W środę funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP) zatrzymali dziesięć osób w związku ze śledztwem dotyczącym organizowania nielegalnych loterii.
Wśród zatrzymanych znaleźli się współzałożyciele Fame MMA: Krzysztof R. i Rafał P. oraz Michał B., znany jako "Boxdel". Oprócz włodarzy największej federacji freak fight, CBŚP w środę rano zapukało do jednych z największych influencerów w kraju.
Na ich liście znalazła się Lexy C., Wojciech G. z programu "Warsaw Shore", czy Szymon K. znany jako "Isamu". Służby zatrzymały też dziennikarza związanego z kanałem TVN Turbo.
Wcześniej, w październiku 2024 roku, w związku z tą sprawą zatrzymano youtubera Kamila L., znanego jako "Budda", oraz dziewięć innych osób, w tym jego partnerkę. Postawiono im zarzuty wyłudzania podatku od towarów i usług oraz organizowania nielegalnych gier hazardowych.
O szczegóły zatrzymań i ich konsekwencje dla światka influencerów pytamy Jakuba Wątora – dziennikarza, którego materiały przyczyniły się do ujawnienia takich afer, jak Pandora Gate i autora książki "Influenza. Mroczny świat influencerów".
"Po co komu 5 takich samych e–booków?"
Wiktor Knowski: Dla mniej zaznajomionych ze światkiem influencerów – kto został wczoraj zatrzymany?
Jakub Wątor: Najważniejsza czwórka to założyciele i właściciele Fame MMA, czyli największej federacji freak fightowej w kraju. Zatrzymali też Lexy – to kolejna bardzo duża influencerka z 2,3 mln obserwujących na Instagramie. Ona z kolei była współwłaścicielką innej federacji freak fightowej – Clout MMA. Do niedawna to była druga największa federacja w kraju, aż nie kupił jej Fame. Innymi słowy, zgarnęli najważniejsze postaci we freak fighcie. Oprócz tego kilkoro mniejszych influencerów i dziennikarza.
Za co?
Od trzech, czterech lat polscy influencerzy z upodobaniem robili dla fanów loterie, w których można było wygrać nagrody: samochody, domy, wycieczki. Problem polega na tym, że organizowali to nie jako pełnoprawne loterie, tylko robili tzw. loterie promocyjne.
W zwykłej loterii kupujesz los za pieniądze, na przykład skreślasz liczby i czekasz na losowanie. Loteria promocyjna dotyczy produktów danej marki, do których dorzucane są losy. Kolejna różnica to oprocentowanie – zwykła loteria jest obciążona 23 proc. VAT, a w promocyjnej teoretycznie losy są darmowe, więc VAT wynosi 0. Pierwsza wymaga do tego zgody izby skarbowej, za to w drugiej musisz rozdawać losy za darmo, np. dorzucając je do produktów.
Do czego dorzucali losy zatrzymani?
Zaczęli wydawać e–booki: takie kilkadziesiąt stron ze zdjęciami, historiami z życia, złotymi myślami, poradami jak zostać influencerem… Sprzedawali je za 30-50 zł i dołączali darmowy los do loterii, gdzie można wygrać np. luksusowe samochody, czy jak w przypadku Lexy – wyjazdy do Stanów.
Co w tym nielegalnego?
Loteria promocyjna polega na tym, że sprzedajesz swój "flagowy" produkt i dodatkowo dorzucasz los. Na przykład hipermarkety robią czasem akcje: zrób u nas zakupy, a dodatkowo dostaniesz los mogący coś wygrać na loterii. I to jest zgodne z prawem, bo główną działalnością hipermarketu jest sprzedaż zakupów spożywczych, więc w ten sposób on te zakupy promuje.
Natomiast u influencerów problem polega na tym, że oni próbowali sprzedawać e-booki, do których dołączali losy. Ale influencerzy to nie są pisarze. E–booki to nigdy nie był ich produkt flagowy, więc nie mogli organizować loterii promocyjnej pod e-booki.
Warto dodać, że niektórzy influencerzy sprzedawali losy w pakietach – kupując pięć e–booków dostajesz pięć losów. Tylko po co komu pięć takich samych e–booków?
"Śledczy odpalili komputery"
Jaki jest związek tych zatrzymań z Buddą?
Po pierwsze dotyczą tych podobnych zarzutów. Jeśli chodzi o Fame MMA, to oni jedną ze swoich loterii zorganizowali z Buddą. Zresztą większość loterii influencerów organizowana była przez te same podmioty. Dlatego też śledczy mówią o zorganizowanej grupie przestępczej.
Słyszałem, że przedstawiciele tych firm chodzili po influencerach i namawiali ich do organizowania takich loterii. Budda był tutaj raczej historią sukcesu.
Oczywiście internet powie, że sprzedał kolegów i koleżanki. Może tak, może nie. Choć faktem jest, że razem z dziewczyną wyszli z aresztu przed świętami Bożego Narodzenia, w przeciwieństwie do pozostałych zatrzymanych z nimi osób.
Jak na te zatrzymania zareagowało środowisko influencerów?
Raczej się śmieją. Oczywiście wiedzieli, co się święci. Wiadomo przecież, kto robi takie loterie i pierwsze reakcje były raczej na zasadzie: "Ciekawe, dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie zatrzymali?".
Czy te zatrzymania to dowód na to, że organy ścigania zaczęły interesować się światem influencerów?
Też się nad tym zastanawiam – czy to po prostu kwestia skali przestępstwa w tym konkretnym przypadku? W końcu te loterie mogą okazać się przekrętami na setki milionów złotych. A może to dowód, że organy ścigania zaczęły brać internet na poważnie?
Mam nadzieje, że chodzi o to drugie. To najwyższy czas. Myślę, że śledczy w końcu odpalili komputery i zaczęli brać na poważnie to, co się dzieje w internecie. Pewnie kadry organów ścigania też młodnieją i są bardziej zaznajomieni z tym światkiem. Więc influencerzy na pewno będą musieli być bardziej ostrożni.