logo
Nie brakuje więc porównań Rafała Brzoski do amerykańskiego miliardera, a szef InPostu bywa nazywany "polskim Elonem Muskiem" Kolaż: fot. Brandon Bell/Associated Press/East News, fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER
Reklama.

Porównań nie brakuje.

Podczas konferencji na Giełdzie Papierów Wartościowych "Polska. Rok Przełomu" Donald Tusk zaprosił prezesa InPost do współtworzenia Rady Gospodarczej. Rafał Brzoska ją przyjął. Miliarder może mieć realny wpływ na politykę rządu.

Miesiąc wcześniej prezydent Donald Trump mianował Elona Muska szefem nowo utworzonego Departamentu Wydajności Rządu (DOGE). Celem jednostki jest restrukturyzacja agencji federalnych, redukcja biurokracji i eliminacja zbędnych wydatków. Musk ma uprawnienia do wprowadzania zmian w administracji rządowej. 

Szef InPostu jest więc dziś nazywany "polskim Elonem Muskiem".

Czy słusznie?

Rozmawiamy z Różą Szafranek, specjalistką od tego, co na styku rynku pracy, biznesu i ludzi, założycielkę firm HR Hints i Culturivy® Institute.

Czytaj także:

Marta Zinkiewicz: Zaproszenie Rafała Brzoski do współtworzenia polityki rządu przypomina to, co dzieje się w USA?

Róża Szafranek: To nie kopia zachowań amerykańskich, to podobne – moim zdaniem trafne – odczytanie potrzeb społecznych. Politycy wiedzą, że muszą mieć większą sprawczość, być skuteczniejsi, więc w USA, jak i w Polsce zadziałał podobny mechanizm.

Możliwe, że Musk był inspiracją, natomiast nie sądzę, żeby chodziło o kopiowanie. Szybkie działanie nie kojarzy się ludziom z polityką czy administracją, tylko z biznesem, a oczekiwania społeczne wobec rządu związane z tymi wartościami rosną. Więc mamy odpowiedź. Politycy skłaniają się w kierunku biznesu, dlatego, że jest on symbolem skuteczności, szybkości, sprawczości.

Co myślisz o sformułowaniu "nasz polski Elon Musk"? 

Musk zajmuje się bardzo rozwiniętą technologią, m.in. kosmiczną, a Rafał Brzoska prowadzi biznes z branży logistycznej, co kojarzy się z bardziej tradycyjnym typem biznesu, chociaż InPost oczywiście jest jego nową twarzą. Ale to nie jest przypadek. Polska nie jest i na razie trudno będzie jej być potęgą technologiczną.

Od dawna jesteśmy "składownią" Europy. Nasze talenty są bardzo dobrze opłacane, ale wiele utalentowanych osób nie robi innowacyjnych rzeczy, a mimo świetnego wykształcenia i umiejętności pracuje raczej wykonawczo, na projektach wymyślonych za granicą.

Symbolem naszej klasy średniej i wyższej jest bogaty informatyk. I to nie pracujący w innowacyjnym startupie, a w amerykańskiej albo brytyjskiej korporacji. Nie jesteśmy krajem innowacji, a bardzo wysokiej jakości wykonawczej.

A mamy szansę stać się kiedykolwiek krajem innowacji?

Patrząc na to, co stało się z polskim projektem IDEAS NCBR, raczej potencjał zbudowania u nas potęgi AI-owej, to nie jest coś, co wydarzy się jakoś bardzo szybko. My po prostu mamy inne kompetencje, inna rzecz jest naszą siłą, więc to nie przypadek, że "polskim Elonem Muskiem" został ktoś, który ma firmę transportowo-logistyczną, a nie startup związany z AI. Oczywiście ważnym aspektem InPostu jest aspekt technologiczny, ale to nadal firma typowo logistyczna.

Czym właściwie według ciebie ma być ta deregulacja, którą zajmie się Brzoska?

Z tego, co wiemy i widzimy, chodzi o zbudowanie nowych mechanizmów i założenie, że to nie urzędnicy muszą tworzyć nowe systemy urzędowe. Oni mają mindset i sposób myślenia, który będzie kłopotliwy w stworzeniu nowego podejścia do zarządzania sektorem publicznym i administracją.

Jak wpłynie to na sytuację pracowników? 

Jesteśmy od roku na ścieżce przeglądania efektywności w organizacjach i w takim też kierunku zmierzać będzie dalej rynek pracy. Liczenie, mierzenie, stawianie celów, dawanie i odbieranie zadań, mniej pustych przebiegów albo ich całkowita eliminacja.

Brzmi to jak masowe zwolnienia.

Bardzo walczymy o to, żeby tak nie było. Żeby jednak pogodzić zarządzanie efektywne z zarządzaniem ludzkim, humanitarnym, trzeba zrozumieć, czym jest uczciwe dawanie ludziom zadań i odbieranie od nich efektów ich pracy. Nie jest tak, że praca dobra i efektywna to praca w strachu i "pod butem", rozliczanie z każdej minuty. Przeciwnie. Tylko wielu managerów musi się tego nauczyć.

Co dziś najbardziej pomogłoby przedsiębiorcom i właścicielom firm?

Absolutnie kluczowy w obecnej sytuacji jest balans w prowadzeniu ludzi w zespole. Żeby nie zwariować, nie cisnąć ich bez sensu, bo to nie przyniesie efektów – wielu nie ma kompetencji, których właściciele będą od nich oczekiwać. Bo skoro nie oczekiwaliśmy niczego i nie rozliczaliśmy od 10 lat, to niestety nagle tego nie da się zrobić. Trzeba zacząć od regularnej, rutynowej pracy i wzmocnić egzekutywę – nie zarządzać od bandy do bandy, nie skrajnie, nie wielkimi ideami, które przychodzą od tzw. wielkiego dzwonu, tylko faktycznie realnie ROBIĆ to, na co się umawiamy: dawać sobie te zadania, odbierać je i budować w tym nowe praktyki organizacyjne.

Politycy będą coraz częściej współpracować z przedsiębiorcami?

Tak i to dzieje się już teraz. Ja sama w tym roku zostałam zaproszona do Komisji ESG (Environmental, Social Responsibility i Corporate Governance) jako ekspertka od zarządzania. Więc sama odczuwam ten zwrot ku ludziom biznesu, ich wiedzy. To również chęć pokazania, że małe i średnie biznesy mają coś do powiedzenia, są doceniane. Taka narracja staje się coraz bardziej powszechne. Zdecydowanie będzie tego więcej.

Czytaj także: