
Wszystkie imiona bohaterek i bohaterów tego tekstu zostały zmienione.
– To było bardzo proste, trwało 5 minut, po których magicznym sposobem, znikąd pojawiły się na moim koncie pieniądze… Więc 4 dni później wzięłam kolejny – opowiada mi 24-letnia Maria mieszkająca w Warszawie, która w 2023 roku wzięła dwa kredyty gotówkowe w swoim banku. – Nie musiałam pokazywać dokumentów, ani podawać swoich przychodów.
Jej przypadek nie jest wyjątkowy. Obecnie coraz więcej Polek i Polaków bierze kredyty. Według danych Biura Informacji Kredytowej (BIK) w lutym 2025 roku banki i SKOK-i odnotowały 22,5 proc. wzrost liczby kredytów gotówkowych względem ubiegłego roku, na wartość wyższą o 33,4 proc.
– Oczywiście wtedy cieszyłam się chwilą i nie myślałam o konsekwencjach – mówi Maria. – Nie myślałam o nich też dlatego, że byłam wtedy w ciągu narkotykowym i byłam pod wpływem. Ten kredyt od początku chciałam przeznaczyć na moje uzależnienia: od leków, narkotyków i na zakupoholizm, z którym się zmagam.
Pożyczki bardzo często reklamowane są jako natychmiastowy zastrzyk pieniędzy. Wniosek możemy złożyć zdalnie, a platformy obiecują akceptację "już w 15 minut". System, który pozwala niemal natychmiast zaciągnąć kredyt, może okazać się nieproporcjonalnie szkodliwy dla najbardziej wrażliwych osób: młodych, w trudnej sytuacji życiowej, które natychmiast potrzebują pieniędzy.
Miliony zadłużone na miliardy
Istnieje znacząca różnica między pożyczką a kredytem. Pierwsza może być udzielona przez banki, firmy pożyczkowe (instytucje pozabankowe) oraz osoby fizyczne. Jest regulowana Kodeksem cywilnym i zazwyczaj wiąże się z mniejszymi formalnościami.
Kredyt udzielany jest natomiast wyłącznie przez banki lub spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe (SKOK-i) i regulowany jest przez Prawo bankowe. Maria skorzystała z tzw. kredytu gotówkowego, udzielanego zazwyczaj na cel konsumpcyjny – od kupna telewizora przez wakacje aż po spłatę innych zobowiązań.
– Oczywiście nie przemyślałam tego, że moje dochody nie były wtedy tak duże, żeby poradzić sobie z życiem i spłacaniem kredytu. Więc robiły mi się ogromne zadłużenia.
Marii daleko było do rekordzisty Polski – 68-latka z Lubelszczyzny, który co roku trafia na nagłówki gazet z coraz większym długiem, wynoszącym obecnie ok. 92 mln zł. Jej dług w żadnym momencie nie przekroczył 2 tysięcy złotych. Mimo to umowa o dzieło na część etatu nie zapewniała wystarczających środków.
– Pieniądze z pracy wpływały na tamto konto, ponieważ nie zdążyłam tego zmienić. Nie dostawałam żadnych pieniędzy na życie, dlatego że wszystko szło na spłatę zadłużenia.
W sumie długi Polek i Polaków wynoszą obecnie ok. 85 mld zł. To o 20 mld zł więcej od rocznego kosztu programu 800+ (63,7 mld zł) i odpowiadają prawie 10 proc. całości rocznego budżetu państwa (w 2024 roku to ok. 866 mld zł.). W kraju zadłużonych jest 2,5 mln osób, a ich wspólny dług wzrósł w trakcie ubiegłego roku o niemal 1,2 mld zł.
Maria nie należy już do tego grona. Z pomocą rodziny udało jej się spłacić dług na początku roku.
– Co nie znaczy, że nie rozważałam kolejnego kredytu. Niestety, przez to jak wyglądała moja historia spłacania, nie został mi on przyznany. Próbowałam więc szukać chwilówek. Finalnie tego nie zrobiłam, ale pokusa jest ogromna.
