
"Dzisiaj widziałem, jak facet został zmiażdżony przez słonia" – opisuje w komentarzu użytkowniczka Instagrama. "3 osoby, które zostały pchnięte nożem, faceta, który został przejechany przez autobus, kobietę jadącą na rowerze, która została potrącona przez furgonetkę, i osobę zatłuczoną na śmierć przez tłum" – wymienia dalej.
Nie tylko ona spotkała się z tego typu materiałami, przeglądając rolki na Instagramie. Format krótkich wideo, szczególnie promowany przez Instagrama od czasu wzrostu popularności konkurencyjnego TikToka, został w lutym zdominowany przez wulgarne materiały. Zalew tego typu treściami osiągnął kulminację 26 lutego.
Jednak skąd nagły wysyp kontrowersyjnych materiałów na Instagramie? Jest to najpewniej efekt zmian w systemie moderacji treści na platformie.
Święto przemocy
"Ilość traumatycznego g*wna, którą dzisiaj zobaczyłem, wystarczy na całe życie" – komentuje użytkownik Instagrama.
Najczęściej chodzi o fizyczną agresję: nagranie pobicia na stacji metra, dwie grupy walczących ze sobą mężczyzn z maczetami, ataki na osoby w kryzysie bezdomności. Znajdziemy też sporo nagrań zwierząt atakujących ludzi. Nagranie symbolizujące lutową degradację moderacji na Instagramie, wspominany w dziesiątkach różnych komentarzy, przedstawia słonia miażdżącego mężczyznę.
Apogeum osiągnęliśmy 26 lutego.
"Dzisiejszy feed nie jest dla początkujących" – czytam w komentarzu.
"26 lutego Międzynarodowy Dzień Przemocy" – pisze inny użytkownik.
W środę mikrotrendem stało się opisywanie co widziało się na reelsach.
"Widziałem dzisiaj faceta przeciętego na pół w wypadku samochodowym, kobietę, która spadła 15 metrów ze słupa energetycznego, z 30 rolek, na których postrzelono kogoś, kobietę, która jechała skuterem i została dosłownie zdezintegrowana podczas czołówki z ciężarowym, człowieka zdeptanego i złożonego jak papier przez słonia, słyszałem pęknięcie jego każdej kości, człowieka, któremu zwierzę odgryzło nogę, policjantów co w obronie zastrzelili ludzi" – pisze użytkownik z Polski.
"26. lutego zapiszę się na kartach historii instagrama".
Skąd tyle wulgarnych materiałów?
Zalew wulgarnych treści jest związany ze zmianami w polityce Meta. Na początku roku jej właściciel Mark Zuckerberg zapowiedział odejście od fact-checkingu na platformie. Równolegle Meta miało zmniejszyć swoje zespoły moderacji treści. Firma zapowiedziała dalsze zwolnienia, które mogą objąć w sumie 3,6 tys. stanowisk.
W ramach zwrotu na początku roku Meta zmieniła również zasady funkcjonowania systemu automatycznej moderacji treści.
"Nie jestem w stanie opisać, jak wielkie szkody może wywołać dozwolona, ale szkodliwa treść" – komentował zmiany w systemie moderacji jeden z pracowników firmy w rozmowie z serwisem Platformer.
"To nie są debaty o zmianach klimatu, ani o aborcji. To są poniżające, okropne treści, które prowadzą do przemocy i mają na celu skrzywdzenie innych ludzi".