Jorku, gdzie odnotowano spadki cen ropy naftowej. Notowania we wtorek rano spadły o prawie 2 proc. Jeśli napięcia między tymi krajami będą się utrzymywać, wahania zapewne wzrosną.
Wedle statystyk celnych import ropy naftowej ze Stanów Zjednoczonych w 2024 roku stanowił 1,7 proc. całkowitego importu ropy do Chin. Obecnie ciężko jest ocenić globalne konsekwencje takich taryf.