Od tego zaczęła się zabawa
Chwilówki należą do drugiej kategorii – pożyczek udzielanych również przez instytucje "pozabankowe".
– W skali całego rynku consumer finance pożyczki pozabankowe są nadal produktem z małym udziałem rynkowym, lecz dominującym na rynku niskokwotowego finansowania. Zainteresowanie pożyczkami gotówkowymi rośnie, bo są one znanym, szybko dostępnym i zrozumiałym produktem finansowym dla konsumentów – czytam w oświadczeniu przesłanym mi przez BIK.
Pożyczki gotówkowe dzielą się na: zaciągane na okres do 2 miesięcy, nazywane "chwilówkami" oraz na długie okresy, czyli powyżej 60 dni. Tzw. chwilówki stanowiły ponad 70 proc. wartości wszystkich pożyczek gotówkowych udzielonych w styczniu 2025 r. Ich wartość wzrosła o 35,8 proc. względem ubiegłego roku.
– Zaczęło się od tego, że nie byłem w stanie dostać pożyczki od banku, dlatego że nie pracowałem jeszcze na tyle długo, a musiałem się wyprowadzić od rodziców – opowiada mi 27-letni Tomek. – Ktoś mi powiedział o chwilówkach. Że ich nie poleca, ale, że coś takiego istnieje. No i szok! W 5 minut dostałem cztery tysiące na czynsz i kaucję. I od tego zaczęła się zabawa.
Tomek zaczynał wówczas pracę jako kelner. Po przepracowaniu niecałego miesiąca okazało się, że znowu nie stać go na czynsz.
– I pyk, od razu z zapasem wziąłem chyba kolejne cztery koła. Znalazłem cztery czy pięć takich firm i przez kolejne pół roku balansowałem pomiędzy nimi, biorąc większą pożyczkę i spłacając poprzednią, cały czas tworząc troszkę większy dług.
W opowieści Tomka słyszę echa historii Marii.
– W pewnym momencie to była już część mojego uzależnienia. Potrafiłem pójść do dilera i jak dowiedziałem się, że jednak muszę zapłacić więcej, wziąć pożyczkę na kolejny tysiąc. To było tak proste.
Tomek zadłużył się w sumie na 16 tysięcy zł. Żeby spłacić dług, wyjechał pracować za granicę.
Oświadczenie BIK: "Bezpieczeństwo na rynku finansowym wymaga od nas odpowiedzialnego podejścia do pożyczek i kredytów. Kluczowym elementem jest regularne sprawdzanie raportów BIK, co pozwala na monitorowanie własnej kondycji kredytowej i wczesne wykrywanie ewentualnych nieprawidłowości"
Według analityków sytuacja sektora pożyczkowego miała ulec w ostatnich latach poprawie. Stało się tak za sprawą dostosowania się firm pożyczkowych do nowych regulacji dotyczących maksymalnej ceny pożyczek, obowiązku badania zdolności kredytowej klientów oraz raportowania danych do BIK.
BIK: "Warto zauważyć, że różne rodzaje pożyczek charakteryzują się odmienną jakością spłat. W przypadku pożyczek gotówkowych jakość spłat zależy od okresu, na jaki zostały udzielone. Chwilówki, czyli pożyczki gotówkowe zaciągane na okres do dwóch miesięcy, spłacają się zazwyczaj lepiej niż pożyczki gotówkowe udzielane na dłuższy czas, powyżej 60 dni".
Jak wyjść z długu?
– To są szybkie i łatwe pieniądze. Często przychodzą do nas osoby, które zarabiają 5 tys. na rękę. Pierwszą chwilówkę wzięli na 6 tys. i musieli ją oddać w 30 dni. Gdy okazuje się, że nie mają takiej możliwości, biorą następną chwilówkę, żeby spłacić poprzednią i wpadają w spiralę – tłumaczy mi Julita Posłuszna prezes zarządu firmy Specjaliści Kredytowi, zajmującej się doradztwem kredytowym.
"Spirala długu", o której mówi, to sytuacja, w której osoba zaciąga coraz więcej długów, często, żeby spłacić poprzednie, przez co jej dług rośnie i coraz trudniej jest go spłacić.
– Jaka część osób, które zwracają się do was z prośbą o pomoc z długami, próbuje spłacić chwilówki? – pytam.
– Pewnie 98 proc. To w tym momencie bardzo duży problem.
– Dlaczego?
– Chwilówki są bardzo łatwo dostępne. Często zdarzają się nam klienci, którzy spotkali się z odmową banku, bo np. nie mieli historii kredytowej, a z łatwością dostali chwilówki. Tutaj ważna jest też wygoda. Taką chwilówkę możemy uzyskać po kilku kliknięciach myszką. Wystarczy mieć dochód przez przynajmniej trzy miesiące.
Gdy pytam Julity Posłusznej o to, jak wyjść z długu, znowu przypominam sobie o historiach uzależnienia Marii i Tomka. Pożyczki i kredyty pozwalały im trwać w uzależnieniu, równocześnie pogarszając ich sytuację – nie tylko finansową, ale i psychiczną.
Dług też może mieć znamiona uzależnienia.
– Najważniejsze jest uświadomienie problemu – mówi mi prezes Specjalistów Kredytowych. – Musimy zdać sobie sprawę, że kolejna pożyczka nic nie zmieni, a wręcz przeciwnie. Dobrą praktyką jest zrobienie dokładnego spisu swoich wydatków i znalezienie rzeczy, z których chwilowo bylibyśmy w stanie zrezygnować. Można się zastanowić nad dodatkowym źródłem dochodu, oczywiście, jeśli istnieje taka możliwość.
I dodaje: – Warto wyzbyć się wstydu i otwarcie mówić o swoim problemie przed najbliższymi. Każdy ma prawo popełniać błędy. Najbliżsi bardzo często są skłonni do pomocy i tam najlepiej jest jej szukać na początku. Gdy jednak nie ma takiej możliwości, warto skorzystać z usług specjalistów.
Istne zło
Internet jest pełen stron z porównywarkami chwilówek. Oferty różnią się dopuszczalną kwotą, która sięga nawet 25 tys. zł. Niektóre oferują darmową pierwszą pożyczkę.
Różnią się również pod względem wskaźnika RRSO, czyli Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania, czyli wyrażonego w procentach całkowitego kosztu kredytu lub pożyczki w skali roku. Uwzględnia nie tylko oprocentowanie nominalne, ale również wszelkie dodatkowe opłaty – prowizje, opłaty przygotowawcze, ubezpieczenia oraz inne obowiązkowe koszty, co pozwala na obiektywne porównanie ofert finansowych.
Im niższa wartość RRSO, tym niższy całkowity koszt kredytu. Niektóre z ofert, które przeglądam, proponują RRSO powyżej 300 proc.
Widać również wyraźne powiązania między firmami udzielającymi pożyczki. Ich strony mają niemal ten sam interfejs. I nie tylko.
– Możemy taki wniosek wypełnić przez telefon – mówi mi konsultant w jednej z firm udzielającej pożyczki. Mężczyzna wyjaśnił mi, jakie dane są potrzebne (w tym przypadku m.in. nr. telefonu, mail, PESEL i źródła dochodu) oraz kiedy mógłbym dostać pieniądze (jeden dzień roboczy).
Dzwonię do następnego miejsca z pytaniem o system weryfikacji zdolności kredytowej. Po drugiej stronie słuchawki znowu słyszę ten sam głos.
– Czy nie rozmawialiśmy przed chwilą? – pytam.
– Zgadza się, obsługujemy kilka takich firm.
Ich reklamy podkreślają natomiast, jak łatwe jest wzięcie pożyczki. Jedna z firm reklamuje się zieloną pacynką, która pożycza pieniądze na wakacje, na święta, nawet na naprawę zepsutego krzesła.
– Dalej mnie zgina w środku jak widzę te śmieszkowate reklamy na billboardach – mówi mi Tomek. – To istne zło.